Nadanie imienia przyszłej błogosławionej pielęgniarki nowohucka szkoła uczciła koncertem w Teatrze im. Słowackiego "Ja to widzę w kolorze płomienia - świat według Hanny Chrzanowskiej".
9 kwietnia wieczorem w teatrze zaprezentowano m.in. film Joanny Adamik i Katarzyny Katarzyńskiej zawierający świadectwa osób znających Hannę Chrzanowską (1902-1973), krakowską prekursorkę pielęgniarstwa domowego, która 28 kwietnia zostanie wyniesiona na ołtarze. Niektóre z nich już wcześniej dzieliły się w teatralnych kuluarach swoimi wspomnieniami. - Była całkowicie oddana ludziom cierpiącym. Utrzymywałem z nią kontakty w czasie mojego proboszczowania w Tyńcu. Będąc pobożną, nie była dewotką - wspominał o. Leon Knabit, benedyktyn.
W trakcie koncertu prowadzonego przez krakowską pieśniarkę Lidię Jazgar czytano m.in. fragmenty pamiętnika H. Chrzanowskiej, recytowano utwory poetyckie C.K. Norwida i K. Wojtyły, śpiewano pieśni, m.in. Agaty Bernadt, Ryszarda Brączka, Joachima Mencla i ks. Stanisława Ziemiańskiego do słów m.in. Leszka Aleksandra Moczulskiego i ks. Jerzego Szymika.
- Sztuka ma to do siebie, że nie tylko bawi, ale też i uczy. Myślę, że ten koncert jest również pięknym darem Bożym, który potrafi ukazać innym wielkość człowieka i pobudzić ich, by stawali się dobrzy. Potrafi wskazać, żeby ludzie nie tylko podziwiali H. Chrzanowską, lecz także ją naśladowali, by stawali się dobrzy i miłosierni - powiedział bp Jan Zając.
Tytuł koncertu poprzedzonego Mszą św. przy grobie H. Chrzanowskiej w kościele św. Mikołaja zaczerpnięto z zapisków patronki szkoły. "Tak, tylu jest nieszczęśników, którzy mogą wołać: nie mam człowieka, jak ów paralityk z Betsaidy. Ale naprawdę jest mnóstwo ludzi dobrych. I to właśnie nieszczęście, choroba wyzwala, niejednokrotnie konkretyzuje - dobroć. Nie myślmy tylko o walce ze złem. Być może, że zło jest bardziej frapujące - nie tylko jako literacki temat. Trzeba o nim mówić, nawet krzyczeć. Ale czy o dobroci też nie należy krzyczeć? O dobroci, zrodzonej przez nieszczęście, wysnuwanej z miłości, dzień po dniu? To, co napisałam, to chyba nie jarmarczne kolory. Ja to widzę w kolorze płomienia" - napisała Chrzanowska.
Szkoła Policealna Pracowników Służb Medycznych i Społecznych dla Dorosłych w Krakowie-Nowej Hucie nosi od 1 lutego imię przyszłej błogosławionej. Decyzję w tej sprawie podjął Zarząd Województwa Małopolskiego. Placówka wchodzi bowiem w skład podlegającego mu Zespołu Jednostek Edukacyjnych Województwa Małopolskiego na nowohuckim os. Teatralnym, składającego się ze Szkoły Policealnej Pracowników Służb Medycznych i Społecznych nr 3 oraz Centrum Kształcenia Ustawicznego i Szkoły Policealnej Pracowników Służb Medycznych i Społecznych dla Dorosłych. - Dziełem życia tej prekursorki opieki paliatywnej i środowiskowej w Polsce była troska o drugiego człowieka, szczególnie cierpiącego. Dlatego cieszę się, że nauczyciele, uczniowie i słuchacze wybrali za patronkę szkoły właśnie tę wybitną pielęgniarkę, humanistkę i wielką patriotkę - stwierdził Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego. - Idee bliskie naszej patronce staramy się przekazać słuchaczom, których kształcimy w zawodach: opiekuna medycznego, opiekunki środowiskowej, opiekuna osoby starszej, opiekunki dziecięcej, ortoptystki, protetyka słuchu, technika optyka, technika sterylizacji medycznej, terapeuty zajęciowego i asystenta osoby niepełnosprawnej - dodała Małgorzata Madej, dyrektor ZJEWM.
Pamięć o służebnicy Bożej jest w szkole stale obecna. Mieszczące się tu niegdyś Liceum Medyczne - Wydział Pielęgniarstwa nosiło jej imię w latach 1981-1996. - Ona sama dwukrotnie gościła w Liceum Medycznym Pielęgniarstwa, uczestnicząc w uroczystościach i spotkaniach z gronem pedagogicznym oraz uczniami. 12 kwietnia 1972 r. została zaproszona na uroczystość z okazji Dnia Pracowników Służby Zdrowia, natomiast 9 listopada 1972 r. Koło Zainteresowania Zawodem zorganizowało spotkanie uczennic z przyszłą patronką - przypomniała dyrektor Madej.