Z okazji 100-lecia parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Prokocimiu Starym metropolita krakowski nałożył złote korony na skronie jej Patronki.
Była to zarówno pierwsza koronacja, jakiej dokonał abp Marek Jędraszewski jako biskup archidiecezji krakowskiej, jak i pierwsza koronacja, podczas której - jako biskup - był głównym konsekratorem.
W homilii hierarcha, nawiązując do odczytanych fragmentów Pisma Świętego, zauważył, że Jerozolima i świat dwukrotnie pogrążały się w ciemnościach i dwukrotnie do tego, aby ciemności mogły ustąpić światłu, potrzebna była niewiasta. Najpierw stało się to w Betlejem, gdy Maryja urodziła Zbawiciela, a później miało to miejsce 50 dni po wielkanocnym poranku, gdy Maryja w wieczerniku modliła się z apostołami. W chwili zesłania Ducha Świętego zrodził się bowiem widzialny Kościół.
- Maryja jest obecna wtedy, gdy rodzi się światłość; jest niezwykła wtedy, kiedy pojawiają się fundamenty nadziei; jest przedziwnie mocna, gdy ludzie chcą być objęci błogosławioną światłością Jej Syna, a całe Jej życie pokazuje, jak być blisko wielkich spraw Bożych. Pokazuje też, jak żyć i działać, by królestwo Jej Syna ostatecznie pokonało mroki zła - mówił abp Jędraszewski, dodając, że życie Matki Bożej jest też jedną wielką dobrą radą, jak otwierać się na Boże działanie i wsłuchiwać się w Jego głos - na to, czego Bóg od nas zażąda, choć ta wola może być trudna do przyjęcia.
Zdaniem metropolity, pierwsza dobra rada Maryi zawiera się w słowach: "Oto ja, służebnica Pańska". - To gotowość na przyjęcie Boga do swojego życia - z całym zaufaniem wobec tego, czego Bóg od nas oczekuje. Maryja jest też Matką Dobrej Rady, gdy Kościół rodzi się na krzyżu, na górze Kalwarii, bo pokazuje nam, co znaczy łączyć swoje cierpienia - nieraz bardzo dotkliwe i przejmujące - z cierpieniami Chrystusa. Nie ma bowiem innej drogi do zbawienia, jak droga poprzez krzyż - przekonywał.
Kolejna dobra rada wiąże się z otwartością na Ducha Świętego, bo tylko z Jego pomocą człowiek może poznać Chrystusa - ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, będącego mocą i mądrością Bożą. W przeciwnym razie będzie reagował na Chrystusa tak, jak opisał to św. Paweł w Liście do Koryntian, że "dla jednych Jezus jest głupstwem, a dla innych zgorszeniem".
- Jeśli człowiek zna Chrystusa, jest w stanie być Jego świadkiem, oddającym nierzadko dla Jezusa życie i przelewającym dla Niego swoją krew. Ale to właśnie dzięki krwi chrześcijan Kościół ciągle rodzi się na nowo i jest gotowy znieść kolejne prześladowania - tłumaczył arcybiskup.
Jak również przekonywał, Maryja dobrze radzi ludziom, ucząc ich wrażliwości i dostrzegania potrzeb bliźniego, a pierwszą tego lekcję dała w Kanie Galilejskiej, gdy przedstawiła ludzkie braki Synowi, ufając w Jego miłosierdzie.
- Ona wie, że wszystko, co jest troską ludzkiego serca, jest Jej sprawą, a tym bardziej sprawą Jej Syna. I dlatego daje radę, która staje się radą wszystkich rad: czyńcie wszystko, zawsze i wszędzie, cokolwiek powie wam Syn. A Boski Syn mówi: kochajcie. Kochajcie Boga całym sercem i duszą, a bliźniego jak siebie samego. Te przykazania miłości stają się programem i konstytucją Kościoła oraz wyzwaniem dla wszystkich chrześcijan. Nie jest bowiem łatwo kochać - zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się siły zła, którą chcą usunąć Boga z przestrzeni naszego życia i sprawić, że świat na nowo pogrąży się w ciemnościach. Niełatwo wtedy kochać Boga, wierząc, że On jest, działa i czeka na naszą modlitwę oraz zaufanie - mówił abp Jędraszewski, przyznając, że niełatwo jest też kochać człowieka w świecie, który głosi jedną wielką pochwałę egoizmu, oraz w świecie, który z lekceważeniem traktuje ludzi przenikniętych miłością Bożą.
Metropolita przypomniał także, że gdy 100 lat temu powstawała prokocimska parafia, Europa i świat pogrążone były w ciemnościach i okrucieństwie II wojny światowej. Znamienne jest też to, że w tym samym czasie w nieznanej wówczas portugalskiej wiosce - Fatimie - Maryja objawiła się pastuszkom, prosząc ich o pokutę i odmawianie Różańca, by ciemności mogły ustąpić światłości i aby człowiek mógł odzyskać godność, jaką Chrystus dał nam, zwyciężając śmierć.
- Ta dobra rada z Fatimy jest nam i dziś potrzebna, bo nie wolno lekceważyć tego, co mówi papież Franciszek, że trwa III wojna światowa - inna niż poprzednie, ale żeby przerwać jej logikę zła, trzeba każdego dnia brać do ręki różaniec i wbrew światu, który chce żyć przyjemnościami, pokutować - apelował arcybiskup i zauważył, że mieszkańcy prokocimskiej parafii mają wiele dowodów na to, jak przez całe stulecie Maryja pomagała im odnajdywać się w czasach ciemności.
- To niezwykła lekcja historia waszych przodków, ale i naszych czasów, bo ile razy z ufnością przyjmujemy rady Matki i jesteśmy blisko Jezusa, tyle razy zmieniamy na lepsze siebie, nasze rodziny i nasz naród - mówił hierarcha, dodając, że korony, które nałoży na skronie Matki Dobrej Rady, są wyrazem dziecięcej miłości i zaufania mieszkańców Prokocimia Starego do Boga, do Kościoła i drugiego człowieka.
- Ta miłość daje nam ufność, że i w naszych niełatwych czasach największa miłość zwycięży, jeśli tylko będziemy wsłuchiwać się w głos Maryi. Wtedy Ona będzie zawsze z nami - zapewniał metropolita.
Na zakończenie Mszy św. wszyscy jej uczestnicy przeszli w uroczystej procesji z Najświętszym Sakramentem i ukoronowanym obrazem, a następnie zostali zaproszeni przez ks. Zbigniewa Bielasa, proboszcza parafii, na obiad i kawałek tortu.
O historii prokocimskiej parafii, obrazu Matki Bożej Dobrej Rady oraz o łaskach wyproszonych przed Jej obliczem piszemy w najnowszym numerze "Gościa Krakowskiego" (nr 17 z datą 30 kwietnia).