- Wyniki wyborów są elementem szerszej zmiany, z jaką mamy do czynienia w Polsce - uważa Krzysztof Mazur.
Zdaniem K. Mazura, prezesa Klubu Jagiellońskiego, pierwszym symptomem zmiany było majowe zwycięstwo Andrzeja Dudy. - Tę zmianę widać na kilku poziomach. Po pierwsze - nie działa już straszenie PiS-em. Po drugie, jak pokazują wyniki, ponad 50 proc. wyborców (wliczając ugrupowania Kukiza i Korwina) odrzuca system III RP. Po trzecie - ostatecznie schodzi z politycznej sceny SLD. Lewica, która na niej pozostanie, będzie raczej przypominać to, co widzieliśmy w wydaniu partii Razem - wylicza politolog.
Z kolei Jarosław Flis zwraca uwagę, że to właśnie dzięki lewicy... PiS być może będzie rządziło samodzielnie. Decyzja o starcie w ramach listy koalicyjnej, co podniosło wymagany próg wyborczy, a na ostatniej prostej jeszcze wejście do gry młodej lewicy, która ZL odebrała kilka procent wyborców, umożliwiło PiS zdobycie dodatkowych mandatów. - Bo przecież PiS nie uzyskało jakiegoś rekordowego poparcia, takie wyniki już w polskich wyborach się zdarzały, ale nigdy wygrana partia nie mogła liczyć na samodzielne rządy. Teraz umożliwiła to klęska lewicy - zauważa socjolog.
Zwraca też uwagę na ewolucję PO, która straciła kontakt z rzeczywistością i poszła drogą Unii Demokratycznej. - Platforma demonstracyjnie stawiała na "mądrzejszych wyborców", co nie było rozsądne. A już manifestowanie przez jej liderów tego, że uważają się za mądrzejszych od większości Polaków to w polityce grzech śmiertelny - podsumowuje J. Flis.