W centralnej procesji Bożego Ciała wzięło udział kilka tysięcy osób, a kazania przy czterech ołtarzach mówili krakowscy biskupi.
Uroczystości rozpoczęła Msza św., której na wawelskim wzgórzu przewodniczył biskup senior Jan Zając. W homilii mówił on m.in, że Jezus nigdy nie zrezygnuje z niesienia pomocy - jest przecież "Bogiem z nami", jest Tym, który przychodzi zbawiać. - Kiedy to, co mamy, mimo że jest małe i słabe, pragniemy oddać Jezusowi, okaże się, że to wystarczy. Eucharystia karmi nas odrobiną chleba, która staje się pokarmem dającym moc, gdy oddajemy ją Bogu. Ufamy, że to, co jest nasze - nawet małe, nikłe, słabe - staje się przez Jezusa wzbogacone mocą i miłością Bożą - zauważył bp Zając, dodając, że Bóg w swojej miłości staje się kruchy, łatwy do zranienia, połamania i rozdarcia. - To dzieje się w każdej Eucharystii. Jezus kocha tak, że pozwala się łamać. I połamany daje się nam. My zaś dzisiaj chcemy Go zanieść w procesji i pokazać wszystkim, żeby widzieli, że dzięki Ciału Pana mamy życie Boże w sobie. I oby uszanowali wszyscy patrzący na nas to życie, które jest w nas, aby może i oni otworzyli się na ten Boży dar - przekonywał.
Po Eucharystii procesja wyruszyła z Wawelu na Rynek Główny, a kazania przy czterech kolejnych ołtarzach (przy kościele św. Idziego, kościele Świętych Piotra i Pawła, kościele św. Wojciecha i przy bazylice Mariackiej) głosili bp Janusz Mastalski, bp Robert Chrząszcz, bp Damian Muskus oraz abp Marek Jędraszewski.
Bp Mastalski, nawiązując do nauczania papieża Franciszka, zwrócił uwagę, że współczesna cywilizacja zabija ducha miłości i służby. Jego zdaniem, przyczyną takiego stanu jest m.in. "rozpasany liberalizm", który wyraża się w "emocjokracji" (gdy w miejsce zdrowego rozsądku wchodzą niepohamowane emocje) i "normofobii" (czyli negowaniu prawa naturalnego, a także kwestionowaniu odwiecznych praw danych przez Boga). Skutkami tego są dyktatura antywartości i laicka, demoniczna duchowość, przeniknięta "kulturą zamiast" (np. egoizm zamiast miłość). Odtrutką na to wszystko jest eucharystocentryzm, czyli posłuszeństwo Jezusowi, który przez swoje Ciało i Krew "uwalnia człowieka od demona chaosu".
Bp Chrząszcz, wyjaśniając z kolei sens procesji, przypomniał, że najważniejszy w niej jest Bóg, który idzie z nami przez miasto, zaglądając także do mijanych ogródków kawiarnianych - być może siedzą w nich także te osoby, które częściej sięgają po kieliszek alkoholu, niż przystępują do Komunii św. Stwierdził także, że Eucharystia nie jest dla ludzi idealnych, ale jest pokarmem dla wędrowców, którzy pielgrzymują. - Tak właśnie działa - nie zatrzymuje się w kościele, ale idzie z wierzącymi na uczelnie i do biur, do domów i szpitali, do ludzi, którzy może nigdy nie przyjdą do katedry, ale mogą zobaczyć, że Chrystus ich szuka. Eucharystia nie jest po to, żebyśmy tylko patrzyli, ale żebyśmy żyli. To nie jest tylko dekoracja, ale żywy Bóg. Nie magia, ale moc, która przemienia świat od środka - tłumaczył bp Chrząszcz, dodając: - Eucharystia to Bóg, który nie rezygnuje nigdy z człowieka. To Bóg, który mówi: "Nie chcę, byś zgłodniał w drodze. Chodź, posil się ze Mną, posil się Mną". Niech ta procesja przypomina nam więc, że Eucharystia jest źródłem, z którego czerpiemy życie. Jest siłą, która podtrzymuje w godzinach zwątpienia. Jest kompasem, który prowadzi nas przez historię osobistą i narodową.
Bp Muskus skupił się natomiast na słowie "nadzieja" i wyjaśnił, że kluczem do wyboru nadziei jest Eucharystia - wiara w rzeczywistą obecność zmartwychwstałego Pana w białym chlebie i otwarte oczy, które pomagają zobaczyć Jezusa w drugim człowieku, zwłaszcza słabym i ubogim, skrzywdzonym, migrancie czy myślącym inaczej. - Nie będziemy w stanie wybrać nadziei, jeśli nasze oczy pozostaną na uwięzi. Nie będziemy w stanie wybrać nadziei, jeśli najpierw w ludziach, których drogi krzyżują się z naszymi drogami, nie rozpoznamy twarzy Zmartwychwstałego. Jeśli nie odważymy się do nich powiedzieć: "Zostańcie z nami". Jeśli nie zrobimy im, to znaczy samemu Jezusowi, miejsca przy naszych stołach - przekonywał.
Przy ostatnim ołtarzu homilię wygłosił metropolita krakowski, który najpierw omówił hasła widniejące na kolejnych ołtarzach ("Eucharystia zaczynem wolności", "Eucharystia pokarmem pielgrzymów", "Eucharystia źródłem nadziei", "Eucharystia świętem wspólnoty"), a później przypomniał, że poza Chrystusem nie ma zbawienia i poza Nim nie ma też prawdy, a w konsekwencji nie ma też autentycznej miłości ani nadziei, która dałaby siły do codziennych zmagań.
Nawiązał też do wydarzeń, które w ostatnim czasie obserwujemy w naszej ojczyźnie. - Nasze społeczeństwo znów próbuje podzielić się przez używanie kłamstwa, m.in. na temat wolności, którą absolutyzuje się do poziomu totalnej anarchii. Jest to czas, kiedy świętości są wyszydzane, a propagowane są antywartości; ideałem nie jest zdążanie narodu do wspólnego dobra, lecz ślepe dryfowanie pod wpływem różnego rodzaju prądów zewnętrznych i wewnętrznych. Dlatego prawda wymaga także tego, by umieć to określić i zdefiniować. Nie po to, żeby się poddawać, ale po to, by zrozumiawszy nasz czas, tym bardziej zrozumieć, że jedyna prawdziwa, pełna miłości i dająca nadzieję odpowiedź to Jezus Chrystus. To powrót do Niego i do prawdy, do której nas wzywa, właśnie On, który do końca nas umiłował - podkreślił arcybiskup.
Przywołał także słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w Gnieźnie 3 czerwca 1997 r.: "Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności". W tym kontekście metropolita zwrócił uwagę na trzy warunki wskazane przez papieża, dzięki którym Polska będzie wspólnym domem. Chodzi m.in. o "sumienia Polaków, które muszą być wypalone ogniem prawdy znajdującej swoje źródło w Ewangelii". - Nowy porządek w Europie i w Polsce można zbudować jedynie na tym najmocniejszym fundamencie, jakim jest odnowiony przez Eucharystię człowiek. Człowiek odnowiony przez prawdę Ewangelii i człowiek odnowiony przez miłość, którą jest Eucharystia - tłumaczył metropolita, dodając, że odnowiony człowiek odrzuca wszelkie ideologie naruszające godność kobiety, mężczyzny i rodziny; odnowiony człowiek ma szacunek do każdego innego człowieka, począwszy od chwili jego poczęcia.
Posłuchaj całej homilii metropolity krakowskiego: