Pogromcy Bazgrołów znów ruszyli do akcji. Tym razem ich celem był mur otaczający jedną z krakowskich szkół.
Ogrodzenie ZSO Integracyjnych nr 1 przy Alei Kijowskiej 3, pełne plakatów i nieudanej twórczości pseudografficiarzy, to kolejne 500 mkw., które dzięki Pogromcom Bazgrołów i władzom szkoły otrzyma nowe życie.
Wszystko zaczęło się w przeddzień rozpoczęcia roku szkolnego, kiedy ogrodzenie znów stało się celem ataków wandali. Wtedy też dyrektor szkoły poprosiła Pogromców o pomoc. Pierwsze kroki podjęto już dziś i na trawniku tuż przed ogrodzeniem zasadzono bluszcz, który już wkrótce pokryje mur i tym samym uniemożliwi dalsze próby wandalizmu. Na początku października ogrodzeniem zajmą się zaś fachowcy, którzy nie zostawią na nim ani śladu po szpetnych bohomazach.
Na problem nie są obojętni uczniowie, którzy w ramach akcji informacyjnej wyszli na ulice i rozdawali przechodniom ulotki. Zachęcali przy tym, aby każdy, kto był świadkiem aktu wandalizmu zgłosił to odpowiednim służbom.
Pogromcy Bazgrołów chętnie włączyli się w tę akcję, ponieważ nie godzą się na propagowanie negatywnych wzorców wśród najmłodszych i podkreślają, że "placówki oświatowe powinny być miejscem wolnym od pseudokibicowskich bohomazów".
- Szkoły stały się obiektami ulubionymi przez miejscowych obszczymurków. To nie są artyści, którymi bywają grafficiarze. Ci wprowadzają do przestrzeni chaos i rodzaj agresji, a szkoła gdzie się kształci młodzież powinna być wolna od tego typu zjawisk - podkreślał Waldemar Domański, przewodniczący Zespołu Zadaniowego ds. Ograniczenia Bazgrołów w Krakowie. - Wszystkich wielbicieli wulgaryzmów zwalniamy z obowiązku bycia częścią naszego społeczeństwa - dodał.
Nie jest pierwsza akcja Pogromców Bazgrołów. Już od dłuższego czasu walczą oni z mową nienawiści na krakowskich budynkach, mostach czy płotach. Jak podkreślają, wulgarne napisy, które m.in. nawołują do nienawiści pomiędzy fanami dwóch krakowskich drużyn piłkarskich nie mają nic wspólnego z prawdziwymi sportowymi emocjami.
- My, jako mieszkańcy Krakowa mamy prawo do przestrzeni wolnej od takich bezeceństw. Mienie publiczne, jakim są ściany, zabytki czy kościoły po prostu do kogoś należy i wszyscy ponosimy potem koszty usuwania z tej przestrzeni właśnie takich napisów - przekonywał Waldemar Domański.
Jak podkreślał, na usuwanie tego typu aktów wandalizmu przeznacza się 6 mln zł rocznie zarówno z budżetu miasta, jak i z prywatnych funduszy właścicieli zdewastowanych budynków. - Brakuje wam przedszkola? Podziękujcie obszczymurkom, bo dlatego go nie ma, że te pieniądze musimy wydać na likwidację takich napisów - tłumaczył.
Działania Pogromców Bazgrołów realizowane są m.in. w ramach Budżetu Obywatelskiego. Są oni prawdziwymi bohaterami, którzy czuwają nad estetycznym wyglądem miasta. To właśnie dzięki nim z murów Krakowa zniknęło już ponad 4 tys. m kwadratowych bohomazów, z czego 1,5 tys. pokryto powłoką antygraffiti.