Już tylko dwa tygodnie zostały do startu 45. Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej

Z Wawelu na Jasną Górę wyruszy ona 6 sierpnia, a do celu, przed tron Matki Bożej Częstochowskiej, dotrze 11 sierpnia.

Monika Łącka Monika Łącka

|

GOSC.PL

dodane 21.07.2025 18:18

Dla każdego, kto choć raz przyszedł jako pątnik na Jasną Górę, Maryja prędzej czy później staje się Mamą w niebie. Wiele o tym może opowiedzieć Joasia, która przekonuje, że historię jej życia da się streścić w trzech zdaniach: "Matkę straciłam, mamę pochowałam, Matkę odzyskałam…". Wtedy, gdy "Matkę straciła", czyli wyrzuciła Matkę Bożą ze swego życia, nie przypuszczała, że przyjdzie taki czas, gdy będzie co roku pielgrzymować do Niej na Jasną Górę. Ktoś napisał jednak dla niej zaskakujący scenariusz życia.

Wychowała się w wierzącej rodzinie. Kryzys jej wiary nadszedł, gdy po raz pierwszy zamieszkała z chłopakiem i odsunęła się od Kościoła i od życia sakramentalnego. Jej mama bardzo mocno przeżyła ten fakt - próbowała tłumaczyć Joasi, że błądzi, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Jeszcze większy kryzys nastąpił, gdy dziewczyna - będąc już studentką medycyny - wyjechała na staż do Wielkiej Brytanii i tam związała się z kolejnym mężczyzną. Max był protestantem, a Asia, chcąc mu się przypodobać, zerwała z katolicyzmem i również została protestantką. Skutkiem tego było m.in. wyrzucenie do kosza zdjęcia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej znajdującego się w ołtarzu głównym jej rodzinnej parafii.

Los sprawił, że w tym czasie mama Asi doznała wylewu - w ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie zmarła. Wszystko, co się wówczas działo, spowodowało prawdziwe trzęsienie ziemi w życiu młodej lekarki. - Kilka dni po pogrzebie, który organizowały moje starsze siostry, poszłam jeszcze samotnie na grób mamy. To, co wtedy przeżyłam, było wstrząsem - wcześniej nie zauważyłam, że na nagrobku, pod imieniem i nazwiskiem mamy, były napisane słowa: "Każdego, kto przyjdzie na mój grób i tutaj stanie, proszę o Zdrowaś Mario o moje zbawienie". Stałam nad grobem mamy i łzy płynęły mi po twarzy. Uświadomiłam sobie, że kiedy żyła, lekceważyłam jej słowa, a teraz ona prosi mnie o coś, czego nie robiłam od naprawdę długiego czasu. Nie byłam nawet pewna, czy pamiętam, jak odmawia się tę modlitwę - wzrusza się Joanna. Będąc protestantką, wykasowała przecież jakiekolwiek związki z Maryją i odrzuciła Jej kult. Stojąc nad grobem mamy, poczuła w sobie przerażającą pustkę. Zrozumiała też, że jest bardzo samotna - była daleko od rodziny i tkwiła w związku z mężczyzną, który był wobec niej coraz bardziej toksyczny.

- Z cmentarza poszłam prosto do parafialnego kościoła. Z jakiegoś powodu właśnie tam chciałam "postawić się" do pionu. Niestety, drzwi były zamknięte, otwarty był tylko przedsionek. Mimo to przez kraty zobaczyłam, że w głównym ołtarzu wciąż znajduje się ten sam obraz Matki Bożej Częstochowskiej - wydawał się jednak daleki, jakby był za mgłą i w mroku. Pewnie dlatego, że wciąż płakałam - wspomina. Wtedy do kościoła wszedł ksiądz, który widząc ją, zapytał, co się stało i czy może pomóc. W pierwszym odruchu powiedziała, że dla niej wszystko jest już stracone. Po chwili poprosiła jednak o rozmowę, która przerodziła się w godzinną opowieść o jej życiu. - To był przełomowy moment dla mojej zbolałej duszy. Rozmowa stała się przygotowaniem do spowiedzi, o którą poprosiłam tego samego księdza kilka tygodni później. W międzyczasie zrozumiałam, że muszę uporządkować kilka spraw, bo życie w związku pozbawionym miłości nie ma sensu. Uznałam też, że muszę zacząć naprawiać zniszczone relacje z ojcem i siostrami. Później stała się rzecz najważniejsza - zdecydowałam, że świadomie chcę wrócić do życia w Kościele katolickim - uśmiecha się Joasia. Jako zadośćuczynienie za wszystkie swoje błędy postanowiła, że pójdzie w pieszej pielgrzymce dziękczynno-przebłagalnej do sanktuarium Tej, którą wyrzuciła kiedyś ze swojego życia. Pełne świadectwo Asi opublikowaliśmy w numerze 27. "Gościa Krakowskiego".

Mocną historią swego życia dzieli się też Ania. Ona z kolei mówi o sobie, że jest kobietą po "wielkich duchowych przejściach" - z mroku nienawiści do Boga, Kościoła, i do wszystkiego, co związane jest z wiarą, doszła do miejsca, w którym odnalazła wewnętrzny pokój. Wychowała się w domu ateistycznym, z którego wyniosła przekonanie, iż z Kościołem trzeba walczyć w każdy możliwy sposób. Przez lata była mocno zaangażowana w działalność proaborcyjną, z wiarą - podobnie jak rodzice - nie chciała mieć nic wspólnego. Niespodziewanym wstrząsem w jej rodzinie stała się decyzja starszej siostry Ani - Klaudii, która po trzech latach studiów postanowiła wstąpić do zakonu klauzurowego. Nie zmieniła tej decyzji nawet wtedy, gdy rodzice oświadczyli, iż zrywają z nią wszelkie kontakty, ponieważ uznali, że idąc do zakonu "wyrzekła się ich". - Ja z kolei nie mogłam zrozumieć, jak młoda i atrakcyjna dziewczyna, mająca powodzenie u chłopców i świat, który stał przed nią otworem, w dodatku zdolna i ambitna, mogła zdecydować się na taki krok. Co więcej, byłam przekonana, że "jakiś bóg", w którego nie wierzyłam, zabrał mi siostrę. Byłam o to wściekła - zamyśla się Ania.

Wkrótce Ania miała poważny wypadek, w efekcie którego złamała nogi i uszkodziła kręgosłup. Wielomiesięczna rehabilitacja zmieniła jej życie o 180 stopni - zakochała się w młodym i niezwykłym rehabilitancie, który zajmował się Anią z wielkim zaangażowaniem. On też czuł, że znajomość z Anią może przerodzić się w coś więcej. Pewnego dnia okazało się jednak, że Marek - bo tak miał na imię - jest bardzo wierzący i każdego roku pielgrzymuje na Jasną Górę. - Powiedział, że przez tydzień nie będziemy się spotykać, a idąc do Częstochowy będzie się za mnie modlił. Gdy wrócił, zaprosił mnie do rodzinnego domu, gdzie poznałam jego bliskich, w tym brata księdza. Kilka dni później powiedziałam mu prawdę - że jestem ateistką. Stwierdził, że jeśli otworzymy się na Bożą łaskę, jeśli dam szansę Opatrzności, to wszystko może się zdarzyć, ale bez ślubu nie może się ze mną związać. Nie zrobi bowiem nic, co byłoby sprzeczne z jego wiarą - opowiada Ania.

Jak skończyła się ta historia? O tym można będzie przeczytać w najbliższym "Gościu Krakowskim", czyli w numerze 30.

Przypominamy też, że wciąż jeszcze trwają zapisy do udziału w 45. Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej z Wawelu na Jasną Górę, która tradycyjnie rozpocznie się za kilka dni - 6 sierpnia, a do celu, przed tron Matki Bożej Częstochowskiej, dotrze 11 sierpnia. Jej uczestnicy, czyli "pielgrzymi nadziei", będą modlić się nie tylko w swoich intencjach, ale też będą prosić - za wstawiennictwem św. Jana Pawła II - o pomyślność dla naszej ojczyzny. Nie zabraknie również modlitwy w intencji nowego Ojca Świętego Leona XIV oraz dziękczynienia za pontyfikat papieża Franciszka.

Do końca lipca chęć udziału w pielgrzymce można zgłosić on-line oraz w parafiach, u przewodników grup. Od 1 do 5 sierpnia zapisy będą trwały w bazach poszczególnych wspólnot. Tam także osoby zapisane on-line będą mogły odbierać materiały pielgrzyma.

Wspólnotę I - Prądnicką poprowadzi ks. Grzegorz Kurzec  (797 679 883), Wspólnotę II - Śródmiejską - ks. Adam Kurdas (tel. 784 015 320, 792 359 761), Wspólnotę III - Podgórsko-Wielicką - ks. Paweł Głowacz (tel. 792 352 028), Wspólnotę IV - Nowohucką - ks. Łukasz Nizio (tel. 698 758 549), Wspólnotę V - Myślenice, Gdów, Niepołomice, Mszana Dolna - ks. Bartłomiej Grociak (tel. 733 259 898), Wspólnotę VI - Skawina, Czernichów, Krzeszowice - ks. Rafał Wierzbiak (tel. 605 895 910), Wspólnotę VII - Chrzanów, Libiąż, Spytkowice, Zator, Trzebinia - ks. Damian Drzyżdżyk - (tel. 500 726 279), a Wspólnotę VIII - Suską - ks. Wiesław Popielarczyk (tel. 604 492 669). Koordynatorami pielgrzymki są ks. Jacek Pierwoła - parafia św. Jana Kantego w Krakowie (tel. 505 014 367) oraz Andrzej Bac (tel. 602 482 705, e-mail: bac@pro.onet.pl). Jak zawsze, można się będzie także zgłosić w dniu wyjścia pielgrzymki, jak również dołączyć na trasie pierwszego dnia oraz na pierwszym noclegu.

Wszyscy, którzy nie mogą wyruszyć na pątniczy szlak, są zaproszeni do duchowego pielgrzymowania i składania swoich intencji. Szczegóły na www.pielgrzymkakrakowska.diecezja.pl i na profilu Piesza Pielgrzymka Archidiecezji Krakowskiej na Facebooku.

1 / 1

Zapisane na później

Pobieranie listy