W piątek 28 października 4,5 tys. młodych z archidiecezji krakowskiej spotkało się w Tauron Arenie, by mówić o owocach, które zrodziły w nich Światowe Dni Młodzieży 2016.
Największa hala widowiskowo-sportowa w Polsce wypełniła się niemal po brzegi! Zjechało tam 220 grup, liczących ponad 2,5 tys. osób, do tego około 1,4 tys. indywidualnych uczestników i ponad 80 księży. Wśród nich byli nie tylko uczestnicy Światowych Dni Młodzieży, ale również ci, których serca zabiły mocniej na słowa papieża Franciszka.
O swoich przeżyciach opowiadali m.in. długoterminowi wolontariusze ŚDM. Gabriela Flaszczyńska przekonywała, że Światowe Dni Młodzieży pokazały jej, jak miłosierdzie wprowadzać w czyn oraz jak z innymi dzielić się swoimi talentami i umiejętnościami. - Zakochałam się w wolontariacie ŚDM. Ci wszyscy ludzie, którymi otaczałam się przez ostatnie lata, są ogromnym darem Bożym. Wiem, że jestem im potrzebna i ja również potrzebuję ich. Jestem pewna, że będą ze mną do samego końca - przyznała wolontariuszka.
Wiele pięknych wspomnień mają również rodziny, które w czasie Światowych Dni Młodzieży gościły u siebie pielgrzymów. Przez dom i ogród jednej z nich przewinęło się prawie 90 gości. Jak przekonuje Michał Wojtulewicz, razem ze swoją rodziną doświadczył w tym czasie siły wspólnoty - nie tylko w swoim domu, ale również w całym mieście. - Podziwialiśmy grupy pielgrzymów różnych narodowości, którzy dumnie chodzili po Krakowie ze swoimi flagami. Zawiązała się między nimi głęboka wspólnota, którą połączyło jedno - to, że wszyscy przyjechali tu dla Chrystusa - mówił.
O owocach swojej pracy w Międzynarodowym Centrum Ewangelizacji ICE opowiadali również sami ewangelizatorzy. Jednak Światowe Dni Młodzieży wiele przemyśleń przyniosły również krakowskim duchownym. W piątkowy wieczór swoimi odczuciami z młodymi dzielił się ks. Marcin Rozmus z Woli Batorskiej. Opowiadał, że właśnie podczas ŚDM 2016 toczył największą walkę o to, co najpotrzebniejsze i najbardziej wartościowe w życiu każdego księdza - o modlitwę. - To była potężna lekcja kapłańskiego życia, która nauczyła mnie, że są rzeczy, na które zawsze trzeba mieć czas - mówił.
Z kolei ks. Robert Woźniak opowiadał o momentach papieskiej wizyty, które najbardziej utkwiły mu w pamięci. Przemyśleń było co niemiara, a wszystko dlatego, że w czasie Światowych Dni Młodzieży był on tłumaczem Ojca Świętego. - Te 4 dni pozwoliły mi zrozumieć, jak pokornym człowiekiem jest papież - zauważył już na początku.
Szczególnie w pamięci zapadł mu widok papieża wpatrzonego w Matkę Bożą na Jasnej Górze. - Papież Franciszek jest człowiekiem zapatrzonym w oczy Maryi - uznał.
Ogromne wrażenie zrobiła na nim również wizyta papieża w szpitalu w Prokocimiu. Zapamiętał zwłaszcza ostatnie słowa Ojca Świętego, który powiedział, że kto pełni dzieła miłosierdzia, ten nie musi bać się śmierci. - To zdanie jest warte ojca Kościoła - stwierdził ks. Woźniak.
Wszystko dlatego, że wszyscy boimy się śmierci, a papież za Chrystusem powtarza radę, jak tego lęku się pozbyć - wystarczy być człowiekiem miłosierdzia. Według ks. Woźniaka, uczynki miłosierdzia wobec cierpiących są najmocniejszym dowodem naszej wiary.
Kapłan przypomniał też wizytę Ojca Świętego w Auschwitz. Zauważył, że wiele osób zarzucało mu, iż nie miał tam nic do powiedzenia. Ks. Woźniak podkreślał jednak, że umiejętność wyprowadzania uczynków miłosiernych z ciszy była ważnym przesłaniem papieża w tym czasie. - On specjalnie wybrał ciszę, żeby pokazać, iż w naszym życiu są nie tylko takie miejsca, gdzie cisza jest najlepsza, ale także dlatego, że Kościół miłosierny to ten, którego mądrość i miłość wypływa z ciszy - tłumaczył.
Przeczytaj również: