Ministerstwo Transportu właśnie zaniechało prac projektowych na kluczowym obecnie odcinku z Nowego Targu do Zakopanego
Od wczesnego dzieciństwa, czyli od początku lat 60. ubiegłego wieku, z zainteresowaniem śledzę przebudowę drogi krajowej nr 49, czyli popularnej zakopianki łączącej Kraków z zimową stolicą Polski.
Ileż było w tym czasie płomiennych deklaracji, że już za 5, no, góra 10 lat będzie ona gruntownie zmodyfikowana i przekształcona w autostradę wedle najlepszych europejskich wzorców! Iluż kolejnych ministrów transportu i ważnych urzędników zapewniało o gotowości do remontu! Ileż artykułów prasowych i programów radiowych oraz telewizyjnych poświęcono temu tematowi, prezentując ambitne plany czteropasmowej szosy od rogatek Krakowa aż po wjazd do centrum Zakopanego!
Owszem, udało się zmodernizować odcinek łączący górę Borkowską z Lubniem, ale dalsze prace napotkały na poważny opór materii. Brakowało a to pieniędzy, a to zgody właścicieli gruntów na wywłaszczenie, a to siły przekonywania warszawskich notabli przez małopolskich parlamentarzystów.
I oto dowiadujemy się, że Ministerstwo Transportu właśnie zaniechało prac projektowych na kluczowym obecnie odcinku z Nowego Targu do Zakopanego. Nie znalazł się on w Programie Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015 na skutek licznych protestów mieszkańców, zwłaszcza w okolicach Poronina, obawiających się huku i bałaganu. Co więcej, resort chce, by ten fragment zakopianki stracił rangę drogi krajowej, co oznacza, że nigdy (a przynajmniej w dającym się przewidzieć terminie) nie dojdzie do jego modernizacji.
Wprawdzie niektórzy podhalańscy samorządowcy nie wierzą w to, aby nie dało się dojść do porozumienia z góralami i skłonni są twierdzić, że w dobie powiększającego się kryzysu gospodarczego ministerstwo po prostu nie ma pieniędzy, a nie chcąc się do tego przyznać, obarcza odpowiedzialnością hardych właścicieli gruntów, ale fakt pozostaje faktem - prace na zakopiance zostaną przerwane.
I jak tu myśleć o zorganizowaniu w Zakopanem zimowych igrzysk olimpijskich, skoro do miasta nie da się w miarę szybko i bezpiecznie dojechać, a gigantyczne korki od i do Poronina oraz wielka chmura smogu ze spalin każą poważnie powątpiewać w czystość powietrza pod Giewontem? Nawet, gdyby w Nowym Targu powstało lotnisko (o czym ostatnio coraz częściej się mówi), to i tak wąskim gardłem byłby odcinek drogi do Zakopanego.
Może jeszcze nie wszystko w sprawie przekształcenia tej szosy w autostradę stracone, ale z pewnością na długo opóźnione.