Budzą nadzieję dla tych, którzy żyją w nędzy i rozpaczy. Odbył się finał Szlachetnej Paczki.
Sobotnie przedpołudnie 13 grudnia. To już ostatnia prosta. Za chwilę finał. Magazyn przy ul. Reymonta 22 w Krakowie, w zachodnim skrzydle pomieszczeń stadionu „Wisły”, wypełnia się właśnie ostatnimi paczkami. - Dziś spodziewamy się jeszcze 69 darczyńców - mówi Agnieszka Cywińska, wolontariuszka witająca na progu kolejnych gości objuczonych pakunkami. Wita nie chlebem i solą, ale kawą i pamiątkową czekoladą.
Paczka zwykle rozłożona jest na kilka pudeł, wszystkie sporych gabarytów. Nie brak też mebli, pralek, lodówek. Magazyn przypomina więc zaplecze solidnego supermarketu.
- Wybieraliśmy rodzinę w ostatniej chwili. Nie z powodu zabiegania. To już nasza domowa tradycja. Chcemy obdarować tych, których pominęli inni. Z rozmów z opiekunami rodzin wiemy, że to zawsze wielka ulga: jednak ktoś nas wybrał! - mówi Paweł.
Mieszka i pracuje w Krakowie, ale wybrał rodzinę z woj. lubelskiego. Pomocnicy Agnieszki wnoszą jego cztery solidne pudła. W jednym jest zamówiony odkurzacz, w pozostałych coś na stół, do szafy z ubraniami i - oczywiście - zabawki dla dzieci.
W tym roku paczki dotrą do ponad 19,5 tysiąca rodzin. - Dziękuję, że jesteście. Budzicie nadzieję dla tych, którzy żyją w nędzy i rozpaczy - powiedział kard. Stanisław Dziwisz dzień przed finałem tegorocznej akcji Szlachetna Paczka.
Spotkał się z wolontariuszami, darczyńcami oraz ks. Jackiem Stryczkiem w jednym z krakowskich magazynów. Przy herbacie rozmawiał z Drużyną Paczki, nie szczędził miłych słów i kilkakrotnie zapewnił, jak ważną rolę pełnią wszystkie osoby zaangażowane w akcję. - Chciałem wam opowiedzieć historię, która wydarzyła się w obozie Dachau. Pewien pogrążony w rozpaczy więzień, który stracił już całą nadzieję na odmianę swojej sytuacji, chciał się zabić. Kiedy zbliżał się do tego ostatecznego momentu, zobaczył małą dziewczynkę. Przez kraty przerzuciła mu jabłko, które on podniósł. Wtedy wstąpiła w niego nadzieja. Później próbował odnaleźć to dziecko, ale już nigdy mu się to nie udało - mówił kardynał. - Ta mała dziewczynka poprzez gest życzliwości przywróciła mu nadzieję. Myślę, że wy działacie podobnie, bo u wielu budzicie nadzieję. Nie wiadomo, kto korzysta z pomocy bardziej - czy ci, którzy tę paczkę przyjmują, czy ci, którzy decydują się wspierać. To ogromna wymiana dóbr - dodał metropolita.