10-letnia Julia Kołodziej jest jedną z ok. 200 osób na świecie ze zdiagnozowanym zapaleniem mózgu Rasmussena.
O leżącym nieopodal Niepołomic Podłężu dowiedziała się ostatnio już prawie cała Polska, Anglia, Niemcy i pewnie kilka innych miejsc na świecie.
Jeszcze w pierwszych dniach stycznia mieszkająca tam Julka była pełną energii dziewczynką, której wszędzie było pełno: w szkole (nigdy nie chorowała), na boiskach sportowych (była świetna w kilku dyscyplinach) i na domowym podwórku, po którym ciągle biegała, bawiąc się z 4-letnim bratem.
Jej dramat zaczął się wieczorem 8 stycznia, 3 dni przed 11. urodzinami. Choroba zaatakowała nagle, przewracając jej życie do góry nogami, choć lekarze podejrzewają, że być może objawy od wielu lat były utajone. Od tego czasu zapalenie mózgu Rasmussena, które - na szczęście w nieszczęściu - zostało zdiagnozowane bardzo szybko, postępuje w zabójczym tempie. Choć po pobytach w wielu szpitalach ataki padaczkowe zostały nieco wyciszone i dziewczynka jest w trochę lepszym stanie niż jeszcze kilka tygodni temu (wtedy ataki trwały bez przerwy 5 godzin, a z przerwami i cały dzień), to może jedynie siedzieć na fotelu i ostrożnie poruszać się po domu.
Już za kilka dni, 15 lipca, w szpitalu w niemieckim Bielefeld dziewczynka musi przejść ciężką i bardzo skomplikowaną operację - hemisferektomię, polegającą na odłączeniu lewej, chorej półkuli mózgu od prawej, która jest zdrowa. To drastyczna i nieodwracalna decyzja, ale też jedyna szansa dla Julki na to, że skończą się męczące ją ataki. Bez niej w pewnym momencie mogłaby w ogóle przestać się ruszać, a nawet stracić mowę. Dzięki operacji i rehabilitacji fizycznie będzie mogła w miarę normalnie funkcjonować, natomiast mówić będzie pojedynczymi słowami. Lekarze powiedzieli jednak jej rodzicom, że muszą wybrać "między złym a gorszym".
Problem polega też na tym, że w Polsce Julka nie ma szans na operację, a prawda jest taka, że trzeba się z nią spieszyć. W pomoc dziewczynce i jej rodzinie - operacja i rehabilitacja to koszt minimum 700 tys. zł! - włącza się cały kraj, a nawet różni darczyńcy z zagranicy, którzy o sprawie dowiedzieli się m.in. poprzez Facebook.
W akcję włączyła się także krakowska Caritas, która dla Julki uruchomiła subkonto oraz udostępniła numer (72052), pod który do 23 lipca można wysyłać sms o treści: "Julka". Koszt jednego esemesa to 2,46 zł z VAT, a całkowity dochód zostanie przeznaczony dla Julii Kołodziej. Szczegółowe informacje o dziewczynce można znaleźć na jej profilu na Facebooku oraz na: www.juliakolodziej.pl.
W przyszłym tygodniu, od poniedziałku do piątku, w Krakowie będzie też jeździł specjalny tramwaj linii nr 8 - biletów kasować w nim nie trzeba, wystarczyć wrzucić do puszki datek dla Julki!
Całą historię Julki będzie można przeczytać w najbliższym numerze "Gościa Krakowskiego" na 19 lipca.