Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Joani
    12.04.2013 09:12
    Bardzo proszę o poważną weryfikację sprawy i niepromowanie na stronie Gościa sytuacji niestety niejednoznacznych. Przedmiotowa sprawa niestety nie wygląda tak, jak jest jest to przedstawiane w Gościu. Krzywdzące potem dla wydawnictwa katolickiego jest angażowanie się w sprawy, których autentycznego tła redaktorzy i komentatorzy nie znają. Niestety pamiętam, że włączyliście się również w pomoc mamie Madzi z Sosnowca w poszukiwaniach rzekomego sprawcy. Rozumiem dobre intencje, ale w porywie serca naruszacie rzetelność dziennikarską.
    • Egon
      12.04.2013 12:14
      Witam,

      pisze Pani, że "Przedmiotowa sprawa niestety nie wygląda tak, jak jest jest to przedstawiane w Gościu", to proszę powiedzieć jak wygląda. Czy ma Pani inne informacje? Jakie? Proszę uprawdopodobnić nam rzetelność Pani wiedzy. Dodam, że Bajkowscy są mi znani osobiście, choć nie jest to znajomość bliska, mam też o nich swoje zdanie. Jeśli nie będzie odzewu uznam, że jest to głos osoby naiwnie (!) wierzącej w instytucje [no bo przecież w sądzie pracują mądrzy ludzie, a terapeuci nie robią ludziom krzywdy :)], bądź głos "zdrowego rozsądku", tzn. korporacyjna solidarność.

      Egon
      doceń 6
  • Fili
    14.04.2013 16:05
    Niepoważne to wszystko jest.
    Ideologizowanie sprawy, wyrokowanie z pozycji "wiemy lepiej" itp., etc.
    tragedia dzieci z Pucka niczego nie uczy?
    miejsce dzieci jest w domu. tak. a w niektórych sytuacjach potem - miejsce dziecięcych zwłok jest na cmentarzu.

    co Ksiądz na pewno wie?
    tak NA PEWNO?
    co uprawnia Księdza do wygłaszania kategorycznych opinii w tej sprawie?
    zapewne Ksiądz zna akta i ma rozeznanie we wszystkich detalach - o czym pisze Egon.
    z czego wypływa deklaracja ojca, że usunie się z domu - skoro kompletnie kryształowy, niezagrażający?...

    Zatem proszę otwarcie napisać o co chodzi w tej sprawie, a nie mnożyć bitej piany przeideologizowanego pustosłowia.

    znalazł się znawca.
    • JacekNowak
      14.04.2013 19:50
      JacekNowak
      Opinie można wydać kategoryczne, że zachowanie matki w niczym nie było naganne, w żaden sposób kwestionowane, więc jeśli ojciec deklarował wyprowadzkę, to jakie jeszcze mogły być przyczyny zatrzymania dzieci w domu dziecka? Nawet, jeśli ktoś może mieć wątpliwości co do zachowania ojca, to wiemy NA PEWNO, że przebywanie pod opieką matki byłoby dla dzieci lepszym rozwiązaniem, niż przymusowe umieszczenie w domu dziecka.

      Z czego wypływa deklaracja ojca, że usunie się z domu, skoro taki kryształowy? No, może właśnie z tego, że taki kryształowy, i że zdaje sobie sprawę z tego, iż jeżeli jego osoba jest przeszkodą do tego, żeby dzieci pozostały w domu z matką, to lepiej samemu wyprowadzić się z domu, byleby dzieciom nie działa się krzywda. Ale nawet gdyby ojciec nie był kryształowy, nawet gdyby zarzuty względem niego były prawdziwe, to tak czy siak przeprowadzka ojca rozwiązywałaby ten problem. Decyzja sądu o pozostawieniu dzieci w domu dziecka świadczy jedynie o tym sądzie, a nie o sytuacji rodzinnej państwa Bajkowskich.
      doceń 2
  • prawda1
    14.04.2013 21:00
    Do Fili:
    Przykład z Pucka świadczy przeciwnie - tam państwo odebrało dzieci matce biologicznej i dało do rodziny zastępczej, gdzie zostały zabite przez opiekunów nadanych przez państwo. Matka biologiczna po ich śmierci powiedziała, że u niej miałyby biednie, ale by były żywe.
    W Układzie zamkniętym sprawę prowadził chyba tak jak w przypadku Bajkowskich krakowski wymiar sprawiedliwości. Jeżeli nie znajdą się w nim ludzie prawi, to system będzie bardziej dbał o swój interes, niż o dobro dzieci.
    doceń 2
  • Fili
    14.04.2013 22:21
    Ok. wiadomo, że wszyscy są mądrzejsi od tych, którzy muszą podejmować decyzje.
    przyjmuję do wiadomości, iż wg szanownego grona najpierw terapeuci, potem biegli psychologowie sądowi, a na końcu sędziowie to jest banda bezmyślnych gamoni, nie rozumiejących elementarnej sprawy, że każde dziecko zawsze ma najlepiej w domu.
    no, każdy jeden w tym sadzie to skończone głupki po prostu!
    patrzą na tę rodzinę, przyglądają się i nie potrafią dopatrzyć się tego, co na odległość widać dla wszystkich innych poza sądem!
    wzięli sobie dla jakiejś swojej niedorzecznej rozrywki tę rodzinę, ot tak, strzelili z palca i powiedzieli sobie: "podręczymy Bajkowskich, a co! nudzimy się tutaj, to komuś trzeba w końcu życie skomplikować, bo ma za proste."

