W salonie pani Izy

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 03/2024

publikacja 18.01.2024 00:00

W budynku Pracowni i Muzeum Witraży przy al. Krasińskiego w Krakowie od ponad 120 lat stare wciąż spotyka się z nowym.

– Odzyskaliśmy dla naszych potrzeb m.in. dawną bawialnię I. Żeleńskiej. Poświęciliśmy tę salę jej pamięci – opowiada  Piotr Ostrowski. – Odzyskaliśmy dla naszych potrzeb m.in. dawną bawialnię I. Żeleńskiej. Poświęciliśmy tę salę jej pamięci – opowiada Piotr Ostrowski.
Bogdan Gancarz /Foto Gość

Instytucja kontynuuje działalność założonego w 1902 r. Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński, przejętego przez państwo pod koniec 1952 roku. W 2000 r. cały majątek ruchomy znajdujący się w zakładzie: meble, narzędzia, witraże, kartony od Spółdzielni Pracy „Renowacja” wykupił witrażysta Piotr Ostrowski. Od rodziny Żeleńskich odkupił także prawo używania nazwy i godła zakładu.

Można tu podejrzeć zarówno proces powstawania nowych witraży, jak i zobaczyć 122-letni dorobek twórczy zakładu, którego witraże, zaprojektowane przez wybitnych artystów, są w świątyniach i budynkach świeckich Krakowa i całej Polski.

W zbudowanym w latach 1905–1907 budynku zakładu ciągle dzieje się coś nowego. – Odzyskaliśmy niedawno dla naszych potrzeb całe drugie piętro budynku – mówi P. Ostrowski. Kamienica była projektowana i budowana z myślą o potrzebach zakładu i jego właściciela. Służyły temu poziom –1, poziom pracowni głównej ze szklarnią oraz I piętro z malarnią i salą wystawową. Drugie piętro było od początku przeznaczone na mieszkanie Żeleńskich, Stanisława Gabriela (1873–1914) oraz Izabeli z Madeyskich (1878–1956). Jego salon był miejscem spotkań elit Krakowa. Tutaj przychodzili m. in. artyści, którzy współpracowali z zakładem: Józef Mehoffer, Stefan Matejko, Henryk Uziembło, Jan Bukowski, Karol Frycz.

Po upaństwowieniu zakładu w 1952 r. Izie Żeleńskiej dokwaterowano do mieszkania dwie czteroosobowe rodziny. – Zabiegaliśmy od lat, żeby przekwaterować mieszkańców z tych pomieszczeń. Udało się to niedawno – informuje dyrektor Ostrowski. W pomieszczeniach zachowała się piękna, oryginalna stolarka. Na ścianach umieszczono teraz ozdobne, malowane ornamenty, nawiązujące do polichromii z okresu Młodej Polski na klatce schodowej projektu prof. Bukowskiego. Lampy wykonano ze szkła witrażowego według projektów z dawnych katalogów zakładu.

– Salę, gdzie niegdyś był salon, nazwaliśmy imieniem I. Żeleńskiej. Na ścianie wisi jej portret, który wykonałem na podstawie skanu wizerunku, jaki zrobił jej niegdyś węglem Mehoffer, ubarwiając go. Do tego jest wielkoformatowy tekst biograficzny po polsku i angielsku. Chcemy mocniej przypomnieć jej postać. Zakład założył jej mąż i w nazwie figurowało jego nazwisko, ale zginął w 1914 r. i od tej pory, aż do upaństwowienia, to ona wraz z synem Adamem przez 38 lat kierowała wszystkimi pracami. Przeprowadziła zakład przez burzliwe czasy dwóch wojen światowych. Poziom prac witrażowych się przy tym nie obniżył – zaznacza P. Ostrowski.

Ta duża sala ma teraz przeznaczenie edukacyjne oraz konferencyjne. Odbywają się tu lekcje muzealne dla starszej młodzieży oraz zajęcia dla dzieci, które – tak, jak inni tu przychodzący – zwiedzają pracownię i muzeum, a pobyt kończą na warsztatach plastycznych. Tutaj w trzecim kwartale tego roku odbędzie się prezentacja długo oczekiwanej monografii zakładu autorstwa Grażyny Fijałkowskiej, spod której pióra wyszła wydana wcześniej monografia związanego z zakładem artysty Stefana Matejki. Warto wspomnieć, że w 2022 r. ukazała się kilkusetstronicowa, bogato ilustrowana zdjęciami archiwalnymi książka Danuty Czepczyńskiej-Kleszczyńskiej „S.G. Żeleński – o rodzinie i witrażach”.

Trwają starania o wpis krakowskiej szkoły witrażu, której twórcy byli związani z zakładem, na listę niematerialnego dziedzictwa kultury. – Przez cały ubiegły rok działaliśmy na rzecz wyodrębnienia i zdefiniowania cech charakterystycznych tej szkoły witrażu. Wniosek w sprawie wpisu złożyliśmy do Ministerstwa Kultury za pośrednictwem Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Do tej pory na tę listę z Krakowa wpisano tradycje Lajkonika oraz szopek – opowiada P. Ostrowski.

Punktem przełomowym w dotychczasowej działalności Pracowni i Muzeum Witrażu, które mają charakter prywatny, byłoby ich przekształcenie w muzeum samorządowe. – Myślałem o tym od wielu lat. Pomysł został wsparty przez liczne grono osób zainteresowanych tematem. W październiku 2022 r. podpisano list intencyjny w tej sprawie, autorstwa naszego muzeum oraz rektorów trzech uczelni krakowskich – Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Sztuk Pięknych i Akademii Górniczo-Hutniczej. Klamrą instytucjonalną spinającą nasze działania praktyków oraz nasze zasoby o charakterze muzealnym z pracami uczonych (historyków sztuki, konserwatorów dzieł sztuki oraz znawców cech chemicznych i fizycznych szkła witrażowego) byłoby powołanie muzeum samorządowego pod egidą Urzędu Marszałkowskiego. Złożyliśmy wszystkie wymagane dokumenty w tej sprawie i czekamy na decyzję – mówi P. Ostrowski.

Tak czy inaczej, nowe witraże wciąż będą powstawały w pracowni przy al. Krasińskiego. I ten proces jest najbardziej atrakcyjny dla zwiedzających. Co miesiąc przychodzi ich tam 1,5 tysiąca. Nie przychodzą do skansenu, gdzie są eksponaty w kilku gablotkach, ale do miejsca, w którym od 122 lat wciąż trwa proces twórczy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.