Annę Szałapak, zmarłą dzisiaj krakowską artystkę, wspominają Ewa Warta-Śmietana i Jacek Wójcicki.
- Nasze drogi skrzyżowały się w Zespole Pieśni i Tańca UJ Słowianki. Gdy tam trafiłam, Ania już stamtąd odchodziła, a niewiele osób wie, że w zespole nie śpiewała, ale tańczyła w balecie - opowiada Ewa Warta-Śmietana, sopranistka i śpiewaczka operowa, która późnej z Anna Szałapak występowała podczas wielu koncertów.
Jednym z tych, które szczególnie zapadły jej w pamięć, był koncert "Artyści krakowski w hołdzie Janowi Pawłowi II". Odbył się on w 2014 r., w dniu kanonizacji papieża Polaka.
- Tym, co bardzo ujmowało mnie w Ani, były jej delikatność, subtelność, pogoda ducha i sentymentalność, które charakteryzowały zarówno jej życie artystyczne, jak i prywatne. W naszym środowisku była zauważalna, ale nigdy agresywnie czy ekstrawagancko, zawsze pozytywnie. Bo Ania miała w sobie blask, którym jaśniała latem i zimą - mówi E. Warta-Śmietana i dodaje, że dla niej A. Szałapak była osobą, którą można określić mianem "bez wieku".
- Ona się po prostu nie starzała. Zawsze była taka sama: jasno ubrana, z długimi blond włosami, pełna uśmiechu. Zostawia po sobie pusty ślad, a była bardzo zasłużoną artystką dla Krakowa i Piwnicy pod Baranami - podkreśla śpiewaczka.
Z kolei Jacek Wójcicki Annę Szałapak poznał w 1981 r. Była już wtedy wielką artystką Piwnicy pod Baranami, a on studentem szkoły teatralnej, stawiającym pierwsze kroki sceniczne.
- Zauważałem, że swoją osobą wnosiła specyficzny klimat. Była uroczo uprzejma i dystyngowana, a jednocześnie wszyscy znali ją jako śmieszkę, która zarywała noce na spotkaniach i niekończących się rozmowach w Piwnicy - wspomina ten krakowski aktor i śpiewak.
Nie ukrywa też, że w artystycznym środowisku wiele osób zazdrościło Annie Szałapak szczęścia do pięknych i szlachetnych wręcz piosenek, które pisali dla niej najlepsi autorzy.
- Sporo też razem jeździliśmy na wspólne koncerty i kolędowanie, a utworem, który najmocniej kojarzy mi się z Anią, jest "Walc Końcówka", który od teraz nabierze dla mnie jeszcze bardziej szczególnego charakteru - zdradza J. Wójcicki, który niedawno zaśpiewał z Anną Szałapak jej ostatni koncert.
- Ania poprosiła mnie o występ dla pielęgniarek, które się nią opiekowały. Była już wtedy bardzo słaba, a po koncercie odwiozłem ją domu i tam się pożegnaliśmy. O chorobie Ani wiedziało niewiele osób - była bardzo dyskretna, dlatego teraz wydaje się, że odeszła tak samo niepostrzeżenie, jak żyła - wspomina Jacek Wójcicki i dodaje, że w tym roku podczas świąt Bożego Narodzenia uprzywilejowane miejsce w jego domu zajmie szopka, którą doradziła mu kupić Anna Szałapak podczas jednego z konkursów szopki krakowskiej.