Z okazji Międzynarodowego Dnia Wolontariusza Stowarzyszenie "Wolontariat św. Eliasza" podziękowało tym, którzy każdego dnia słuchają, co podpowiada im wyobraźnia miłosierdzia.
- Poprzez takie święto chcieliśmy pokazać, że choć wolontariusz to z definicji osoba, która niczego nie oczekuje za swój dar serca, jednak proste słowo "dziękuję" jest czymś, co doda mu energii i uświadomi, że organizacja, w ramach której działa, jest mu wdzięczna za pomoc okazywaną drugiemu człowiekowi - tłumaczy Roksana Pilch z Wolontariatu św. Eliasza (organizującego od kilkunastu lat plebiscyt Miłosierny Samarytanin Roku).
Specjalne podziękowania trafiły do trójki wolontariuszy - Wiesi, Moniki i Wojtka oraz do tych wszystkich, którzy pomagali podczas ŚDM.
- Na co dzień jesteśmy bardzo zabiegani, dlatego w wigilię święta wolontariusza obchodzonego na całym świecie chcemy się zatrzymać i zobaczyć, jak jest nas dużo i podziękować również tym, którzy choć do stowarzyszenia nie należą, jednak na różne sposoby wspierają nas i są naszymi przyjaciółmi - opowiada R. Pilch, a Mariola Glinka, prezes stowarzyszenia nazywana "kobietą z pazurem, która wiele wymaga od innych, ale najwięcej od siebie" nie kryje, że miniony rok był dla wolontariuszy bardzo trudny. Także z tego powodu, że do wieczności odeszli aż dwaj wolontariusze - Piotr i Artur.
- To, co jest najważniejsze w naszym wolontariacie, to fakt, że uczymy wszystkich ważnej sprawy: odpowiedzialności za obietnicę, iż będę, przyjdę, zrobię. Jeśli tak mówimy, to musimy pamiętać, że gdzieś czeka na nas drugi człowiek - wyjaśnia M. Glinka, która za serce wkładane w wolontariat została uhonorowana specjalną nagrodą - statuetką św. Eliasza.
Siłą wolontariatu jest też solidarność grupy, zwłaszcza gdy trzeba wykonać jakieś ważne zadanie. I choć bywa wtedy nerwowo, wszyscy dobrze wiedzą, że tym, który trzyma wszystko mocną ręką, jest o. Stanisław Wysocki. To on prawie 15 lat temu założył w Krakowie Wolontariat św. Eliasza.
Jego zdaniem, wolontariusz to ktoś, kto powinien być wdzięczny organizacji, że ma możliwość działania w jej strukturach i bezinteresownego pomagania. A jeśli jeszcze jest to organizacja chrześcijańska, to ta pomoc potrzebującym staje się moralnym nakazem dla wolontariusza.
- Mam jednak świadomość, że i Chrystus, nasz Mistrz, też czasem czekał na podziękowanie, czego przykładem jest historia dziesięciu trędowatych. Dlatego dziś mówię, że jestem wam wszystkim wdzięczny za to, że jesteście i że wspólnie tworzymy łańcuch pomocy, pomnażając dobro - mówił o. Wysocki, dodając, że w Szpitalu im. J. Dietla pacjenci często nazywają wolontariuszy w niebieskich fartuchach aniołkami. Dlatego więc wszyscy dostali dziś specjalne aniołki, których nie kupi się w żadnym katalogu i na żadnym kiermaszu.
Papież emeryt Benedykt XVI przed laty zauważył, że aby wyobraźnia miłosierdzia mogła zaistnieć w praktyce, potrzeba "serca, które widzi". W myśl tych słów przyjaciele wolontariatu odebrali więc statuetki "Serce, które widzi". W gronie wyróżnionych znaleźli się: Tadeusz Sztuka (za bezpłatny catering podczas gali Miłosiernych Samarytan), inż. Jan Krajewski (za naprawianie wszystkiego, co tylko jest potrzebne), Stefan Błaszczyński (za to, że zawsze jest, gdy trzeba, i za pomoc w muzycznej oprawie gali), Lidia Jazgar (za prowadzenie wszystkich gali Miłosiernych Samarytan), Piotr Raczyński (prawnik - za bezpłatne doradztwo), Joanna Fudała-Kozicka (pedagog - za pomoc w zbieraniu darów żywnościowych i artykułów szkolnych dla podopiecznych), dr hab. Małgorzata Duda (socjolog - za pomoc w przygotowaniu i prowadzeniu szkoleń dla kandydatów na wolontariuszy) oraz Zbigniew Grochowski (psycholog - za pomoc w przygotowaniu i prowadzeniu szkoleń dla kandydatów na wolontariuszy). Statuetkę otrzymały też dwie "wolontariuszki słowa" (za niezliczone teksty promujące wydarzenia organizowane przez Wolontariat św. Eliasza) - Monika Łącka z krakowskiej redakcji "Gościa Niedzielnego" oraz Anna Górska (była dziennikarka "Gazety Krakowskiej").