Kilkanaście wiolonczel na pogrzebie

Bogdan Gancarz

|

Gość Krakowski 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Biskupi, uczeni, artyści, literaci, lekarze, społecznicy, przedsiębiorcy i politycy, żyjący w Krakowie od XVIII do połowy XX wieku, zostali pasjonująco opisani w wydanej niedawno książce dr hab. Ewy Danowskiej.

Tak pod koniec życia wyglądał zasłużony dla Krakowa prymas Królestwa Polskiego Jan Paweł Woronicz. Tak pod koniec życia wyglądał zasłużony dla Krakowa prymas Królestwa Polskiego Jan Paweł Woronicz.
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Autorka nie ograniczyła się do suchych danych biograficznych. „Wiele z tych osób zasłynęło dzięki swej działalności i zasługom, ale nieliczni znają ich nietuzinkowe charaktery, zamiłowania, ciekawostki z ich życia, sensacje, skandale czy dziwactwa” – pisze autorka. Co ciekawe, większość z 40 bohaterów książki nie urodziła się w Krakowie. Byli krakowianami z wyboru. Na świat przychodzili zaś czasem blisko, a czasem z dala od podwawelskiego grodu, m.in. w: Bieganowie pod Miechowem, Braszowie w Siedmiogrodzie, Goszcznie, Kętach, Limanowej, Mielcu, Nowym Sączu, Rogowie, Tajkurach na Wołyniu, Tarnowie, Tuligłowach, Śląsku Cieszyńskim, Xaverovicach, Warszawie, Wilnie, wielkopolskim Żninie. Również umierali czasami z dala od miasta, z którym byli niegdyś związani, np. w Bystrej Śląskiej, podwileńskich Jaszunach, Krzysztoforzycach, Miami na Florydzie, Nowym Jorku, Nowoszycach na Polesiu, Tošonovicach, Wiedniu.

Długą drogę do Krakowa przeszedł m.in. Jan Paweł Woronicz. Urodzony w 1757 r. na Wołyniu, został księdzem. Pracę duszpasterską łączył z zainteresowaniami literackimi. Stał się z czasem niepoślednim poetą, wzmiankowanym w historii literatury polskiej. Miał już lat blisko 60, gdy w 1816 r. został biskupem krakowskim. Przez 12 lat pobytu pod Wawelem „pokochał Kraków, a przez mieszkańców był szanowany”. Dążył do przywrócenia biskupstwu dawnej świetności. W Pałacu Biskupim przy ul. Franciszkańskiej założył muzeum zwane Gabinetem Historycznym. Stanisław Kijeński określił go niegdyś „biskupem prawdziwie kościelnego i apostolskiego ducha”.

Od jesieni 1828 r. był arcybiskupem warszawskim, prymasem Królestwa Polskiego. O Krakowie jednak nie zapomniał. Autorka książki zaznacza, że będąc w Warszawie, często powtarzał: „Pochowajcież mnie na tym gorcu naszym, Wawelu”. Na marginesie jako ciekawostkę można dodać, iż to on jako pierwszy nazwał Wawel polskim Akropolis. Jego wola została spełniona. Zmarł w Wiedniu w grudniu 1829 r. i pochowano go na początku stycznia następnego roku w katedrze wawelskiej.

Inny z bohaterów książki, prof. Fryderyk Hechel (1818−1851), był lekarzem, znawcą medycyny sądowej, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego, pamiętnikarzem. W pamięci współczesnych zapisał się nieubłaganą walką z pijaństwem. „W roku 1844, uznawanym za apogeum pijaństwa w Galicji, wydał Hechel w Krakowie, w drukarni Stanisława Gieszkowskiego, książkę »O pijaństwie, o jego szkodliwych skutkach i o środkach zapobieżenia onemu”. Rozdawano ją za darmo, ale nie wszyscy chętnie brali. „Podobno pod jej wpływem, niekiedy za namową proboszczów, chłopi grzebali w mogiłach flaszki z okowitą, ale gdy zapał abstynencji opadł, dokonywali ich ekshumacji w celach konsumpcyjnych” – pisze autorka. Co ważne, prof. Hechel nie walczył z plagą pijaństwa z wydumanych powodów. Alkoholizm ojca zniszczył życie materialne i duchowe rodziny Hechla. Poza tym był on wstrząśnięty medycznymi i społecznymi skutkami pijaństwa. – Ta plaga od dawna toczyła Kraków i okolice. Wybitny historyk prof. Władysław Konopczyński wspominał, że wyszynk napojów alkoholowych w Krakowie „przybrał po roku 1775 potworne rozmiary”. Razem było 390 miejsc sprzedaży, po jednym wyszynku na 25−26 mieszkańców – przypomina Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta.

Wzruszające było przywiązanie do Krakowa adwokata Klemensa Bąkowskiego (1860−1938). Znał tu każdy kąt i poświęcił miastu liczne publikacje historyczne. Jego „Dzieje Krakowa” przez wiele lat były podstawowym opracowaniem do historii podwawelskiego grodu. Współzałożyciel Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa zapisał mu w testamencie swoją kamienicę Krauzowską przy ul. św. Jana 12, gdzie miłośnicy przeszłości miasta gromadzą się do dziś. Towarzystwo odwdzięczyło mu się patronatem przyznawanej przez siebie nagrody, a miasto Kraków – nazwaniem jego nazwiskiem jednej z ulic. Z prawniczą dokładnością wydał dyspozycje co do swego pogrzebu. „Nie życzył sobie żadnych mów pogrzebowych, ale przy wyprowadzaniu zwłok chciał odegrania przez kilkanaście wiolonczel marsza pogrzebowego Chopina” – wspomina Ewa Danowska. Szkoda, że nie dodała, iż źródłem pasji muzycznych pana mecenasa było śpiewanie w czasach studenckich od 1879 r. w męskim Krakowskim Chórze Akademickim przy Uniwersytecie Jagiellońskim.

Niech omówienie kilku sylwetek krakowian nakreślonych przez autorkę książki zachęci czytelników do przeczytania jej w całości.

Ewa Danowska, „Krakowskie Silvae Rerum. Szkice o ludziach.”, Wydawnictwo Universitas, ss. 264.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.