Do Krakowa przybywają kolejni pielgrzymi z całego świata. Nie sposób ich nie zauważyć!
Światowe Dni Młodzieży za chwilę się zaczną - widać (i słychać) to na wielu krakowskich ulicach. Setki pielgrzymów wysiadają z autobusów i pociągów. Zaglądają do kościołów, podziwiają zabytki i zarażają wszystkich dookoła swoim śmiechem. Niektórzy przylecieli samolotem, jeszcze inni podróżowali na rowerach albo całą noc spędzili w autobusach. Są zmęczeni, ale nie przeszkadza im to w radosnych tańcach i śpiewach.
Każdy pielgrzym może liczyć na pomoc wolontariuszy w niebieskich koszulkach. Stoją na ulicach i skrzyżowaniach gotowi, by w każdej chwili nieść pomoc.
- Jestem wolontariuszem informacyjnym. Pokazuję pielgrzymom kierunki, udzielam potrzebnych informacji. Można mnie łatwo rozpoznać po niebieskiej łapce, którą przybijam "piątki". Uwielbiam swoją pracę. Widzę, że choć każdy z nas jest różny, gromadzi nas jeden cel: chęć spotkania z Bogiem - mówi Anthony Salen ze Stanów Zjednoczonych.
- Jechaliśmy do Krakowa 15 godzin. Co prawda, mamy bliżej do papieża niż wy, ale też nie możemy doczekać się spotkania z nim. To będzie wspaniałe święto młodych! - przekonują studenci z Werony.
Z papieżem chce się spotkać także Marciá z Portugalii. Ale - jak podkreśla - nie on jest najważniejszy. - Każdy pielgrzym powinien pamiętać, że przede wszystkim jesteśmy tu dla Jezusa - mówi.
W Krakowie nie brakuje także Polaków, którzy przyjechali dziś z Poznania, Warszawy czy Łodzi. - Przez ostatni tydzień gościliśmy u siebie pielgrzymów z Etiopii, RPA i USA. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak bardzo cieszył się swoją wiarą jak oni! Światowe Dni Młodzieży pozwalają zobaczyć ogromne bogactwo innych kultur i się nim zainspirować. Patrzę na te tysiące młodych ludzi i już chyba nigdy nie będę wstydził się swojej wiary - zapewnia Stanisław z Poznania.