    na szczęście czujni strażnicy rodzinnych gniazd wznieśli krzyk i sprawa się nieco rypła.
    bo to wszystko tylko tak dla hecy ten sąd robi, tak dla jaj, prawda? bo się tam nudzą.

    bo przecież wszystkie dzieci w polskich domach traktowane są przez rodziców z należytą troską, odpowiedzialnością i miłością. w DOMU nie może być przecież inaczej, w katolickim narodzie RODZICE na pewno są zawsze bez zarzutu.
    niczego nigdy sprawdzać nie trzeba i żadna ostrożność tutaj nie jest wymagana.

    dziękuję Państwu za uwagę.
    • prawda1
      15.04.2013 09:05
      Chodzi o ustalenie prawdy, myślę, że w tym punkcie się zgadzamy. Wymiar sprawiedliwości też może się mylić lub celowo rozgrywać własne interesy. A szkody wyrządzone przez przemoc państwa wobec dzieci mogą być większe niż przemoc domowa (badania w krajach skandynawskich - np. dzieci odebrane pogarszają swoje średnie wyniki w nauce w stosunku do czasu pozostawania w domu), jest to efekt m.in. traumy przymusowej policyjnej akcji. Dlatego opinia publiczna słusznie domaga się poznania prawdy o rodzinie Bajkowskich. Szkoła, sąsiedzi, rodzina bliższa i dalsza oraz sami chłopcy Bajkowscy świadczą o czymś zupełnie innym niż terapeuci i wzburzające opinię publiczną wyroki sądowe. Sprawa nie jest jednoznaczna i powinna być wyjaśniona włącznie z ewentualnymi odszkodowaniami za szkody wyrządzone dzieciom Bajkowskim oraz odpowiedzialnością osobistą zaangażowanych w to osób reprezentujących państwo, podobnie jak toczy się sprawa w Pucku.
      doceń 2
    • vanitas
      15.04.2013 13:10
      Akt pierwszy, czyli: "umieszczanie dziecka w pieczy zastępczej powinno nastąpić po wyczerpaniu wszystkich form pomocy rodzinie."
      Tak mówi prawo. Czyli - wtedy, kiedy dziecku zagraża REALNE niebezpieczeństwo państwo ma prawo i obowiązek dzieci od rodziców izolować, zaś terapeuci - sprawę tą zgłosić do sądu.

      Popatrzmy na okoliczności:
      - rodzina sama się zgłosiła do terapeutów (czyli - uznali, że nie mają nic do ukrycia). Ergo we własnym mniemaniu - byli pewni, że nic takiego nie zachodzi;
      - "terapeuci" przez cały okres terapii - nie uznawali żeby dziecku coś realnie zagrażało. Uznali dopiero, kiedy rodzina uznała ich usługi za nie spełniające oczekiwań. Czyli - albo podawali wściekłym rodzicom jakieś środki uspokajające, albo - niedopełnili obowiązków. Albo dzieciom nic realnie nie zagraża, a problem jest gdzie indziej.
      Poczytajmy zatem co napisał sąd:
      „co prawda zajmują się dziećmi, ale robią to w sposób nieprawidłowy"
      (biegli orzekli że rodzice)
      „wadliwie funkcjonują" jako rodzice, w rodzinie są zaburzone więzi emocjonalne, a dzieci nie mają „zabezpieczonych potrzeb psychicznych".
      Na próbę podważenia opinii RODK:
      "Biegli są biegłymi sądowymi, których kwalifikacje zostały potwierdzone poprzez dopuszczenie do pracy RODK. Wnioski nie mogą być podważane, albowiem biegli są wysokiej klasy specjalistami w swoich dziedzinach."
      - klasyczne petitio principi, ewentualnei dogmat o nieomylności biegłych...
      To o sprawie "pierwotnej.

