W rozmowie z rozgłośnią parlamentarzysta przyznaje, że nie może być mowy, aby wyborca nie okazał dowodu osobistego, bo członkowie komisji są jego sąsiadami.
- Mamy relacje od członków komisji, że dochodziło do niemal awantur między nimi a wyborcami, którzy nie mieli przy sobie dokumentów - mówi Edward Siarka.
Poseł przypomina, że nie pomaga odwoływanie się do "bycia sąsiadem" czy znajomym członków komisji.
- Przestrzeganie zasad jest tym bardziej ważne, że musimy pilnować prawidłowości przebiegu wyborów. Działa Ruch Kontroli Wyborów. Masa osób jest w to zaangażowana, ale cały czas jeszcze trzeba pilnować prawidłowości procesu wyborczego. Po przejrzeniu protokołów i z relacji członków poszczególnych komisji wynika, że są gminy, gdzie w ogóle nie było 10 maja mężów zaufania, a i niektórzy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków - dodaje.
- Mieliśmy przypadki i próby fałszowania wyborów. Taka sytuacja zdarzyła się w Nowym Targu, zresztą nie pierwszy raz. Odkryto prosty sposób fałszowania. To się zdarzyło w obwodowej komisji nr 17, gdzie nagle okazało się, że między głosami na kandydata Komorowskiego znalazły się głosy oddane na Dudę i Jarubasa. Tylko przytomność pracownicy będącej w komisji wyborczej sprawiła, że to zostało wyłapane - mówi poseł Solidarnej Polski.