Ząb. Promocja książki "Miś Kudłocek" - góralskiej wersji "Kubusia Puchatka"

jg

publikacja 14.02.2024 09:14

Zespół regionalny Zbójnicek 13 lutego w remizie OSP Ząb podczas promocji książki "Miś Kudłocek" - góralskiej wersji "Kubusia Puchatka" - przedstawił zabawne sceny z dzieła literackiego Alana Alexandra Milne’a w przekładzie prof. Stanisławy Trebuni-Staszel.

Ząb. Promocja książki "Miś Kudłocek" - góralskiej wersji "Kubusia Puchatka" Miś Kudłocek utknął w norze Kicoka, czyli Królika. Zabawną sytuację z przedstawienia obserwuje prof. Stanisława Trebunia-Staszel. Jan Głąbiński /Foto Gość

Spotkanie, które prowadziła Barbara Polak, przebiegało w bardzo radosnej atmosferze. Wszystko za sprawą członków zespołu regionalnego Zbójnicek z Zębu, którzy wcielili się w role bohaterów "Misia Kudłocka". Nie zabrakło nawet mruczanek głównego bohatera. - Gratuluję wam tak świetnego odtworzenia tekstu, widać, że tutaj, w Zębie, gwara nie zaniknie - podkreślała prof. Trebunia-Staszel z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzieci odegrały scenę, w której Miś Kudłocek najadł się miodu i nie mógł wyjść z nory Kicoka, czyli Królika. Na ratunek pośpieszyli mu Krzyś i reszta górali. Śmiechom i brawom bardzo licznej publiczności nie było końca.

W czasie spotkania promocyjnego B. Polak przeprowadziła konkurs językowy, dopytywała o kilka wyrazów i ich odpowiedniki góralskie. I tak zaproszenie to "pytacka”, a marzenie to "bazienie”. Zaś o przyjacielu górale mówią "kamrat". Dzieci i ich rodzice oraz seniorzy nie mieli problemu z podaniem podhalańskich odpowiedników znanych słów. Kłopot pojawił się jedynie przy tygrysku. Z sali padło kilka propozycji, np. "hipcok”.

Za przyjęcie zaproszenia na spotkanie ze społecznością Zębu i okolicznych miejscowości prof. Trebuni-Staszel podziękowała kierowniczka zespołu Zbójnicek Małgorzata Słodyczka. Wszyscy uczestnicy mogli też posłuchać fragmentu "Misia Kudłocka", który odczytał z należytą gwarową starannością Tomasz Słodyczka.

Profesor Trebunia-Staszel przypomniała, że pomysł przełożenia "Kubusia Puchatka" na gwarę góralską wyszedł przed laty od poznańskiego wydawnictwa Media Rodzina. - Traktowałam to trochę jako odskocznię od codziennych zajęć i obowiązków zawodowych. Praca nad przekładem, mimo że wiązała się z dużym wysiłkiem, dawała mi też wiele radości. Jednocześnie miałam poczucie, że wydarza się coś ciekawego i pozytywnego. Wszak pamiętajmy, że gwara postrzegana jest jako ważny czynnik scalający wspólnotę, kształtujący tożsamość. Niesie przy tym w sobie ogromny potencjał emocjonalny - przyznaje autorka.

Pani profesor ma nadzieję, że jej góralskie tłumaczenie "Kubusia Puchatka” będzie stanowić pomost między pokoleniami mieszkającymi pod Tatrami. - Potęga nowych mediów nie sprzyja nawiązywaniu bezpośrednich relacji, w tym także więzi międzypokoleniowych. Niemniej mam nadzieję, że nestorzy podhalańskich rodzin sięgną po "Misia Kudłocka” i potraktują jego lekturę jako miły i ciekawy sposób spędzania czasu ze swoimi wnukami - mówi S. Trebunia-Staszel. Profesor UJ wskazuje też na instruktorów zespołów regionalnych. Promocja jej publikacji i zaangażowania dzieci z zespołu Zbójnicek wyraźnie pokazuje, że przekład "Kubusia Puchatka" na "Misia Kudłocka" to był literacki potrzebny strzał w dziesiątkę.


Więcej o ciekawej propozycji literackiej w sam raz na ferie można przeczytać w "Gościu Krakowskim" nr 6 na niedzielę 11 lutego.