Znany krakowski działacz niepodległościowy i społeczny w okresie PRL, inicjator i projektant licznych upamiętnień postaci i wydarzeń z historii Polski, muzealnik, zmarł po ciężkiej chorobie 28 grudnia w wieku 62 lat.
Pogrzeb zmarłego odbędzie się w poniedziałek 8 stycznia 2018 r. o godz. 14 na cmentarzu w Krakowie-Prokocimiu (ul. Bieżanowska 147). Przewidziany jest udział przedstawiciela prezydenta RP, który prawdopodobnie ogłosi przyznanie pośmiertnie P.M. Boroniowi wysokiego odznaczenia państwowego. Tego samego dnia o godz. 11 w kolegiacie akademickiej św. Anny (ul. św. Anny 11) zostanie odprawiona Msza św. w intencji zmarłego.
Komunistycznemu reżimowi PRL ów urodzony w 1955 r. piłsudczyk sprzeciwił się już jako uczeń IX Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, organizując w swojej klasie akcję zawieszenia orła z koroną, za co spotkały go pierwsze w życiu represje.
W latach 1976-1981 był członkiem władz Akcji na Rzecz Niepodległości, współdziałał z Komitetem Obrony Robotników, ze Studenckim Komitetem Solidarności, z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Instytutem Katyńskim, "Sacrosongiem", Komitetem Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, Ruchem Młodej Polski i Konfederacją Polski Niepodległej. Był współzałożycielem Niepodległościowego Instytutu Wydawniczego, kolporterem wydawnictw podziemnych, a w krakowskich akademikach prowadził akcję tzw. pirackich audycji przygotowywanych w oparciu o informacje pochodzące z niezależnych zachodnich środków przekazu.
Wiosną 1980 r. współzakładał Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Był jednym z najbardziej aktywnych jego członków. Redagował biuletyn "Sowiniec", przygotowywał szereg wydarzeń patriotycznych, a także wystaw poświęconych Józefowi Piłsudskiemu oraz jego żołnierzom, które odbiły się szerokim echem w podwawelskim grodzie. Z ramienia Komitetu organizował pierwsze po II wojnie światowej Marsze Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej, przywracał w Krakowie tablice, obeliski i inne znaki pamięci związane z Komendantem i jego czynem zbrojnym, utrzymywał ścisłe kontakty z działającym w konspiracji Związkiem Legionistów Polskich. - Zapamiętałem go już z pierwszego po wojnie Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej, którego był w 1981 r. współorganizatorem. Zwracała uwagę zarówno jego szczupła, długowłosa postać odziana na czarno, skupiony wyraz twarzy jak i wielkie zaangażowanie w sprawę niepodległości - wspomina krakowski dziennikarz Andrzej Stawiarski.
W latach 1980-1981 był etatowym pracownikiem Zarządu Regionu Małopolska Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", zajmując się głównie sprawami kultury i organizacją uroczystości patriotycznych, a także kwestiami pracowniczymi. Nic dziwnego, że ze względu na tę różnorodną działalność niepodległościową, był przez wiele lat inwigilowany przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa (sprawy operacyjnego sprawdzenia "Chadecja" i "Legionista" oraz obiektowa "Jagiellończyk"), represjonowany, a od 13 grudnia 1981 roku przez ponad trzy miesiące internowany w Załężu. Po zwolnieniu nieprzerwanie i konsekwentnie kontynuował walkę o odzyskanie przez Polskę niepodległości w podziemnych strukturach "Solidarności" i w niejawnych organizacjach antykomunistycznych.
W latach 1982-1989 pełnił funkcję przewodniczącego Tajnej Komisji Zakładowej Pracowników Etatowych Zarządu Regionu Małopolska NSZZ "Solidarność", pomagając internowanym, ukrywającym się i prześladowanym działaczom. Koordynował akcje dokształcania z zakresu historii, rozpowszechniania druków ulotnych, był podziemnym drukarzem, redaktorem i publicystą. Kiedy udało mu się wreszcie podjąć stałą pracę jako instruktor do spraw wydawniczych w "Scenie Ludowej", wkrótce został zwolniony na skutek nacisków politycznych. W listopadzie 1988 r. należał do grona współzałożycieli Towarzystwa im. Józefa Piłsudskiego, któremu przez wiele lat prezesował. Stał się wówczas inicjatorem kolejnych upamiętnień na terenie Krakowa, m.in. w klasztorze ojców kapucynów.Ostatnim miejscem Jego pracy było Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Był m.in. przez pewien okres jego wicedyrektorem, organizował wystawy
Osoby dobrze go znające wspominają, że unikał wielkich słów i był powszechnie znany z tego, że mówił niewiele, ale bardzo konkretnie i z ogromnym przekonaniem co do słuszności spraw, o które zabiegał. - Spotykałem go wielokrotnie na rozmaitych manifestacjach patriotycznych. Wryła mi się w pamięć szczególnie jedna z manifestacji nowohuckich w stanie wojennym, kiedy przemywaliśmy pod pompą oczy podrażnione gazem zomowskim - wspomina Ryszard Bocian, b. działacz KPN.
- Był niezwykle prawym, głęboko ideowym człowiekiem. Jak by to patetycznie nie zabrzmiało, wydaje mi się, że w całym systemie jego wartości fundamentalnych na pierwszym miejscu stała Polska, na drugim Polska i na trzecim też Polska. Nigdy się na nim nie zawiodłem, wielokrotnie zaś doznałem wsparcia z jego strony. Nie tylko w czasach komunistycznych. Wspierał mnie m.in. w wysiłkach na rzecz powołania w Krakowie pierwszej po 1989 r. niepublicznej szkoły podstawowej w Polsce. Od 1989 r. był członkiem zarządu, od 2001 r. zaś prezesem Samodzielnego Koła Terenowego nr 41 Społecznego Towarzystwa Oświatowego które jest organem prowadzącym naszą szkołę. Nie tylko służył nam radę jako prawnik lecz również zaprojektował sztandary, odznaki, odznaczenia i wydawnictwa naszych szkół - wspomina Jerzy Giza, dyrektor zespołu szkół społecznych w Krakowie, w skład którego wchodzą - szkoła podstawowa im. Józefa Piłsudskiego i gimnazjum im. Zbigniewa Herberta.
Jednym z dowodów jego wdzięczności wobec zmarłego przyjaciela był m.in. dedykowany mu w 1986 r. wiersz "Droga". "Szepty, jak wici, lecą po lasach i polach,/o groby nóż protesty się ostrzy uparty,/z przestrzeloną lirą siwy Wernyhora/rozstawia po opłotkach niewidzialne warty./Moc opłatków złamiemy jeszcze na wigiliach/i zanim słup światłości wystrzeli nad trwogą,/uzbrójmy nasze ręce w imponderabilia/i ruszymy ku murowi historyczną drogą" - napisał poeta.