26 maja zmarł w Krakowie prof. Jan Marian Włodek. Po raz ostatni widzieliśmy go tuż przed Wielkanocą, jak z rozpromienionymi oczami podpisywał biografię swojego ojca i rozdawał jego tomik wierszy głodującym w kościele oo. salezjanów na Dębnikach w obronie historii w polskich szkołach.
Wwierszach ojca, osobie profesora i proteście głodujących łączyła się wielka troska o przyszłość społeczeństwa, o naukę polską. W planie były kolejne przedsięwzięcia mające promować wspólnie wydane książki, a może nawet nowe publikacje... Profesora Jana Mariana Włodka i jego siostrę prof. Zofię Włodek poznaliśmy w 2009 roku. Dziś wydaje nam się, że to było zbyt późno... Zbyt mało czasu, by ogarnąć tak bogatą intelektualnie i duchowo postać. Jeszcze wiele moglibyśmy się od niego nauczyć. Zawsze ujmowała nas niezwykła wprost skromność i pokora, z jaką Profesor mówił o swoim, przecież niełatwym, życiu, tak, że o jego dokonaniach naukowych, o zaangażowaniu w czasie okupacji dowiadywaliśmy się od osób trzecich lub z artykułów.
Urodzony w 1924 roku, jeszcze w czasie wojny, w 1943 roku, zapisał się na konspiracyjne studia rolnicze (zresztą część wykładów odbywała się w jego rodzinnym mieszkaniu przy ul. Wróblewskiego); był łącznikiem Armii Krajowej. Po jej zakończeniu pomagał w porządkowaniu budynku Wydziału Rolniczego. Początkowo myślał o zrobieniu specjalizacji z ekonomii rolnictwa, lecz szybko zrozumiał, że komunistyczny system polityczny i ideologiczny zawładnie i tą dziedziną nauki, dlatego ostatecznie zajął się statystyką. Niestety, za działalność w Caritas Academica został usunięty z uczelni. Już jako doktor został przyjęty w Instytucie Biologii Wód Polskiej Akademii Nauk, gdzie pracował przez wiele lat, zajmując się m.in. statystyką genetyczną ryb.
Jednak jego aktywność nie ograniczała się do badań naukowych. Jako potomek rodzin ziemiańskich – Włodków z Dąbrowicy i Goetz--Okocimskich z Okocimia – dbał o podtrzymanie pamięci o ich zasługach dla społeczeństwa i kultury polskiej, będąc m.in. członkiem założycielem Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Dbał o to, by przetrwała pamięć o polskich ziemianach, tak zasłużonych dla społeczeństwa i kultury. Jego wielką zasługą było gromadzenie i opracowywanie wszelkich dokumentów i wspomnień o obu rodach – temu poświęcił się na emeryturze. W 2009 r. nakładem Małego Wydawnictwa opublikował biografię swojego ojca, również wybitnego profesora nauk rolniczych, Jana Włodka („Jan Włodek. Legionista, dyplomata, uczony”). Jego śmierć dotknęła nas, pozostawiając niedosyt spotkań i rozmów. Trudno nie ulec wrażeniu, że z ludźmi takimi jak on odchodzi bezpowrotnie pewna epoka – wielkiej erudycji, kultury i wartości.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się