Z okazji trwającego roku Świętego Brata Alberta oraz 30-lecia istnienia fundacji jego imienia 19 maja odbyła się konferencja "Trudne Piękno. Życie i działalność Adama Chmielowskiego - Św. Brata Alberta. Współczesna kontynuacja misji dobroczynności”.
Główną częścią konferencji był panel dyskusyjny z przedstawicielami stowarzyszeń i fundacji, niosących pomoc drugiemu człowiekowi. W dyskusji udział wzięli Anna Dymna, Janina Ochojska, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jan Mela i Tomasz Schimscheiner.
Konferencja rozpoczęła się od wystąpienia siostry Teresy ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek, która przybliżyła historię św. Brata Alberta, a także opowiedziała, czym zajmuje się zgromadzenie. Siostry pełnią swoją misję w wielu miejscach: tworzą przytuliska dla ludzi i hospicja, prowadzą domy samotnej matki i domy dla chorych księży. Siostra wiele razy podkreślała, że w każdej działalności najważniejsza jest umiejętność stworzenia relacji z drugim człowiekiem. - Najważniejsze jest wychodzenie naprzeciw potrzebom, a nie oczekiwaniom człowieka. Trzeba tworzyć taką przestrzeń, żeby ludzie czuli się przy nas otwarci i nie wstydzili się prawdy o sobie i tego, kim są - mówiła Siostra Teresa.
W kolejnej części spotkania zaproszeni goście opowiadali o swoim doświadczeniu niesienia pomocy innym i starali się zachęcić przybyłych do podjęcia wolontariatu. Anna Dymna, założycielka i prezes Fundacji "Mimo wszystko”, podkreślała, że w pomaganiu nie wolno dać się zniechęcić, choć niekiedy jest to trudne. - Czasem wystarczy, że się uśmiechniesz i jesteś Bratem Albertem - mówiła aktorka.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski tłumaczył, że zaczynać trzeba od małych rzeczy, takich jak zwykła obecność, a Tomasz Schimscheiner gorąco zachęcał młodych, którzy przybyli na spotkanie, do niesienia pomocy. Podkreślał, że pomagając człowiek tak się zatraca, że nie liczy czasu.
Konferencję swoim słowem zakończył biskup Grzegorz Ryś. Zaznaczył też, że do zrozumienia Brata Alberta potrzebne są dwa słowa-klucz: "Jezus” i "ubóstwo”. - Człowiek ubogi to ktoś, kto nie ma, a nie ten, kto ma za mało - podkreślał biskup.