Bp Grzegorz Ryś przewodniczył pierwszej Mszy św. w Niedzielę Miłosierdzia, odprawionej o północy w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach.
Powiedział, że największym darem Zmartwychwstałego dla ludzi jest Duch Święty przekonujący o ich własnych grzechach.
Zaznaczył, że odczytana Ewangelia, ukazująca apostołów zamkniętych w Wieczerniku, do których przychodzi z pokojem Chrystus, jest niezwykłym świadectwem miłosierdzia Boga, które daje człowiekowi szczęście. - To ważne, byśmy się poddali temu, w jaki sposób Chrystus okazuje się miłosierny wobec nas - powiedział biskup.
Odwołał się do historii św. Jana, który za przepowiadanie Ewangelii zostaje zesłany na wyspę Patmos i stamtąd ma już nie wrócić, zamęczony katorżniczą pracą.
- Gdybyście się znaleźli w miejscu Jana i prosili o miłosierdzie, to czego byście się spodziewali po Bogu? Pewnie, żeby was stamtąd wyrwał. A Jan otrzymuje dar Ducha św. - mówił. Wyjaśnił, że ten dar wystarczy apostołowi na tę sytuację - podejmie w Nim swoją misję, będzie twórczy i nie da się zabić cierpieniu.
Hierarcha dodał, że pierwszym darem Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego dla uczniów jest tchnienie Ducha św. - W ten sposób Chrystus okazuje się wierny, gdyż to przecież obiecał uczniom na Ostatniej Wieczerzy - wskazał. Powiedział, że celem ofiarowania Ducha św. jest odpuszczanie grzechów.
Zaznaczył, że przecież sam Chrystus powiedział, że apostołowie otrzymają Pocieszyciela, który przekona ich o grzechu. - Was to nie szokuje? Pocieszyciel znaczy tyle, co adwokat. Chcielibyście mieć takiego adwokata, który mówi wam, że jesteście skończonymi draniami? Ale Duch jest przedziwnym adwokatem, który przekonuje mnie o moim grzechu. Tego się spodziewacie po Bogu miłosiernym? - pytał. Przestrzegł, że żadem problem w życiu człowieka nie zostanie rozwiązany, jeśli nie zejdzie on na ten poziom myślenia.
Biskup odwołał się do adhortacji papieża Jana Pawła II o pojednaniu i pokucie, przypominając, że pojednanie nie może być mniej głębokie niż podział. - Jaka jest głębokość ludzkich problemów? Skąd one się biorą między ludźmi? Co jest na dnie mojego nieszczęścia? Na dnie mojego nieszczęścia jest grzech! - nauczał. Uwypuklił, że ludzie często chcą miłosierdzia od Boga, ale bez dotykania sprawy grzechu.
- Nie powiedzcie ludziom o grzechu, to wtedy im nie okazujecie miłosierdzia! Bo ich zostawiacie z problemem, albo próbujecie załatwiać problem, udając, że go nie ma. A ten Duch, który przekonuje nas o grzechu jest nam dany właśnie na odpuszczenie grzechów! Każdy z tych grzechów, do którego przyznam się przed Jezusem z pomocą Ducha św. jest przybity przez Niego do krzyża i nie istnieje! - głosił.
- Prosimy o miłosierdzie, widząc zło, które jest wokół nas. A Jezus daje nam Ducha św., który przekonuje nas o złu, którego sami jesteśmy sprawcami. Po to, by nas usprawiedliwić, rozgrzeszyć, odkupić i zmienić. Takie poddanie się Jezusowi stwarza nowego człowieka, a on nowy świat. To jest Dobra Nowina Jezusa miłosiernego - zakończył.