Uczestnicy Marszu Pamięci i Życia przeszli 10 września ulicami Krakowa - z terenu dawnego getta na Kazimierz.
Marsz rozpoczął się spotkaniem na pl. Bohaterów Getta, podczas którego w przemówieniach i taneczno-teatralnym spektaklu przypomniano los Żydów wymordowanych w czasie II wojny światowej. Wspominano m.in. żydowskiego poetę Mordechaja Gebirtiga, którego utwory zabrzmiały w pierwszej części wydarzenia, oraz aptekarza Tadeusza Pankiewicza, odznaczonego medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
- Nad historią nie mamy władzy, ona już się wydarzyła. Od nas zależy pamięć. Spróbujemy na nowo budować pamięć o przeszłości. Wyjdziemy stąd, przejdziemy przez most - tą drogą śmierci, którą Żydzi szli z Kazimierza do getta, my pójdziemy z getta na Kazimierz. Tam, w synagodze Tempel, odbędzie się wspaniały, radosny koncert dziękczynny za to, że Żydzi są wśród nas, że my dzięki nim jesteśmy chrześcijanami - mówił tuż przed rozpoczęciem marszu Janusz Poniewierski, publicysta i działacz na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego.
Bp Grzegorz Ryś, który również wziął udział w Marszu Pamięci i Życia, nie ma wątpliwości, że oprócz dyskusji i wzajemnego poznawania się, takie wspólne inicjatywy są bardzo ważne dla budowania dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. - Trzeba wspólnie działać, a nie tylko rozmawiać o sobie. Są na przykład piękne wskazania Papieskiej Rady ds. Dialogu z Judaizmem, które mówią o potrzebie wspólnej modlitwy z żydami. Bardzo rzadko się temu poddajemy - mówił biskup.
- Nie idziemy w przekonaniu, że była historia, która się skończyła, tylko próbujemy wrócić do życia. Pytamy się o to, co wspólnie możemy zrobić w przyszłości, a nie jedynie opłakiwać przeszłość i roztrząsać zakres naszej odpowiedzialności za to, co się stało - podsumował ideę Marszu Pamięci i Życia bp Ryś. - Wszystkie znaki, nawet niewielkie, które w przestrzeń publiczną wnoszą atmosferę spotkania, dialogu i pojednania, są absolutnie bezcenne - dodał.