Centrum Pomocy Dzieciom w Ludźmierzu to jedyna tego typu placówka w regionie, która oferuje bezpłatne, kompleksowe wsparcie dla krzywdzonych małoletnich. Groziło jej zamknięcie. Aktualna siedziba mieści się w sanktuarium Gaździny Podhala.
Zdaniem Weroniki Potaczek bardzo ważne dla efektów terapii dziecka jest zaangażowanie rodziców.
Jan Głąbiński /Foto Gość
Centrum Pomocy Dzieciom (CPD) w Ludźmierzu działa od blisko roku, jednak już po kilku miesiącach jej pracownicy dostali wiadomość o nieprzedłużeniu umowy z dotychczasowym najemcą lokalu. Gdy więc dalsze losy placówki stanęły pod znakiem zapytania, z pomocą pośpieszył ludźmierski kustosz ks. Maciej Ścibor, który udostępnił pomieszczenia na plebanii. – To było dla mnie oczywiste, nie zrobiłem nic wielkiego. Mam nadzieję, że do czasu znalezienia nowej siedziby centrum będzie tutaj, u nas, spokojnie działać – przekonuje kapłan.
Centrum prowadzi Fundacja Power. Jego prezes Weronika Potaczek optymistycznie patrzy w przyszłość. – Rozmawiamy z samorządami na temat nowej lokalizacji naszej placówki. Nie wyobrażam sobie, byśmy przestali działać dla dobra naszych dzieci i młodzieży. Potrzeby są ogromne! – podkreśla.
Wszyscy razem
CPD w Ludźmierzu swoimi podopiecznymi opiekuje się całkowicie bezpłatnie. Fundacja pozyskuje bowiem finanse z różnego rodzaju projektów czy grantów, jak również od sponsorów. Wsparcie dla dzieci oparte jest na modelu Barnahus, który polega na świadczeniu interdyscyplinarnej pomocy dla dzieci w jednym miejscu, tak aby nie musiały one szukać kolejnych specjalistów w różnych placówkach. W Polsce sieć CPD koordynuje Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, posiadająca ponad 30-letnie doświadczenie. – Kiedy dziecko doznaje krzywdy, konieczne jest udzielenie mu specjalistycznej pomocy. Niestety, często rodzice nie wiedzą, gdzie jej szukać, i chodzą z jednego miejsca do drugiego. Gdzie indziej jest psycholog, gdzie indziej psychiatra itd. W modelu CPD wszyscy specjaliści są pod jednym dachem i wspólnie pracują na rzecz dziecka i jego rodziny – tłumaczy W. Potaczek.
Za każdym razem interdyscyplinarny zespół rozpoznaje potrzeby i sytuację dziecka oraz rodziny, tak aby zalecana pomoc była do tego maksymalnie dopasowana.
Do CPD może zgłosić się rodzic, nie trzeba żadnego skierowania. Podczas pierwszego spotkania jest wypełniana karta zgłoszenia, a do sprawy jest przydzielana osoba, która zajmuje się koordynacją pomocy w CPD. Później odbywa się pięć spotkań diagnostycznych, a po ich zakończeniu zespół interdyscyplinarny omawia sytuację dziecka i proponuje ofertę pomocową.
Powielane wzorce
– W naszej pracy wiemy, jak ważna jest praca z rodzicami, z obojgiem z nich. Wtedy mamy pełen obraz sytuacji. Dla rodziców dzieci – podopiecznych fundacji – prowadzone są zajęcia oraz warsztaty, które mają na celu podnoszenie ich kompetencji wychowawczych oraz rozwijanie umiejętności emocjonalnych. Organizowane są one także dla chętnych, którzy chcą otrzymać wsparcie w codziennym wychowaniu swoich pociech – zaznacza W. Potaczek.
Do ludźmierskiego CPD trafiają dzieci dotknięte przemocą domową, rówieśniczą i seksualną. Często sprawy są związane z nadużywaniem alkoholu przez jednego lub oboje rodziców. – Zmiana w środowisku domowym jest najlepszym lekarstwem. Problem w tym, że rodzice często nie znają innych metod wychowawczych, bo sami w dzieciństwie byli podobnie traktowani i powielają te doświadczenia. Z tego właśnie powodu staramy się pomagać również rodzicom, a praca z nimi jest tak ważna – dodaje W. Potaczek
Zwraca też uwagę, że udane dzieciństwo jest potem wyznacznikiem udanego życia. – Jeżeli my nie pomożemy dzieciom, to i one w dorosłości – stając się rodzicami – będą powielać pewne wzorce. Mogą mieć trudności w budowaniu własnej rodziny opartej na miłości i szacunku, bo sami nie doznali takich uczuć, będąc dziećmi – nie ma wątpliwości prezes Fundacji Power. Można to porównać do „zamrażarki emocji” albo do efektu kuli śnieżnej. Trzeba ją zatrzymać, by nikt nie stosował przemocy wynikającej z własnej bezsilności.
Samo się nie ułoży
W ciągu pierwszego roku działalności ludźmierskiego CPD specjaliści objęli pomocą wielu małych i nieco starszych pacjentów z powiatów nowotarskiego, tatrzańskiego, limanowskiego i suskiego. Wnioski są jednoznaczne: dzieci i młodzież borykają się z ogromnymi trudnościami.
Weronika Potaczek przekonuje jednak, że pewnych problemów można uniknąć. – Ważne, aby dzieci czuły w nas partnera do rozmów, dlatego warto zahamować krytykę wobec nich. Niestety często w gabinecie widzę rodziców, którzy skupiają się na krytyce dziecka i nie poznają jego świata. To jest bardzo trudne. Może wynika to z tego, iż dorosłym wydaje się, że pewne rzeczy „same się zadzieją”. Chcemy mieć błyskawicznie udane małżeństwo, wspaniałe dzieci, dobry dom. Niestety to tak nie działa. O relacje należy dbać, a to wymaga podjęcia sporego trudu. Trzeba na to znaleźć czas, mieć cierpliwość, zdobywać wiedzę. Nie ma mowy o myśleniu magicznym, że „samo się ułoży” – przestrzega W. Potaczek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.