Nieprawidłowości podczas niedzielnych wyborów prezydenckich śledził Ruch Kontroli Wyborów.
Tadeusz Kaznowski, który w RKW odpowiada za powiat krakowski, mówi, że naruszeń było wiele. Chodziło m.in. o brak zabezpieczenia kart do głosowania czy pieczątek komisji. - Ktoś chciał nawet zabrać pieczątkę do domu - opowiada. Jego zdaniem, to wina rutyny, w którą popadły osoby wyznaczane do komisji wyborczych przy okazji każdych kolejnych wyborów.
Za najbardziej niepokojące zdarzenie T. Kaznowski uznaje zgłaszane przez wyborców przypadki "zameldowania" pod ich adresami zupełnie nieznanych im osób. Na dodatek, gdy zostało to zauważone, na liście widniała adnotacja, że osoby te oddały już swój głos.
Z kolei Władysław Tyrański, odpowiedzialny w RKW za pozostałe powiaty okręgu krakowskiego, informuje, że poza samym Krakowem nie zauważono poważniejszych naruszeń przepisów. Jedynie w Zagórzu (gm. Babice) członkowie Ruchu Kontroli Wyborów o godz. 23.50 nie znaleźli jeszcze wywieszonego protokołu komisji wyborczej (powinien on zostać upubliczniony tuż po zakończeniu pracy komisji). Dokument został dowieziony i wywieszony później.
- Nie spieszmy się jednak z generalną oceną rzetelności wyborów - zastrzega W. Tyrański. Obecnie w RKW w całej Polsce trwa "alternatywne liczenie głosów". Wyniki zostaną obliczone na podstawie przesłanych kopii lub zdjęć protokołów z poszczególnych obwodowych komisji wyborczych.
Jak zapewniają członkowie RKW, wszystkie przypadki naruszenia przepisów były zgłaszane do komisarza wyborczego oraz szczegółowo opisywane.