Zwierciadło przeszłości

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Po góralskim tłumaczeniu „Małego Księcia” przyszedł czas na „Kubusia Puchatka”. – Mam nadzieję, że ta książka stanie się pomostem międzypokoleniowym – opowieścią w gwarze, którą babcie i dziadkowie będą czytać swoim wnukom – mówi prof. Stanisława Trebunia--Staszel, etnograf z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Podczas małopolskich ferii odbędą się spotkania autorskie w Zębie i Kościelisku. Podczas małopolskich ferii odbędą się spotkania autorskie w Zębie i Kościelisku.
Materiał prasowy

Oba tytuły, staraniem wydawnictwa Media Rodzina i jego redaktora naczelnego Bronisława Kledzika, zostały przetłumaczone także na gwarę wielkopolską oraz język śląski. – Miałam poczucie, że wydarza się coś ciekawego i pozytywnego. Wszak pamiętajmy, że gwara postrzegana jest jako ważny czynnik scalający wspólnotę, kształtujący tożsamość. Niesie przy tym w sobie ogromny potencjał emocjonalny – zauważa prof. S. Trebunia-Staszel.

Podjęcie takiego zadania wymagało od autorki zmierzenia się z wieloma wyzwaniami. Przekładu dokonywała z oryginału – książki Alana Alexandra Milne’a Winnie the Pooh. – W naszym kraju doskonale znamy przekład Ireny Tuwim z 1938 r., która, tłumacząc oryginał na język polski, nie tylko zmieniła imię głównego bohatera z formy żeńskiej na męską, ale także bardzo swobodnie potraktowała cały utwór. Dokonała twórczej interpretacji, a właściwie adaptacji angielskiej wersji – mówi prof. S. Trebunia-Staszel.

„Kubuś Puchatek” po góralsku to „Miś Kudłocek”, Kłapouchy to Klapciok, Królik to Kicok, a wszyscy „kamraci” mieszkają w Stumorgowym Lesie. – Przyznam, że kiedy zaczęłam tłumaczyć mruczanki, od razu pomyślałam o naszych zespołach dziecięcych. Chciałam, aby wierszyki Misia przybrały formę góralskich przyśpiewek. Dlatego ich rytm starałam się dostosować do podhalańskich nut, czyli do melodii. Podczas pracy nad przekładem korzystałam także z tekstów i słowników gwarowych, często konsultowałam pewne zwroty ze starszymi osobami, pytałam o dawne wyrażenia. W tworzeniu imion dla głównych bohaterów wspierał mnie syn. Ponadto, kiedy ukończyłam tłumaczenie, postanowiłam skonsultować jego fragmenty ze znaną i cenioną redaktorką literatury podhalańskiej, panią Zofią Stojakowską-Staichową – podkreśla S. Trebunia-Staszel.

Pani profesor nie ma również wątpliwości, że tłumaczenie utworów literatury światowej wiąże się z dużą odpowiedzialnością. – Chodzi nie tylko o dobór odpowiednich wyrażeń i słów, ale też o wydźwięk całego utworu, o to, by przekład nie oddalił się za bardzo od pierwowzoru, nie zatracił właściwego mu charakteru, zarówno w warstwie merytorycznej, jak i stylistycznej. Wiadomo, że „Kubuś Puchatek” w stosunku do „Małego Księcia” jest opowieścią lekką i zabawną, co bynajmniej nie oznacza, że mniej wymagającą. Wszak należy do klasyki literatury dziecięcej – zaznacza.

Mruczanki Kudłocka przypominają trochę znane przyśpiewki góralskie, np. „Hej tam spod Tater”. – Mam nadzieję, że te „kudłockowe nutki” wejdą do repertuaru zespołów góralskich. Wszyscy mamy świadomość, że gwara na Podhalu zanika. W tej sytuacji wiele osób związanych z ruchem regionalnym i animacyjnym podejmuje działania, by ją chronić i zachować. Być może wspomniane przekłady przyczynią się do tego, że nasza mowa nie zostanie całkowicie zapomniana. I nawet jeżeli nie będzie już językiem stosowanym w codziennej komunikacji, to pozostanie w tekstach literackich, do których będziemy mogli sięgnąć – mówi S. Trebunia-Staszel. Dodaje, że w XXI wieku widzimy, jak szybko zmienia się świat, jak wraz z rozwojem cywilizacyjnym postępuje kulturowa unifikacja i jak zatracają się dawne formy współbycia – zwyczaje i celebracje, które kiedyś łączyły ludzi i czyniły ich życie ciekawszym. – Dlatego też, moim zdaniem, warto dbać o lokalne i regionalne tradycje. Człowiek nie potrafi żyć w aksjologicznej próżni, bez wartości i bez innych ludzi. Dla każdego z nas ważne jest poczucie przynależności do wspólnoty, poczucie „bycia sobą u siebie”. I w tym sensie warto przeglądać się w zwierciadle przeszłości i szukać w niej inspiracji do tworzenia nowych dzieł – zachęca etnografka.

Promocja góralskiego „Kubusia Puchatka” odbyła się 18 stycznia w rodzinnej miejscowości autorki, czyli w Białym Dunajcu. Kolejne promocje zaplanowano na 13 lutego w Zębie i 23 lutego w Kościelisku. – W Białym Dunajcu rozmawiałam z maturzystami jednej ze szkół zakopiańskich, którzy w czasie dyskusji nad przekładem „Kubusia Puchatka” zadawali bardzo ciekawe pytania. Podzielili się też spostrzeżeniami, że obecnie niektórzy nauczyciele z pogardą odnoszą się do gwary. W tym kontekście przyznali, że tłumaczenia gwarowe znanych utworów literackich mogą zmienić ten negatywny stosunek, gdyż w niebanalny sposób promują i nobilitują gwarę – dodaje S. Trebunia-Staszel.

Wydawca góralskiego „Kubusia Puchatka” przygotował też wersję audio. Po przygodach „Misia Kudłocka” prowadzi czytelników Sebastian Karpiel-Bułecka. „Sto lat, Kudłocek! Śpiewo, fto może. Zdrowia, rozumku i miodu morze” – mówi m.in. wokalista zespołu Zakopower.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.