Jak św. Brat Albert

Magdalena Dobrzyniak

|

Gość Krakowski 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

− Zrobiło się ciemno nad Doliną Słońca i nad Radwanowicami − mówiła Anna Dymna, wspominając dzień śmierci założyciela i prezesa radwanowickiej fundacji. W jego pogrzebie uczestniczyły tysiące osób z całej Polski.

Uroczystości pogrzebowe odbywały się 17 i 18 stycznia. Uroczystości pogrzebowe odbywały się 17 i 18 stycznia.
Grzegorz Kozakiewicz

Mszy św. żałobnej w kościele św. Brata Alberta w Radwanowicach przewodniczył 18 stycznia bp Damian Muskus OFM. Wśród celebransów był m.in. duszpasterz polskich Ormian ks. prof. Józef Naumowicz. W świątyni zgromadzili się przedstawiciele władz rządowych i samorządowych, wspólnoty ormiańskiej w Polsce, Kresowian, Solidarności, Ruchu „Wiara i Światło”, organizacji pomocowych, podopiecznych fundacji, ich rodziców i opiekunów. Obecni byli liczni mieszkańcy Radwanowic i okolic oraz Anna Dymna ze swoją Fundacją „Mimo wszystko”. Na początku Mszy św. odczytany został list kondolencyjny abp. Marka Jędraszewskiego.

W homilii bp Muskus mówił, że ks. Isakowicz-Zaleski wybrał trudną drogę życia. – Była to droga dotykania ran. Może czasem robił to nieostrożnie i nie zawsze potrafił je uleczyć, ale pokazywał je światu, nie godząc się na prowizoryczne opatrunki – zauważył. – Wielu wolałoby omijać szerokim łukiem nierozwiązane problemy z przeszłości Kościoła i Polski, ale on nie potrafił milczeć, nie umiał zejść z drogi. Płacił za to ogromną cenę samotności i niezrozumienia – dodał.

Podkreślał, że Bóg widział w ks. Isakowiczu-Zaleskim „człowieka, który szczerze pragnął żyć Kazaniem na Górze, nawet jeśli go to wiele kosztowało”.

Przypomniał, że duchowny z własnego wyboru zamieszkał z osobami najsłabszymi w społeczeństwie i stał się dla nich jak ojciec. – Gdy trzeba było, walczył z wielką determinacją o dobre życie dla nich i niezawodnie stawał w ich obronie, gdy działa się im krzywda. Zawsze z tą samą pasją, zawsze odważnie i bezkompromisowo – wspominał. Jak podkreślił, „osoby najsłabsze były życiową siłą” ks. Tadeusza. – Wśród nich odpoczywał, sycił się prostą urodą życia, zwyczajną radością. Tutaj znajdowało ukojenie jego niespokojne serce – stwierdził.

Porównał założyciela Fundacji im. Brata Alberta z jej patronem, który był podobnie radykalny, wrażliwy na ludzkie biedy oraz podobnie jak on „przechodził swoje noce ciemne” i „musiał mierzyć się z wszechobecną krytyką”. – W którymś z wywiadów ks. Tadeusz wyznał, że chciałby żyć w czasach św. Brata Alberta. Nie było to możliwe w doczesności. Lubię myśleć, że tam, w wieczności, już się znaleźli – podsumował.

Podczas Mszy św. odczytano listy kondolencyjne pary prezydenckiej oraz wicepremiera RP Władysława Kosiniaka-Kamysza.

– Zrobiło się ciemno nad Doliną Słońca i nad Radwanowicami – mówiła A. Dymna, wspominając dzień śmierci ks. Isakowicza-Zaleskiego. – Tadzik nauczył nas miłości. Po prostu – dodała aktorka.

Po Mszy św. odbyły się egzekwie w obrządku ormiańskim, a następnie pochówek na cmentarzu parafialnym w Rudawie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.