Św. Stanisław BM jest wzorem dla kolejnych pokoleń Polaków, by nieustraszenie stawać przeciwko tyranii, nawet własnego państwa - mówił na Skałce metropolita krakowski.
W pierwszym roku swej posługi biskupiej w archidiecezji krakowskiej to właśnie on przewodniczył corocznym uroczystościom ku czci św. Stanisława BM, w których uczestniczyli przedstawiciele Episkopatu Polski oraz kilka tysięcy wiernych.
W homilii wygłoszonej przy Ołtarzu Trzech Tysiącleci na Skałce, przy relikwiach wielu świętych i błogosławionych, nawiązując do poematu "Stanisław" autorstwa kard. Karola Wojtyły, abp Marek Jędraszewski zauważył, że na glebie ludzkiej wolności imię Jezusa może być zaszczepione lub odrzucone tak, jak to się stało w Jerozolimie dwa tysiące lat temu, gdy Chrystus został ukrzyżowany, oraz później, gdy za wiarę ginęli pierwsi chrześcijanie. Odrzucane jest i dziś, gdy krew współczesnych męczenników Kościoła przelewana jest w różnych częściach świata.
- Gleba ludzkiej wolności może jednak otworzyć się na imię Jezusa, widząc w Nim szansę swego dopełnienia i wzbogacenia. W dziejach Polski dokonało się to w 966 r., kiedy Mieszko I, podejmując suwerenną decyzję, przyjął chrzest. Wtedy, na mocy Ewangelii, zrodził się w Polsce Kościół, a dzieje narodu związały się nierozerwalnie z chrześcijaństwem - mówił arcybiskup.
Dodał, że nikt nie zrozumie dziejów Kościoła w Polsce bez znajomości historii jego męczenników, których krew stała się błogosławionym zasiewem na glebie ludzkiej wolności. Tak było m.in. w przypadku biskupa krakowskiego Stanisława ze Szczepanowa, który miał odwagę sprzeciwić się królowi Bolesławowi Śmiałemu i w obronie życia swego ludu wypominał mu okrucieństwo. Zapłacił za to, oddając życie na Skałce, 11 kwietnia 1079 r.
- To jest wzór dla kolejnych pokoleń Polaków - nieustraszenie stawać przeciwko tyranii, nawet własnego państwa. Posiekane ciało męczennika stało się symbolem podziału Polski i nadziei na jej zrośnięcie. Może właśnie wtedy, gdy biskup powiedział królowi: "veto", zaczęła się droga do Rzeczpospolitej? - zastanawiał się hierarcha, przypominając, że to, czy na glebie ludzkiej wolności przeważy ciężar upadającego miecza, czy krwi, zarówno 10 wieków temu, jak i dziś, zależy od postawy wierzącego ludu.
Kolejnym wzorem dla Polaków jest - zdaniem metropolity - kard. Adam Stefan Sapieha, którego 150. rocznica urodzin przypada właśnie dziś, 14 maja 2017 r.
- Przyszedł on do Krakowa w czasach, w których - jak mówił w 1964 r. kard. Wojtyła - Bóg chciał, by Polska przechodziła próbę wiary. Bóg również chciał, aby on, książę krwi i spadkobierca tradycji św. Stanisława BM, przechodził przez tę próbę wraz z powierzoną mu krakowską owczarnią. A były to czasy przełomowe, bo bp Sapieha przybył do Krakowa jeszcze wtedy, gdy Polska nie istniała na mapach Europy. Po jego ingresie nastał jednak czas wielkiej wojny i rozbudzonych nadziei na odzyskanie wolności, a także czas bezmiaru cierpień wojennych - przypominał metropolita, dodając, że kard. Sapieże zawsze bliski był los ludzi ubogich i opuszczonych.
W 1913 r. powołał on więc przy parafiach komitety ds. opieki nad ubogimi, a w marcu 1915 r. utworzył książęco-biskupi komitet pomocy dla dotkniętych klęską wojny.
- Z całych sił i po wojnie angażował się na różne sposoby w życie społeczne, religijne i polityczne, potępiając aresztowanie przywódców opozycji, zwołując synody diecezjalne i patronując budowie 50 kościołów. Zapał i oddanie wyczerpywany jego siły, dlatego poprosił papieża o zwolnienie z urzędu, ale trzy miesiące później prośbę wycofał, zdając sobie sprawę, że wobec zbliżającej się kolejnej wojny, musi trwać aż do końca. A gdy już trwała, w obliczu okrucieństwa Niemiec, zaakceptował nawet możliwość przelania własnej krwi - przypomniał arcybiskup.
Co więcej, kard. abp Sapieha stał się faktycznym zwierzchnikiem Kościoła w Generalnym Gubernatorstwie i jednym z przywódców Polski. Protestował on bowiem przeciwko zbrodniczym działaniom okupanta na ziemiach Polski, zabiegał o opiekę duszpasterską dla Polaków wywiezionych do Rzeszy, pomagał Żydom uciekającym z getta, oraz wydał odezwę potępiającą zbrodnie wobec Polaków na Ukrainie.
Przestrzegał też Watykan przed uznaniem nowego ładu w Europie po zwycięstwie Niemiec nad Francją w 1940 r.
Abp Sapieha był również przekonany, że klęska wojsk hitlerowskich, wkroczenie do Polski wojsk radzieckich i ustanowienie tzw. władzy ludowej oznacza początek kolejnych rządów totalitarnych, a dla Polaków - czas walki w obronie własnej tożsamości i przeciwko zniewoleniu.
- Nie miał wątpliwości, że rozgrywają się dalej losy ojczyzny i Kościoła. Ufał Bogu, że niebawem wybije godzina sprawiedliwości, ale jednocześnie uważał, że za wszelką cenę w imię odpowiedzialności za naszą przyszłość, należy "utrzymać wysoki poziom życia narodowego i religijnego". Stąd postępowaniem Polaków powinny kierować; solidarność narodowa, opanowanie siebie, odwaga i siła przekonania, a potęgę naszą, jak pisał, musimy budować na prawdzie (czyli przeciwko kłamstwu komunistycznej propagandy), sprawiedliwości (czyli przeciwko aktom zemsty i przemocy) i moralności (czyli dbając o właściwe wychowanie młodzieży i troszcząc się o rozwój życia rodzinnego i małżeńskiego) - mówił metropolita, przekonując, że i dziś to przesłanie nie straciło na aktualności.
- Silna i wolna Polska, ciesząca się szacunkiem ze strony innych państw europejskich, niezmienne musi być budowana na tych samych zasadach: prawdy, sprawiedliwości i moralności - apelował i zauważył, że zarówno św. Stanisław BM, jak i kard. Sapieha, byli pasterzami posłanymi przez Boga Kościołowi krakowskiemu i Kościołowi w Polsce na czasy nam odległe i współczesne.