Grupa miłośników teatru przerwała 14 listopada spektakl.
Był to protest przeciwko inscenizacji w krakowskim Narodowym Starym Teatrze sztuki Augusta Strindberga „Do Damaszku”, którą protestujący uznali za obsceniczną. Spektakl wyreżyserował Jan Klata, będący jednocześnie wzbudzającym wielkie kontrowersje dyrektorem tej sceny.
- Pan jest tylko namiastką dyrektora, jest pan tylko ułamkiem w historii. Pan przeminie razem z obecnym ministrem, który Pana na to stanowisko powołał – powiedział do Klaty wzburzony Stanisław Markowski, inicjator protestu, znany krakowski fotografik i muzyk.
Protestujący mieli dosyć uznanych przez nich za tandetne, eksperymentów teatralnych realizowanych na słynnej scenie przy ul. Jagiellońskiej przez Jana Klatę. Chcieliby powrotu solidnego, choć także nowoczesnego teatru, realizowanego tutaj niegdyś przez poprzedników obecnego dyrektora.
- Zapłaciliśmy za bilety do teatru, a dostaliśmy tandetę. Żądamy takiego teatru, jaki robił Jarocki i Swinarski - mówił S. Markowski.
Wołano: „Hańba! To jest Teatr Narodowy!”, „Globisz! Wstyd!”.
Wg jednych relacji, dyr. Klata grzecznie prosił protestujących o opuszczenie widowni. Uczestniczący w proteście red. Witold Gadowski twierdzi jednak, że wołał on do nich: „Wynoście się stąd!” i wskazywał palcem kierunek, w którym mają to uczynić.
Po kilkunastu minutach kilkudziesięciu protestujących opuściło salę, a spektakl wznowiono.
- Jestem zwolennikiem mocnej sztuki, prowokacji artystycznych, nawet gdy nie zgadzam się z ich wymową. Musi stać jednak za tym jakaś głębsza myśl, inteligentne interpretowanie tekstu. Tymczasem tutaj, ze sceny wiało pustką intelektualną. To były jakieś cyrkowe skecze sklejone ze sobą, do tego podlane obscenicznym sosem. Miało to tworzyć nową jakość, było zaś jedynie pastiszem obrażającym inteligencję widzów. Epatowanie takimi kiepskimi sztuczkami jest jedynie przejawem cyrkowego wygłupu - powiedział GN W. Gadowski.
- Szkoda, że zaangażował się w to znany aktor Krzysztof Globisz, posiadający doskonały warsztat. Protest publiczny był jedynym wyjściem w sytuacji, gdy w mediach publicznych, np. w powołanej do tego TVP Kultura, nie odbywa się poważna dyskusja o sztuce. Panu Klacie za całą dyskusję wystarczył jednak wyciągnięty palec i krzyk: „Wynoście się!”. Wyrzucał w ten sposób ludzi, którzy byli jego podwójnymi sponsorami. Raz, jako członkowie grupy podatników, którzy łożą miliony na jego teatr, dwa zaś, jako osoby które kupiły bilety na spektakl - dodał wzburzony W. Gadowski.