Kilkaset osób - od najmłodszych do nieco starszych - wzięło udział w korowodzie „Holy Wins – Święty Zwycięża” w Libiążu.
Barwny pochód, podczas którego przebrane za swoich świętych patronów dzieci niosły także relikwie (m. in. św. Jana Pawła II, św. Rozalii i św. Faustyny), przeszedł 31 października ulicami Libiąża z kościoła św. Barbary do kościoła Przemienienia Pańskiego.
Choć do przejścia było ok. 2 kilometrów, uczestnikom marszu humory dopisywały. "Święty zwycięża! W Libiążu święty zwycięża!" - śpiewali na melodię znanego ze stadionów "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało!". "Kto nie skacze, ten nie święty" - krzyczeli.
Orszak prowadziła górnicza orkiestra dęta (która cały marsz rozpoczęła nieśmiertelnym standardem "When the Saints Go Marching In"), a o atmosferę dbali dwaj młodzi wikarzy libiąskich parafii - ks. Sebastian Kozyra i ks. Tomasz Jarosz - pomysłodawcy akcji.
Podążających do kościoła Przemienienia Pańskiego (gdzie całe wydarzenie miała zakończyć Eucharystia) świętych dało się rozpoznać po charakterystycznych strojach i atrybutach. - Mam Pismo Święte, klucze i łyżkę, bo św. Marta jest patronką gospodyń domowym - wyjaśnia Marta, przebrana za swoją świętą imienniczkę. - A ja przebrałam się za świętego Mikołaja, bo bardzo lubię święta Bożego Narodzenia. W grudniu mam też urodziny - dodaje jej koleżanka, Julia.