- Lata urzędowania kard. Stanisława Dziwisz były dobrym czasem i przedłużeniem wizji biskupstwa wg Karola Wojtyły - mówią zgodnie kapłani archidiecezji krakowskiej.
- Od samego początku wcielał w życie słowo miłosierdzie, czyli kontynuował to, co zapoczątkował kard. Wojtyła. Poniekąd był zakładnikiem tej jego myśli, ale też wszyscy widzieliśmy, że z serca bardzo zależało mu na tym duchowym testamencie Jana Pawła II - zauważa ks. Bogdan Kordula, dyrektor Caritas Archidiecezji Krakowskiej dodając, że tym, co Caritas zawdzięcza metropolicie krakowskiemu, jest otwarcie jej na sprawy związane z edukacją dzieci i młodzieży (największym dziełem na tym polu jest Zespół Katolickich Szkół Świętej Rodziny z Nazaretu).
- Kardynał dał też Caritas bardzo szerokie pole do działalności i ufał nam, co nie znaczy, że co jakiś czas nie kontrolował tego, co robimy. Cały czas wspierał różne dzieła charytatywne, co również było kontumacją myśli kard. Wojtyły i kard. Macharskiego. Kard. Dziwisz widział bowiem Kraków jako miasto charytatywne, miasto wielkich jałmużników, ze św. Bratem Albertem na czele - tłumaczy ks. Kordula.
Jego zdaniem kolejną ważną cechą metropolity krakowskiego jest jego otwartość na drugiego człowieka.
- Będąc przez tak wiele lat sekretarzem Jana Pawła II wiedział, jak rozmawiać z ludźmi. Nigdy też nie tworzył dystansu wynikającego z urzędu. Raczej był dla tych, którzy do niego przychodzili, jak ojciec. A przyjść mógł każdy. W naszym, kapłańskim gronie śmialiśmy się nawet, że poczekalnia przed gabinetem kardynała przypomina dworzec, bo zawsze była tam kolejka. Wiem, bo i ja u metropolity często bywałem z racji swojego urzędu - przychodziłem zdać relację z tego, co robi Caritas i prosić kardynała o radę - opowiada ks. Kordula.
Wspieranie inicjatyw charytatywnych i otwartość na ludzi jako cechy kard. Dziwisz wymienia też ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach.
- To, że kardynał dążył do kompromisów i mądrego rozwiązywania problemów odczułem osobiście. Kiedy kilka lat temu wraz z Tomaszem Terlikowskim wydałem książkę "Chodzi mi tylko o prawdę", wybuchła wokół niej burza. Kardynał zaprosił mnie wtedy na Radę Kapłańską, gdzie mogłem odpowiedzieć na wszystkie pytania i wyjaśnić swoje stanowisko. Odebrałem to bardzo pozytywnie, ponieważ kardynał wybrał drogę dialogu i porozumienia, a nie zakneblowania mnie - wspomina dodając, że w ciągu wszystkich lat sprawowania przez kard. Dziwisz urzędu metropolity nie brakowało problemów, spośród których dość ważną kwestią stała się lustracja księży.
- Temat zaskoczył kardynała, ale szedł on w kierunku jego rozwiązania i ostatecznie tak właśnie się stało. Co prawda przez cały czas trwania sprawy dwa razy dostałem nakaz milczenia, jednak gdy się podporządkowałem, został on później zdjęty i dalsze lata w relacjach z metropolitą mogę ocenić jako bardzo pozytywne. Równie pozytywnie oceniam cały okres sprawowania przez kard. Dziwisza urzędu metropolity - zauważa ks. Isakowicz-Zaleski, który wśród jego zasług wymienia także doprowadzenie do końca wielu ważnych spraw.
- Są to na pewno beatyfikacja i kanonizacja Jana Pawła II, budowa sanktuarium św. Jana Pawła II, czy przekształcenie Papieskiej Akademii Teologicznej w Uniwersytet Papieski Jana Pawła II. Bardzo doceniam także to, iż kardynał wspierał prowadzoną przeze mnie fundację i był, gdy potrzebowaliśmy jego obecności. Z kolei po śmierci kard. Macharskiego zgodził się, by jeden z budynków fundacji nosił jego imię, za co bardzo mu dziękuję - mówi ks. Isakowicz-Zaleski.
Ks. Paweł Kubani odpowiedzialny w naszej diecezji za grupy apostolskie młodzieży opowiada z kolei, że gdy kard. Dziwisz obejmował diecezję krakowską, kapłani przyjmowali go z dużą życzliwością - tak, jak on przyjmował ich w Rzymie i otwierał im drzwi do Jana Pawła II.
- Dziś mogę powiedzieć, że lata urzędowania kard. Dziwisza były dla naszej diecezji i dla księży wyjątkowe. Także dlatego, że kardynała cechuje dobre serce i otwartość na ludzi. Kardynał ma też duże poczucie humoru i zawsze jest pogodny, nawet wtedy, gdy trzeba znaleźć rozwiązanie trudnych spraw - mówi.
Co ważne, kardynałowi zawsze bardzo zależało na ludziach młodych, których wspierał na każdym polu.
- W młodzieży zawsze widział duży potencjał. On ceni młodych i lubi przebywać w ich towarzystwie. Bardzo zasłużył się też dla Ruchu Apostolstwa Młodzieży, ponieważ w 2008 r. erygował nasze stowarzyszenie. Zaraz, gdy przyjechał do Krakowa, zapytał, czy RAM ma osobowość prawną. Gdy okazało się, że nie, powiedział, że trzeba to szybko załatwić. I załatwił, nadając RAM kościelną i cywilną osobowość prawną. Odwiedzał nas też i wiedzieliśmy, że zawsze możemy liczyć na jego życzliwość - wspomina ks. Kubani.
Ks. Paweł dodaje również, że wielką zasługą kardynała jest to, iż nie bał się organizacji ŚDM w Krakowie.
- Wiele wątpliwości było także w kapłańskim gronie, a on krok po kroku pokonywał różne trudności i wierzył, że ŚDM udadzą się. Gdy pomysł zorganizowania ŚDM pojawił się po raz pierwszy, byłem na ŚDM w Madrycie. Tego pamiętnego wieczoru kardynał zadzwonił do mnie i zapytał: "Słyszałeś? Młodzi chcą, żeby ŚDM było w Krakowie. Ciekawe, gdzie to zrobimy? Chyba na Orawie…" - żartował wtedy. Dziś, z perspektywy czasu można powiedzieć, że ŚDM w Krakowie były dobrym pomysłem, który udało się zrealizować. Także dzięki kardynałowi - przekonuje ks. Kubani.