Argumentacja TPN przeciw oświetleniu krzyża na Giewoncie 2 kwietnia o godz. 21.37, w hołdzie św. Janowi Pawłowi II, jest tak głupia i absurdalna, że pasuje tylko do kabaretu.
2 kwietnia minie 10. rocznica "narodzin dla nieba" papieża Jana Pawła II. Od kilku lat młodzi górale wybierają się w ten dzień na szczyt Giewontu, by dokładnie o godz. 21.37 (godzina śmierci papieża) oświetlić stojący na jego szczycie krzyż.
Od razu podkreślam, że nie są nowicjuszami w zimowych wyprawach w góry. Nie wahali się więc zdecydować, iż każdego roku w ten dość oryginalny sposób będą oddawać hołd umiłowanemu papieżowi. To dla niego podjęli ten trud.
Warto wiedzieć, że za każdym razem dźwigali ze sobą generator prądotwórczy, paliwo, kable oraz lampę, by oświetlony krzyż było widać w Zakopanem.
W ostatnich dniach dowiedzieli się jednak od pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, że oświetlanie krzyża na Giewoncie jest nielegalne i na dodatek szkodzi przyrodzie. Tym samym młodzi zakopiańczycy muszą liczyć się z mandatami od straży Parku. Tyle faktów.
W całej tej spawie zadziwia argumentacja pracowników TPN, która może zainspirować niejednego twórcę kabaretowego. Absurdalna obrona jakiegoś przepisu prawa lepiej, aby nie była wypowiadana na głos, gdyż ośmiesza to prawo. Dlatego czasem milczenie jest lepsze, niż głupia mowa.
A jakież to argumenty przywołuje TPN? Otóż najpierw nielegalne jest światło reflektora, ponieważ "zakłóca życie dzikich zwierząt żyjących w Tatrach". Nielegalny jest też generator, który "hałasuje i emituje spaliny". Całe zło sytuacji polega na tym, że "zwierzęta też muszą mieć chwilę wytchnienia i spokoju, bo inaczej je stracimy". Przyrodnicy dodają, że młodzi zakopiańczycy łamią również przepisy, wchodząc na szlaki nocą. "Po to jest zakaz wchodzenia na szlaki nocą, żeby dzikie zwierzęta przynajmniej wtedy mogły bez obaw o spotkanie człowieka przejść z jednej strony szlaku na drugą".
Przyznam, że można się załamać słysząc taką argumentację. Ale niech jej autorzy wybaczą mi to co napisałem w poprzednim zdaniu. Nie odbierzcie tego jako atak na was. Nie mam nic przeciwko wam, ale przeciwko temu, co mówicie. Bo każdy z waszych argumentów jest tak słaby, że nie da się go obronić.
Pewnie wiecie, że prawo w pewnych okolicznościach może nie być respektowane. Wszystko zależy od tak zwanej wyższej "konieczności". Dobro wyższego rzędu znosi prawa niższego rzędu. Argument o zakłócaniu życia zwierząt jest kruchy, ponieważ stoi w opozycji do dobra innego rzędu. Tu chodzi o pamięć o człowieku, który może być dla nas wzorem człowieczeństwa.
Jeśli chodzi o waszą troskę, aby zwierzęta miały spokojne życie, to bywa przecież, że wy sami, pracownicy TPN, zgadzacie się, aby ktoś im zakłócał nocny spoczynek. Zapytacie, kiedy tak było? Na przykład na początku stycznia bieżącego roku. Wtedy ratownicy TOPR przez kilka godzin sprowadzali z Małołączniaka dwoje turystów. Akcja ratunkowa trwała do pierwszej w nocy. W tym samym czasie ratowano innych sześciu zagubionych turystów w Dolinie Pięciu Stawów. Czy słysząc o tym też mieliście rozdarte serca z powodu zakłócania zwierzętom spokoju i snu zimowego? Mam nadzieję, że nie. A więc można w jakichś okolicznościach nie przejmować się losem zwierząt, ponieważ bardziej liczy się człowiek. Czyli prawo zwierząt do spokoju nocnego nie jest bezwzględną wartością?
Bywa przecież, że sen tatrzańskich zwierząt, co to chodzą, skaczą, fruwają i pełzają, zakłóci czasem warkot silnika helikoptera, który ratuje komuś życie. I wtedy też nikt się chyba nie obawia, że zwierzęta się obrażą i wyprowadzą z parku. A akcji ratunkowych jest więcej niż jedna na rok.
Mówicie, że światło reflektorów może budzić zwierzęta, odpoczywające po trudach dnia spędzonego na terenie TPN. Jeśli to jest prawda, to pytam, co ze światłem reflektorów samochodów. Dwie drogi (nr 958 Kiry - Zakopane) i (nr 960 Bukowina Tatrzańska - Łysa Polana) przebiegają przecież w granicach TPN. Tak przynajmniej wskazuje najnowsza mapa, którą właśnie czytam. Więc - czy tymi drogami wolno jeździć samochodom po zmroku, używając reflektorów? Z tego, co wiem, wolno. A jeśli tak, to przecież warkot silnika i snop światła też nie sprzyjają zwierzętom. Nie mówiąc o tym, że gdy jakiś zwierzęcy amant chce odwiedzić samicę po drugiej stronie drogi, to gdy nie będzie uważał, może spotkać go krzywda w bliskim spotkaniu z autem.
Jeśli argumenty przeciw oświetlaniu krzyża (raz w roku) są niepodważalne, to logika nakazywałaby zakazać ruchu samochodowego na wymienionych drogach (dla dobra zwierząt).
Panowie Pracownicy TPN - proszę, przyłóżcie właściwą miarę do czegoś, co tak naprawdę nie szkodzi ani zwierzętom, ani przyrodzie nieożywionej. Chyba, że chodzi jeszcze o coś innego?
Przeczytaj także: