Górale pilnują Chrystusa

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

Potrafią zostawić obowiązki domowe, a czasami nawet zwolnić się z pracy, by stanąć na uroczystej warcie przy grobie Pańskim. – Tradycję trzeba podtrzymywać – mówią dumnie Podhalanie.

Nowotarska warta honorowa. Nowotarska warta honorowa.
Jan Głąbiński /Foto Gość

Janusz Kubowicz z nowotarskiej parafii NSPJ wartę honorową przy grobie Pańskim pełni niemal nieprzerwanie od wielu lat. – Nie wyobrażam sobie, żeby w czasie Triduum Paschalnego mogło mnie zabraknąć i żebym nie wykonał tej ważnej asysty – mówi J. Kubowicz. Swoją posługę traktuje jako rekolekcje. – Człowiek nie tylko pełni wartę, ale też modli się, myśli nad wieloma sprawami. Przyznam szczerze, że to też czas nawrócenia grzesznika, którym jestem ja, którym jest każdy z nas – i nie trzeba tego się wstydzić, ale właśnie do tego przyznać i ukorzyć się przed Chrystusem – dodaje.

Wartownicy ze stolicy Podhala są bardzo dumni ze swojej funkcji. Zgodnie podkreślają, że w asyście bierze udział zawsze nie dwóch, a czterech górali. – Wymaga to oczywiście od każdego z nas większego zaangażowania. Musimy być do dyspozycji co 2–3 godziny na 30 minut. Wszystko zależy od tego, ilu jest mężczyzn – wspomina J. Kubowicz. Czasami pojawiają się małe problemy ze strojem regionalnym. – Ja zakładam go przynajmniej kilka razy w roku jako członek Związku Podhalan, ale są tacy wartownicy, którzy wyjmują go z szafy jedynie na Wielki Tydzień. Nagle okazuje się, że bieda wejść do portek, że kierpce gniotą – uśmiecha się.

Duszpasterze nie kryją radości z postawy parafian. Dominikanin o. Artur Karkoszka, proboszcz parafii w Małem Cichem k. Poronina, zwraca uwagę na jeden szczegół. – Oto wielcy, rośli górale, ubrani w portki od stroju regionalnego i mundury strażackie, leżą krzyżem przed grobem Pańskim. Jakże to symboliczna i wymowna chwila. Wielki hołd dla Jezusa, który jest Zwycięzcą życia nad śmiercią – podkreśla. Wyraża też wdzięczność, że ta tradycja góralskiej asysty jest podtrzymywana, a często przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Bywają parafie, że do warty przy grobie Pańskim włączają się też druhowie z jednostek OSP – tak jest np. w parafii św. Józefa Robotnika w Cichem k. Czarnego Dunajca. – Nikogo z nas nie trzeba specjalnie zachęcać, nawet żon, by jak najporządniej uprasowały białe koszule – uśmiecha się Jan Szymusiak, zawodowy strażak, ale też druh z OSP Ciche Górne I. – Nie pamiętam, kiedy dokładnie zacząłem wartować przy grobie Pańskim, ale myślę, że miałem 12–13 lat – dodaje. Pełniący wartę mogą też liczyć na małe co nieco od proboszcza, zwłaszcza w Wielką Sobotę, kiedy parafianie tradycyjnie wyciągają jajka ze swoich święconek.

Wśród pełniących tę honorową posługę są i góralki. Agata Skubisz z Miętustwa już dwa razy stawała przy grobie Jezusa. – W tegoroczne święta będę trzeci raz i to chyba będzie najtrudniejsza warta, bo moja posługa przypada od północy do szóstej rano w nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. Ale jest to przecież forma adoracji i czuwania, czas zastanowienia się nad wielką tajemnicą Boga – mówi.

Dr hab. Stanisława Trebunia-Staszel, profesor Uniwerystetu Jagiellońskiego z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej, z okresu dzieciństwa zachowała obraz warty góralskiej. – Jako dziecko podziwiałam górali w Białym Dunajcu, Poroninie, a potem w Nowym Targu – wspomina. – Dla wielu z nich pełnienie asysty to sposób przeżywania Wielkiej Nocy. Pamiętajmy, że do tej posługi górale podchodzą z jak największą elegancją, zakładają m.in. białą cuchę, w ręku trzymają często ciupagi – dodaje. – U górali na Podkarpaciu jest nawet taka osobliwość, że przychodzą w strojach z elementami tureckimi. Jest to związane z odsieczą wiedeńską, bo kiedy ich ubrania zostały zniszczone w wyniku walk, postanowili zabrać zwycięskie zdobycze i powrócili do swoich małych ojczyzn akurat w Wielkim Tygodniu – podkreśla S. Trebunia-Staszel.

Tradycją było to, że do warty w kościele przychodzili kawalerzy. – To się zaczęło zmieniać, wielu przecież założyło rodziny, a pragną dalej podtrzymywać piękną tradycję i przekazywać ją potomstwu – komentuje J. Kubowicz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.