Bp Damian Muskus OFM prosił o to przedstawicieli instytucji działających w duchu albertyńskim podczas spotkania wieńczącego małopolskie obchody Roku św. Brata Alberta.
Uroczystość w Kopalni Soli w Wieliczce rozpoczęła się od Mszy św. w kaplicy św. Kingi. W swej homilii bp Muskus nawiązał do słynnego obrazu Leona Wyczółkowskiego, przedstawiającego Brata Alberta przytulającego dziecko. Jak przypomniał, śp. kard. Franciszek Macharski, wielki czciciel św. Brata Alberta, zwracał często uwagę na lewą dłoń ojca ubogich, mówiąc, że jest ona niedokończona, bowiem wielkie dzieła potrzebują dopełnienia. W przypadku krakowskiego apostoła ubogich tym dopełnieniem są wspólnoty, organizacje i stowarzyszenia, które w swoją misję wpisują służbę ubogim i wykluczonym.
- Świadczą one o żywotności albertyńskiego charyzmatu, ale także o tym, że jego wielkie dzieło wymaga stale aktualizacji, twórczego odczytywania potrzeb - mówił bp Muskus.
Zauważył również, że dzieło tego świętego pozostaje wiecznie niedokończone, ponieważ ubodzy, bezdomni i zniewoleni nałogami żyją obok nas, a dramat ich wykluczenia przyjmuje wciąż nowe kształty. Jest to więc nie tylko materialna bieda, brak dachu nad głową czy uzależnienie, ale także bezbronność niechcianych dzieci, osób chorych, starszych i niepełnosprawnych.
- To także odrzucenie społeczne z powodów ekonomicznych, ze względu na odmienną kulturę, rasę czy wyznanie. To także obojętność na losy naszych braci, którzy są ofiarami wojen i konfliktów - zaznaczył hierarcha, dodając, że egoizm przesłania oczy wielkim tego świata, którzy w ludzkich niedolach widzą jedynie problem do rozwiązania, a nie dramat człowieka z jego godnością, pragnieniami i prawem do życia w społeczeństwie.
Dlatego więc nieustannie potrzebni są naśladowcy św. Brata Alberta, którzy z odwagą będą stawać w obronie człowieka. I nie chodzi tylko o filantropów, ale przede wszystkich o tych, którzy kochają ubogich i umieją odkrywać twarz Jezusa w znękanych biedą ludzkich twarzach.
- Brat Albert nie chciał przeprowadzać rewolucji społecznej, a jedyne, na czym mu zależało, to dokonać przewrotu w ludzkich sercach, by zaczęły kochać miłością miłosierną - podkreślał biskup.
Zwrócił on również uwagę na to, że dzisiejsi uczniowie św. Brata Alberta są niczym światło ewangelicznej lampy. To światło wyraża się w miłości do ubogich, która daje siłę do towarzyszenia samotnym, służby chorym i niepełnosprawnym i do budowania kultury solidarności z wykluczonymi.
Bp Muskus apelował na koniec, by światło lamp dziedziców duchowego testamentu Adama Chmielowskiego nigdy nie płonęło w ukryciu, i aby nie lękali się oni o jutro, ponieważ niepewność ekonomiczna czy biurokratyczne przeszkody nie mogą ich zniechęcać w czynieniu dobra.
Po Mszy św. uczestnicy spotkania, a więc przedstawiciele wszystkich małopolskich instytucji, organizacji pozarządowych, fundacji i stowarzyszeń działających w duchu św. Brata Alberta, wysłuchali wykładu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, prezesa Fundacji im. św. Brata Alberta, na temat ciekawostek z jego życiorysu. Ks. Isakowicz-Zaleski przypomniał też zasługi sióstr albertynek, które w latach 70. XX w. sprowadziły do Polski obraz Ecce Homo, który dziś znajduje się w krakowskim sanktuarium Ecce Homo.
Uroczystość zakończyła gala wojewódzkiego finału XV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego "Sztuka Osób Niepełnosprawnych" pod hasłem "Moja Ojczyzna".