      O zaskarżeniu "natychmiastowej wykonalności:
      "niestety, ze strony rodziców nie ma chęci współpracy, rodzice nadal nie dostrzegają potrzeby terapii, w związku z tym sąd ma związane ręce" - czyli - terapia czyni cuda. Realne zagrożenie wskutek samej deklaracji podjęcia terapii - przestaje istnieć. Jestem Katolikiem, wierzę że czasem do cudów dochodzi, ale mi to wygląda na stręczenie "terapeutom" klientów...

      Na poparcie sądu i "biegłych" mamy też opinię "Iustiti" i fundacji "dzieci niczyje"
      Pierwsze - to protest sędziów, że minister im na ręce patrzy, drugie - organizacja zajmujaca się zawodowo pomocą dzieciom maltretowanym.
      Tu - mała dygresja - zarówno sąd jak i biegli powinni wydawać decyzje kierując się dobrem dzieci. Tu jednak - mamy opinię placówek (RODK, "dzieci niczyje"), których budżet ustalany jest w zależności od liczby "z sukcesem przeprowadzonych" spraw. TO znaczy - im więcej dzieci odbierzemy - tym wiecej pieniędzy dostaniemy. Nie wyrobimy normy - okroją nam budżet
      (CDN)
      doceń 2
  • vanitas
    15.04.2013 13:56
    Z drugiej strony - na podstawie akt sprawy - wypowiedziało się Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej:
    "Psychologowie z Krakowskiego Instytutu Psychoterapii, do których na terapię udali się państwo Bajkowscy z dziećmi, „skierowali donos do sądu na podstawie poufnych informacji". „Terapeuci są nieudolni", „zaszkodzili rodzinie" i „zachowali się nieprofesjonalnie" 
– takie sformułowania czytamy w datowanej na 28 marca opinii PTHP, dotyczącej działania terapeutów państwa Bajkowskich. Została sporządzona po zapoznaniu się z aktami sprawy. Odnosi się bezpośrednio do dwóch terapeutów – Katarzyny Ramus i Krzysztofa Gondtka."

    "W drugim stanowisku dr Barbara Gujska, kierownik ds. zagrożeń psychicznych w PTHP, równocześnie prezes Stowarzyszenia Stopmanipulacji, oraz Łukasz Mazur z PTHP oceniają działania krakowskiego Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego, którego opinie wysłane do sądu w grudniu ubiegłego roku oraz styczniu tego roku bezpośrednio przyczyniły się do odebrania państwu Bajkowskim trzech synów. W stanowisku czytamy, że w opinii RODK „występują błędy merytoryczne i formalne", „jest robiona pod z góry ustaloną tezę, że lepiej dzieciom będzie w domu dziecka niż z rodziną". Psychologowie z PTHP konkludują w swoich wnioskach, że „o sposobie rozwiązania problemu zdecydowały osobiste poglądy opiniujących, dzieci zostały instrumentalnie potraktowane przez biegłych"."

    Do tego mamy opinię Rzecznika Praw Dzieci:
    „W ocenie rzecznika przeprowadzone przez sąd I instancji postępowanie dowodowe obarczone jest brakami, które skutkują wydaniem decyzji bez uwzględnienia wszelkich okoliczności mogących mieć wpływ na rozstrzygnięcie w sprawie nieletnich"

    A już poczucie humoru sądu apelacyjnego polega na tym, że postępowanie na podstawie którego odebrano dzieci było wadliwe, ale decyzji nie uchylił. Czyli - jeszcze nie osądzony, ale już skazany...

    A żeby było jeszcze "zabawniej" sąd stwierdził, że rodizce nie chcą wpółdziałać z "terapeutami". Zacytujmu Ojca:
    "2 kwietnia umawialiśmy się z panią Elżbietą Szczypczyk, specjalistą pracy socjalnej z rodziną, na wizytę u nas. Zaproponowała datę 4 kwietnia, kiedy mieliśmy być w Sejmie na komisji sejmowej w naszej sprawie. Dlatego umówiliśmy się na 9 kwietnia i to spotkanie się odbyło – mówi nam Bartosz Bajkowski, ojciec dzieci."
    Wszystkie cytaty z internetu...
    doceń 2
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy