- Odkąd powierzyłam Jezusowi wszystkie moje sprawy i zaprosiłam Go do mojego życia, On nie przestaje działać w nim rzeczy po ludzku niemożliwych - mówi Agnieszka z Pallotyńskiej Wspólnoty Ewangelizacyjnej.
Świadectwem swojego życia i nawrócenia podzieliła się z uczestnikami pierwszego rejsu ewangelizacyjnego po Wiśle – inicjatywy Pallotyńskiej Wspólnoty Ewangelizacyjnej i Krakowskiej Żeglugi Pasażerskiej. – Powoli i po kolei oddawałam Mu siebie: moje pokiereszowane małżeństwo, moje zdrowie, finanse, sprawy zawodowe, całą rodzinę. W końcu oddałam Mu także moją wolę. Tego właśnie pragnęłam. A On uzdrowił najpierw moje serce i duszę, potem moje ciało. Nauczył mnie pokory i posłuszeństwa. Nauczył mnie prawdziwej – ufnej i głębokiej – relacji ze sobą, naprawił moje relacje z bliskimi, a często byłam wobec nich krytyczna – opowiada Agnieszka.
Jeszcze trzy lata temu była „poprawną” katoliczką – chodziła do kościoła, żyła według przykazań, starała się żyć tak, jak trzeba. W tym wszystkim brakowało jednak głębi. Pewnego razu, gdy szła na Mszę, pomyślała: „Panie Boże, ja chcę czegoś więcej. Chcę Cię poznać, byś był obecny w moim życiu”. Odpowiedź przyszła godzinę później. Na Mszy, w ogłoszeniach, usłyszała, że w jej parafii organizowane będzie Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. – Na początku odrzuciłam ten pomysł, bo przecież to nie dla mnie. Ale Bóg chciał, abym na nie poszła. Osiem tygodni później przyjęłam Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela – mówi.
- Pan uleczył moje serce, nauczył pokory i posłuszeństwa - mówiła Agnieszka, której świadectwo wzruszyło wszystkich słuchaczy Monika Łącka /GN – Od dziecka cierpiałam też na atopowe zapalenie skóry – moje ciało zawsze pokryte było ranami. Medycyna była bezradna. Na drodze mojego uzdrowienia okazało się, że ta choroba wiąże się ze zranieniami duchowymi z czasów dzieciństwa. Bóg mi je pokazał i pomógł je wyleczyć. Dziś także moja skóra jest zdrowa, nie ma na niej żadnego śladu po ranach. On mnie leczy każdego dnia, a ja mocno wierzę, że Jego słowo żyje – podkreśla Agnieszka.
Niedawno Bóg uleczył także jej synka Karola, który od zawsze cierpiał na chorobę lokomocyjną. – Wszystkie podróże kończyły się zawsze po kwadransie. Nie pomagały żadne tabletki. Czułam się bezradna. W tym roku w Wielkanoc, gdy jechaliśmy do rodziny, sytuacja znowu się powtórzyła. Pomyślałam wtedy: "Panie Jezu, przecież Ty mi nie odmówisz. Nie w największe Twoje święto – w Niedzielę Zmartwychwstania". Poprosiłam córkę, by położyła rękę na brzuchu Karola i zaczęliśmy się modlić – wspomina. Niedługo Karol zasnął. W drodze powrotnej po chorobie chłopca nie było już śladu i tak jest do tej pory.
– Podczas rejsów, na które zapraszamy wszystkich, którzy szukają Boga, pragną zrozumieć swoją wiarę i pogłębić relację z Jezusem, chcemy nie tylko głosić Dobrą Nowinę, ale także zastanowić się nad tym, jaka jest nasza wiara i jakie jest nasze miejsce w Kościele. Bo każdy z nas potrzebuje chwili zatrzymania się i głębszego spojrzenia na siebie. Pod koniec rejsu każdy może też przyjąć Jezusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela – mówi ks. Łukasz Gołaś, pallotyn z nowohuckiej parafii Matki Bożej Pocieszenia, pomysłodawca rejsów i szef działającego przy parafii radia Nowohuckie.pl.
Przejmującym momentem rejsu było oddanie swojego życia Jezusowi jako Panu i Zbawicielowi Monika Łącka /GN Rejsy są kontynuacją ubiegłorocznej ewangelizacji Krakowa i zapowiedzią ewangelizacji Nowej Huty. – Jezus też głosił Dobrą Nowinę na barce, do tego chcemy nawiązać. Naszym rejsom patronuje św. Wincenty Pallotti, który starał się być „między klęcznikiem a ulicą”, czyli modlił się i głosił Jezusa na ulicach Rzymu. My też musimy wyjść z Dobrą Nowiną na place, ulice, także na statki – dodaje ks. Łukasz.
Kapitanem pierwszego rejsu ewangelizacyjnego był bp Grzegorz Ryś, który – głosząc kerygmat, a więc Dobrą Nowinę o tym, że Bóg zbawia – prosił wszystkich, by otworzyli swoje serca na Jego słowo. By stali się pokorni. – Słowo Boże jest dla udręczonych, zmęczonych, dla pozbawionych pokoju serca i duszy. Wielu z nas źle przeżywa swoją religijność i swoją wiarę. Często myślimy, że przecież zrobiliśmy wszystko, co trzeba, a jednak w sercu jest niepokój. Dzieje się tak, bo traktujemy Boga jako zbiór praw, a nie jak osobę – Ojca, który nas kocha – mówił bp Ryś, dodając, że Jezus umarł na krzyżu także po to, żeby nas wyzwolić z egoizmu i życia dla samych siebie.
Dwugodzinne rejsy ewangelizacyjne na barce „Nimfa” będą się odbywać co miesiąc (w zimie ewangelizatorzy rozgoszczą się na pokładzie barki „Aquarius”). Ich koszt wynosi 10 zł. Kolejny rejs odbędzie się 22 sierpnia o godz. 20, a jego kapitanem będzie ks. Michał Olszewski, rekolekcjonista i egzorcysta. O szczegółach dotyczących zapisów będziemy na bieżąco informować.