Polityk, reżyser i aktor mówił delegatom II Kongresu Akcji Katolickiej o roli kultury oraz o granicach swobody twórczej.
Debata odbyła się 19 września w Filharmonii Krakowskiej, podczas trzeciego dnia obrad Kongresu.
- Kultura nie jest wychowaniem, lecz przeplata się z nim, wspomagając je. Kultura przyłącza do tradycji narodowej i państwowej, daje wiedzę o historii własnej wspólnoty, uczy podmiotowości, buduje dumę. Warto wspominać młodym, że jeśli jadą do Francji, Niemiec czy Włoch, to są tam interesujący nie jako abstrakcyjni Europejczycy, lecz jako dziedzice kultury polskiej - powiedział prof. Kazimierz Michał Ujazdowski, poseł do parlamentu europejskiego, b. minister kultury.
Kultura uczy również według niego obecności nie tylko w dużej, lecz także w małej wspólnocie. Przykładem są chóry szkolne.
- Nasza odpowiedzialność za kulturę jest wielopoziomowa. Zaczyna się od rodziny, przez parafie, organizacje społeczne, samorządy, wreszcie działania władz centralnych - powiedział prof. Ujazdowski.
- Wykształcenie młodzieży winno się łączyć z przekazywaniem jej podstawowego kodu kultury narodowej. Warto również stworzyć kanon wycieczek szkolnych, by młody człowiek osiągnąwszy maturę, miał za sobą odwiedziny w miejscach ważnych dla kultury i historii Polski. By był w Krakowie na Wawelu, w Gnieźnie, w Zamku Królewskim w Warszawie, w Muzeum Jana Pawła II w Wadowicach, w muzeum niemieckiego obozu zagłady Auschwitz – dodał b. minister kultury.
O granicach wolności w sztuce mówił znany reżyser Krzysztof Zanussi.
- Artysta musi się ograniczać. Ograniczenie czyni mistrza. Od wielu lat pojawia się jednak cała sfera przekroczeń, które mają dotknąć pojęcia świętości. Owe przekroczenia dopiero wtedy się udają, gdy ktoś jest nimi dotknięty, oburzony. W tej chwili zderzyliśmy się z inną wiara, która się na to nie zgadza. Bo chrześcijanie od dawna się godzą na wszystko. Wydaje się, że jesteśmy ponad tym, czasem zachowujemy się jak ludzie, którzy gdy im plują w twarz, mówią, że deszcz pada. To nie jest dobry pomysł - powiedział K. Zanussi.
- Sposób wyrażania dezaprobaty, sposób protestowania przeciw poniżaniu świętości, jest potrzebny. Używanie jednak siły administracyjnej do walki z takimi przekroczeniami jedynie je nobilituje, nagłaśnia. Wolałbym, by niekiedy reagowano bezpośrednio, choćby wygwizdując jakiś przekraczający granice kicz. Ważna jest odpowiedzialność odbiorców, stopień aprobaty społecznej. To od odbiorców zależy, czy wytwory zawierające przekraczanie granic artystycznych, uderzające w świętości, będą dalej propagowane. Jeżeli w telewizji czy w radio nie będzie tzw. oglądalności i słuchalności dla tego typu wytworów, ich żywot rychło się skończy - dodał reżyser.
Bardzo emocjonalne było wystąpienie aktora Jerzego Zelnika. Zastanawiał się, czy artysta może dochować wierności kodeksowi etycznemu. Uznał to za możliwe pod warunkiem, że podstawowym drogowskazem w jego życiu będą prawda i piękno. Piękno zaś jest tym fragmentem prawdy, który wyraża ją najpełniej.
- Czy mnie przez 51 lat pracy artystycznej udało żyć w zgodzie z własnym sumieniem? W młodości znajdowałem się pod presją grania wszystkiego. Brałem np. udział w propagandowym filmie „Komuniści”, czego dziś się wstydzę - wyznał aktor.