Michał Hernik, polski motocyklista, który zginął podczas tegorocznego Rajdu Dakar, spoczął 20 stycznia na cmentarzu salwatorskim w Krakowie.
"Odszedłeś od nas w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi. U stóp ośnieżonych Andów. Odszedłeś trzymając swoje marzenie za rękę", "Nadal będziemy czynić dobro i pochwalać jego czynienie. Dobro, które było tak bliskie twojemu sercu i które, jak mawiałeś, zawsze powraca" - żegnali zmarłego uczestnicy pogrzebu.
Słowa "Dobro powraca" umieszczono także na tabliczce nagrobnej Michała Hernika. Gdy do grobu złożono urnę z prochami motocyklisty, wypuszczone zostały balony z przymocowanymi serduszkami. W pogrzebie wzięli udział członkowie rodziny, przyjaciele zmarłego i pracownicy firmy FarmaProm, której był prezesem.
- Michał za ambitnie potraktował ten Dakar - mówił Rafał Sonik, zwycięzca rajdu w kategorii quadów, który w dniu pogrzebu Michała Hernika wrócił do Polski. Jak dodał, o tragedii mogły zdecydować nawet najmniejsze błędy i drobne przypadki.
- Czarna tasiemka na moim quadzie jest hołdem, który mu oddaję. Moim zdaniem to ogromne doświadczenie dla Polaków - przyznał.
Start w najtrudniejszym terenowym rajdzie świata miał być dla krakowskiego sportowca prezentem na 40. urodziny. Michał Hernik obchodziłby je 30 stycznia. Do swojego pierwszego Dakaru przygotowywał się przez ostatnie dwa lata. Zmarł podczas trzeciego etapu rajdu, 6 stycznia. Miał żonę i trzy córki.
W 2006 roku założył firmę FarmaProm, zajmującą się dostarczaniem rozwiązań informatycznych dla branży farmaceutycznej. "Michał był skromnym, wyrozumiałym, inspirującym, wrażliwym i pozytywnym wizjonerem, dzielnie sięgającym po marzenia. Udział w Dakarze był jednym z tych największych. Jego uśmiech, dobra energia, życzliwość i wielka wiara w szczęście oraz równowagę, na zawsze pozostaną w naszych sercach" - napisano po śmierci Michała Hernika na stronie FarmaProm.
Michał Hernik jest piątym zawodnikiem, który zginął na trasie Dakaru, odkąd organizację rajdu do Ameryki Południowej. Od początku rajdu, czyli od 1979 roku, kosztował on życie 24 sportowców.