W czwartkowy poranek 28 lipca w drodze z kurii do Balic ich klasztor przy ul. św. Jana 7 odwiedzi bowiem papież Franciszek.
- Te odwiedziny można wytłumaczyć tylko zrządzeniem Opatrzności. Przecież w Watykanie pracuje wiele zgromadzeń, a papież dostrzegł i wybrał nas, które jesteśmy niejako peryferiami Kościoła. Jest nas bowiem niewiele ponad 100. Dlatego tym bardziej się cieszymy i dziękujemy Bogu za to wyróżnienie, bo spotkanie z ojcem świętym będzie wyjątkową chwilą - mówi s. Ewa Mierzwa, dyrektorka gimnazjum i liceum prowadzonego przez siostry.
Jak wyjaśniał kard. Stanisław Dziwisz podczas ogłoszenia oficjalnego programu wizyty papieża w Polsce, ojciec święty przyjedzie na ul. św. Jana, ponieważ siostry prezentki zna doskonale. Siostry służą bowiem w Watykanie, w jego prywatnym magazynie, gdzie zajmują się przygotowaniami do podróży dbając o medale czy szaty liturgiczne. Franciszek co jakiś czas odwiedza siostry i pewnego razu jedna z nich zaproponowała papieżowi odwiedziny w krakowskim klasztorze, który jest nieopodal kurii. Ojciec święty miał odpowiedzieć krótko: Nie ma sprawy - pójdę!
Jak opowiada s. Ewa, prezentki wraz z młodzieżą, z którą pracują, modlą się w intencji Światowych Dni Młodzieży odkąd tylko papież ogłosił, że w 2016 r. odbędą się one w Krakowie.
- Uczniowie biorą też udział w kilku projektach związanych ze Światowymi Dniami Młodzieży. Ostatnio w szkole odbyło się np. spotkanie z wolontariuszami ŚDM zachęcające naszą pełnoletnią młodzież do włączenia się w wolontariat. Z kolei we wrześniu, w ramach Dnia Języków Obcych, wszystkie klasy przygotowywały plakaty zapraszające na ŚDM, wykonane w wylosowanym przez siebie języku europejskim. Plakaty wisiały potem w całej szkole, by wszyscy mogli je podziwiać - opowiada s. Mierzwa.
Teraz, gdy do ŚDM zostało już tylko kilka tygodni, uczniowie mają za zadanie wykonanie zdjęć lub filmu, którymi - w galowych strojach szkoły - będą przekonywać, że są gotowi do ŚDM. Jest też pomysł, by pracami uczniów udekorować trasę przejazdu ojca świętego.
To nie wszystko - szkoły sióstr prezentek współpracują ze szkołami w Niemczech i na Węgrzech. Ich uczniowie, którzy przyjadą na ŚDM, zostaną więc ugoszczeni w domach krakowskich uczniów - w ten sposób nocleg znajdzie ok. 100 osób
Spotkanie z prezentkami będzie miało charakter prywatny i modlitewny. Na pewno wezmą w nim też udział uczniowie ze szkół prowadzonych przez siostry. Problem był tylko jeden - we wszystkich szkołach w Krakowie i Rzeszowie, gdzie również pracują prezentki, uczy się ok. 1300 osób. Wszyscy nie mogliby się pojawić 28 lipca…
- Rozwiązałyśmy to tak, iż w spotkaniu wezmą udział dwa szkolne chóry - jeden z Krakowa i jeden z Rzeszowa, które śpiewem uświetnią wizytę papieża - tłumaczy s. Ewa. A krakowski chór śpiewa pięknie, o czym będzie się można przekonać już jutro, 15 czerwca o godz. 18, w kościele MB Częstochowskiej na Szklanych Domach. Wystąpi on podczas Mszy św., po której weźmie też udział w spotkaniu z przedstawicielami młodzieży z Czech, która w lipcu będzie nocować na Szklanych Domach.
- Ostatnie 3 lata są dla naszego zgromadzenia wyjątkowe. W czerwcu 2013 r. odbyła się bowiem beatyfikacja naszej założycielki, m. Zofii Czeskiej i ten fakt świętowałyśmy przez cały rok. W 2015 r. obchodzony był z kolei jubileusz 50-lecia koronacji obrazu MB od Wykupu Niewolników, który znajduje się w kościele przy naszym klasztorze. Znów świętowałyśmy przez rok. A wiosną 2016 r. przyszła wiadomość, ze odwiedzi nas papież - cieszy się s. Mierzwa.
Dobre humory prezentkom psuje jeden fakt - kilka tygodni temu klub działający na wprost klasztoru i szkół zmienił nieco swą działalność. Nieco, bo do niedawna był tylko klubem rozrywkowym. Problem pojawił się, gdy jego właściciel najpierw ustawił w witrynie telewizor, w którym wyświetlane są zdjęcia rozebranych kobiet, a później osoby promujące na ul. św. Jana lokal, zaczęły zaczepiać rodziców odbierających uczniów ze szkoły - z zajęć dodatkowych czy z zabawy z okazji Dnia Dziecka.
Rodzice postanowili więc wypowiedzieć wojnę lokalowi i z własnej inicjatywy zebrali 300 podpisów pod petycją do władz miasta. Na razie czekają na odpowiedź. - O problemie trzeba mówić, bo nasi uczniowie narażani są na demoralizację. W stolicach innych krajów europejskich kluby go-go też działają, ale nigdzie ich reklama nie jest tak agresywna, jak u nas, i nie są zlokalizowane naprzeciw wejścia do szkoły. Warto z tym walczyć, choć jest to bardzo trudne - przekonuje s. Mierzwa.