Na świat patrzył z sympatią

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Adam Wojnar, uważny dokumentalista życia podwawelskiego od ponad 30 lat, a zwłaszcza wydarzeń religijnych, zmarł w sobotę 16 grudnia. Miał 71 lat.

Nasz kolega uwieczniał także koronowane głowy,  np. królową Elżbietę II odwiedzającą Collegium Maius UJ w 1996 roku. Nasz kolega uwieczniał także koronowane głowy, np. królową Elżbietę II odwiedzającą Collegium Maius UJ w 1996 roku.
Adam Wojnar

Od 1994 r. dostarczał do „Gościa Krakowskiego” swoje zdjęcia – najpierw na papierowych odbitkach, potem na płytach CD, a na końcu w plikach JPG, przesyłanych pocztą elektroniczną. Z aparatem zawieszonym na szyi można go było zobaczyć prawie do końca życia. Ostatnie materiały – fotorelację z Mszy św. przy relikwiach św. Szarbela w sanktuarium Jana Pawła II na Białych Morzach – otrzymaliśmy od niego 29 listopada 2023 roku.

Kraków był miastem rodzinnym A. Wojnara i nieustannie gościł w jego obiektywie. Były to zarówno relacje z uroczystości religijnych i patriotycznych, wystaw w krakowskich muzeach, pokazów szopek krakowskich, jak również miejskie scenki rodzajowe, portrety krakowian oraz osobistości odwiedzających podwawelski gród, w tym koronowanych głów. – Zamiłowanie do rzeczy pięknych wyniósł z domu. Ojciec był rzeźbiarzem i fotografem. Adam uczył się w słynnej Szkole Powszechnej Męskiej nr 4 im. św. Jana Kantego na Smoleńsku, w jednej klasie z Antonim Leonem Dawidowiczem, późniejszym znanym profesorem matematyki. Studiował na Wydziale Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych. Nie był jakimś automatycznym pstrykaczem. Jego zdjęcia nie były tylko rezultatem sprawności technicznej fotografującego. On wiedział nie tylko, jak sfotografować ludzi, budynki, sceny, ale rozumiał doskonale, co fotografuje, przy czym ta wiedza była nierzadko głęboka – mówi Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta, współpracujący niegdyś ze zmarłym fotoreporterem. – Miał do niego duży sentyment kard. Franciszek Macharski, bo ojciec Adama chodził do jednej szkoły z przyszłym hierarchą. Dlatego też liczne wizerunki kardynała, powstające przez pryzmat Adamowego obiektywu, nosiły serdeczny charakter. On zresztą nigdy nie robił złośliwych ujęć. Na otaczający świat patrzył z sympatią – dodaje J. Kazubowski.

Był powszechnie lubiany, m.in. ze względu na niezwykłą uczynność. Przyjaźnił się z nim i cenił go mistrz fotografii Adam Bujak. Jego zdjęcia można było zobaczyć nie tylko na łamach „Gościa Krakowskiego”, lecz także innych tytułów prasowych, m.in. „Czasu Krakowskiego”, „Wieści”, „Źródła”, „Dziennika Polskiego”, „Gazety Krakowskiej” i „WPiS”-u. Współpracował również z wydawnictwem Biały Kruk oraz Biurem Prasowym Archidiecezji Krakowskiej. – W pracy dawał z siebie wszystko. Obserwowaliśmy często w akcji jego sylwetkę potężnej postury, objuczoną wielką torbą lub plecakiem ze sprzętem fotograficznym, z dwoma ciężkimi aparatami fotograficznymi na szyi naraz. Było tak nawet wtedy, gdy zaczął mieć problemy zdrowotne z kręgosłupem i biodrami – wspomina Jarosław Szarek, dyrektor Muzeum Armii Krajowej, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, niegdyś dziennikarz „Czasu Krakowskiego”.

Widywano go bardzo często w katedrze na Wawelu. Był niestrudzony w fotografowaniu jej wnętrz oraz dziejących się tam wydarzeń. – Mogliśmy na niego zawsze liczyć przy obsłudze odbywających się tam finałów kolejnych edycji Konkursu o Złote Lilie Jadwigi Andegaweńskiej – zaznacza Stanisława Buczek, prezes Zarządu Rodziny Szkół im. św. Jadwigi Królowej.

Miał też zrozumienie dla gromadzenia i prezentowania dziedzictwa fotograficznego. Był związany m.in. z Muzeum Fotografii tworzonym przez Władysława Klimczaka. Z dużą życzliwością patrzył także na obecne Muzeum Fotografii w Krakowie. Podarował mu m.in. kilkadziesiąt oryginalnych klisz szklanych z fotografiami Stanisława Muchy (1895–1976), przedstawiającymi Kraków w latach 20. i 30. XX wieku. „Może i to, co po mnie fotograficznego zostanie, też trafi do muzeum?” – zastanawiał się kiedyś.

Warto jednak dodać, że nie ograniczał się do fotografowania Krakowa. Jeździł z aparatem po wszystkich zakątkach archidiecezji. Sam zresztą w pewnym momencie życia przeniósł się z krakowskiej Woli Justowskiej do podkrakowskiego Cholerzyna. Jego ulubionym terenem był natomiast Gdów i jego okolice. Tam jeździł zawsze w sierpniu na wyjście pielgrzymów na Jasną Górę, a w grudniu na Żywą Szopkę.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.