Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje! - o tym dobrze wiedzą młodzi, którzy spędzili noc na Campusie Misericordiae.
4.30. Pielgrzymi w Brzegach powoli się budzą. Wielu z nich spało może dwie, trzy godziny. Przecierają oczy i podziwiają wschód słońca. Na pytanie, czy się wyspali, odpowiadają wymownym uśmiechem.
- Nie przyjechaliśmy tu spać! - mówią. Najwytrwalsi dopiero teraz przestają tańczyć i śpiewać. Ale niektórzy wciąż próbują spać, zawinięci w śpiwory, peleryny przeciwdeszczowe i koce termiczne.
- W nocy było bardzo zimno i mokro. Nie mogłem zasnąć. Ale to nie ma znaczenia. Warto się namęczyć, by przeżywać tak piękne chwile - zapewnia Mateusz.
- Wczorajsze czuwanie zapamiętam na długo, choć jestem wolontariuszem i nie mogłem w pełni w nim uczestniczyć. Rozdawałem w tym czasie świece, dbałem o porządek. To też jest bardzo ważne - dodaje.
5.30. Z pola znikają kolejne namioty i śpiwory. W dłoniach pielgrzymów pojawiają się brewiarze. Rozlegają się też dźwięki budzików - chyba nikomu nie były dziś potrzebne.
W oddali słychać śpiew "Kiedy ranne wstają zorze". Rosną kolejki do toalet, stoisk z kawą i do wejścia na Campus - niektórzy od kilku godzin próbują dostać się na Mszę św. z papieżem Franciszkiem. - Wstałyśmy dziś o 1.45, żeby móc się tu dostać. Ważne, że się udało! - cieszy się Sylwia.
6.30. Do akcji wkraczają kolejni wolontariusze. Dbają, by nikomu nie zabrakło wody do picia. Wstają też ostatni pielgrzymi. Niektórzy wspominają wczorajsze czuwanie.
- To było niesamowite przeżycie. Kiedy zapaliło się światło dla Jezusa Chrystusa wszyscy byliśmy jedną, wielką rodziną. Nigdy nie widziałem tylu kultur i języków, kolorów skóry na raz - mówi Adam.
- Spodziewałam sie zupełnie innego czuwania, takiego z czasem na przemyślenia, modlitwę i cichy śpiew - z takim zazwyczaj spotykamy się w kościele. Tu zrozumiałam, jak ważne jest, by trwać przy Panu pomimo zmęczenia i niewygody. Niesamowite jest to, że mimo różnych kultur i języków wszyscy znajdujemy się tutaj w jednym celu, wyznajemy te same wartości. To jest naprawdę piękne! - dodaje Alicja.
7.00. Do Mszy św. pozostały już tylko trzy godziny. Z głośników słychać pobudkę w kilkunastu językach. Za chwilę rozpoczną się Godzinki. Choć pielgrzymi nie mogą doczekać się tego najważniejszego spotkania z Ojcem Świętym, czują też, że ŚDM powoli dobiega końca. I chyba nikt się z tego powodu nie cieszy.
9.22. Ojciec Święty objeżdża sektory, pozdrawia pielgrzymów. Ci zaś wiwatują na jego cześć.