To wiadomość nie z Francji czy Holandii, ale z... centrum Krakowa.
Chodzi o dawny kościół św. Jadwigi Śląskiej, dziś będący częścią kamienicy przy ul. Stradomskiej 12-14. Odegrał dużą rolę w krakowskiej tradycji grunwaldzkiej. Choć świątynia przestała pełnić swoją sakralną funkcję po trzecim rozbiorze Polski, wciąż doskonale widoczny jest jej kształt z charakterystyczną absydą. W budynku trwają obecnie prace remontowe. Kamienica zostanie przemieniona w luksusowy hotel. Zgodnie z projektem, w części, w której niegdyś znajdował się kościół, ma powstać bar.
Budowę kościoła rozpoczęto w połowie XIV wieku. W lipcu 1411 roku zatrzymał się tutaj powracający spod Grunwaldu Władysław Jagiełło. Później co roku odbywały się tutaj procesje grunwaldzkie ze wszystkich parafii krakowskich. Po trzecim rozbiorze kościół, klasztor i szpital dla ubogich przejęły władze austriackie. W zabudowaniach na Stradomiu umieszczono komorę celną i magazyny. Później obiekt gruntownie przebudowano, całkowicie zatracając jego pierwotny wygląd. To wtedy wnętrze kościoła podzielono stropami na piętra. W ostatnim okresie mieściły się tu mieszkania komunalne, a na parterze - przedsiębiorstwo garmażeryjne. Teraz budynek ma odzyskać blask i stać się dostępny.
Przy ul. Stradomskiej powstanie bowiem pięciogwiazdkowy hotel sieci Marriot. Ma mieć 125 pokoi, dwie restauracje, bar, sale balowe, strefę spa (za kamienicą, w budynku dawnych stajni). Ponadto w dalszej części działki - w miejscu zburzonego już budynku przedszkola - stanie aparatamentowiec. Mieszkańcy najwyższego, piątego piętra ze swoich okien będą mieli widok na Wawel. Deweloper przewiduje tam 133 apartamenty.
Budynek nieistniejącego kościoła św. Jadwigi Śląskiej na tyłach kamienicy przy ul. Stradomskiej 12-14 Miłosz Kluba /Foto Gość
- Kościelne wnętrza będą czytelne dla przyszłych odwiedzających ze względu na przywrócenie im pierwotnego charakteru architektonicznego i ogólnodostępne - zapewnia Małgorzata Nowosielska z firmy deweloperskiej Angel Poland Group.
Krakowski historyk Jan Jarosz nie kryje oburzenia faktem, że budynek dawnego kościoła będzie wykorzystany jako bar. Już w 2011 roku, kiedy kamienica była wystawiana przez miasto na sprzedaż, mówił, że "takie hotelowe przeznaczenie miejsca, gdzie zachowały się mury kościoła tak mocno związanego ze św. Jadwigą, byłoby barbarzyńską kontynuacją tego, co uczynił zaborca austriacki". Dziś zdania nie zmienia. - Zupełnie niepotrzebnie te budynki zostały sprzedane - podkreśla.
- Przywracamy budynkowi jego pierwotny blask - przekonuje M. Nowosielska. Jej zdaniem, "drugie życie desakralizowanych budynków jest naturalne i niepozbawione swojego konserwatorskiego wymiaru". - Funkcja gastronomiczna w takich obiektach nie jest ani niczym nowym, ani nieodpowiednim, choć zawsze może znaleźć się ktoś, kto uważa inaczej. Szanujemy to - mówi M. Nowosielska.
Także ks. Tomasz Szopa, kanclerz krakowskiej kurii metropolitalnej, uspokaja: - Trzeba nazwać rzeczy po imieniu - obecnie nie ma tam kościoła. Zarówno faktycznie, jak formalnie - podkreśla. Zaznacza też, że tej sytuacji z kilku powodów nie można porównywać ze współczesnym burzeniem czy zamienianiem w świeckie budynki kościołów w zachodniej Europie. Po pierwsze - w przypadku kościoła na Stradomiu jego desakralizacja była decyzją władz państwowych, w dodatku zaborczych, a nie kościelnych. Po drugie - powodem nie była zmniejszająca się liczba wiernych, jak ma to miejsce na Zachodzie. Po trzecie - nie żyją już żadne osoby, które pamiętałyby to miejsce jako sakralne. - Gdyby byli ci, którzy tam przeżywali liturgię, i widzieliby, że to miejsce traci swój charakter, trzeba byłoby brać pod uwagę ich wrażliwość. Tutaj takiego niebezpieczeństwa nie ma - wyjaśnia ks. Szopa.
Więcej w najnowszym wydaniu "Gościa Krakowskiego" nr 48 na 3 grudnia.