- Wolna, suwerenna i sprawiedliwa Polska, to Polska, która stoi na straży życia swoich dzieci. Wszystkich dzieci! - mówił w Boże Ciało abp Marek Jędraszewski.
Krakowska procesja wyruszyła z Wawelu, by ulicą Grodzką dotrzeć do Rynku Głównego. Przed bazyliką Mariacką ustawiono ostatni z eucharystycznych ołtarzy. Tam głos zabrał abp Marek Jędraszewski.
Jak mówił metropolita krakowski, Boże Ciało to dzień, w którym miłości do Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie nadajemy publiczny wyraz. Zaznaczył jednak, że "w dzisiejszym świecie jest wiele miejsc, gdzie ludzie nie chcą takiej obecności Boga".
- Budzi to w nas smutek i żal, podobny do tego, jakiemu osiem wieków temu dał wyraz św. Franciszek z Asyżu, który płacząc, skarżył się głośno: "Miłość nie jest kochana" - mówił abp Jędraszewski. - Niosąc w dzisiejszą uroczystość Bożego Ciała w złocistych monstrancjach Najświętszy Sakrament - pośród śpiewów, sypania kwiatów, pośród sztandarów i feretronów - pragniemy przyczynić się do tego, aby Miłość była kochana.
Metropolita krakowski podkreślał też, że zarówno uroczystość taka jak Boże Ciało, jak i każda niedziela to "dzień, w którym człowiek ma świętować".
- Jest to sprawa, która dotyczy nie tylko osób wierzących, ale całego naszego społeczeństwa - przekonywał arcybiskup. - Chodzi bowiem o to, aby w imię solidaryzmu społecznego wszystkim zapewnić możliwość niedzielnego odpoczynku, który pozwala na godne przeżycie niedzieli w kręgach rodzinnych i przyjacielskich. Wiemy przecież, jak bardzo wiele dzieci cierpi z tego powodu, że ich rodzice, zwłaszcza ojcowie, nie mają dla nich czasu nawet w świąteczne dni - mówił.
Przypomniał też słowa św. Jana Pawła II z jego pielgrzymki do Polski w roku 1991. Papież mówił wtedy, że w czasach, gdy "część katolików zaczyna zaniedbywać coniedzielną Mszę świętą, trzeba nam sobie przypomnieć szczególnie o tajemnicy tej Bożej miłości, jaką zostaliśmy obdarzeni w Chrystusie, i która się uobecnia na Jego ołtarzu. Nie łudźmy się: odchodząc od źródeł miłości i świętości, odchodzi się od samego Chrystusa".
- Dodajmy jeszcze tę prawdę: kiedy człowiek odchodzi od Chrystusa, odchodzi od samego siebie - komentował abp Marek Jędraszewski. Krakowska procesja Bożego Ciała przeszła z Wawelu na Rynek Główny. Miłosz Kluba /Foto Gość
Metropolita krakowski powiedział też, że "jest jeszcze inna droga zaparcia się własnego człowieczeństwa".
- Jest nią Kainowe pytanie "Czyż jestem stróżem brata mego?". Nabiera ono szczególnie tragicznego wyrazu, gdy odnosi się do człowieka najbardziej bezbronnego, ukrytego w łonie swej matki, którego niektórzy dorośli nie chcą być stróżami - mówił arcybiskup. Przekonywał, że "miarą naszego człowieczeństwa jest nasza fundamentalna nieobojętność na los drugiego człowieka, zwłaszcza tego niewinnego i całkowicie bezbronnego".
- Odnosi się to także do tych dzieci, które są dotknięte biologicznymi wadami. W imię eugeniki nie wolno nikogo pozbawiać życia! - apelował. Metropolita przyznał, że to nie tylko kwestia wrażliwości, ale także "państwa, które musi jednoznacznie stanąć w ich obronie, a rodziców tych dzieci wspierać w ich trudach rodzicielskich i wychowawczych".
- Wolna, suwerenna i sprawiedliwa Polska, to Polska, która stoi na straży życia swoich dzieci. Wszystkich dzieci! - mówił abp Marek Jędraszewski. Na te słowa zgromadzeni na zalanym słońcem krakowskim Rynku Główny odpowiedzieli oklaskami.