W tym miejscu codziennie, przez najruchliwszą drogę w Polsce, przechodzą uczniowie Zespołu Szkół w Gaju, którzy mieszkają po przeciwnej niż szkoła stronie zakopianki. Ryzykując swoje życie i zdrowie. Przez zakopiankę, oprócz nich, przedzierają się też dorośli mieszkańcy Mogilan. I mają tego dość.  Istnieje projekt kładki, ale jej budowa została bezterminowo odłożona. Rodzice domagali się chociaż zainstalowania świateł na żądanie, lecz Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad odmówiła. Pisanie próśb do GDDiK o bezpieczne przejścia przez zakopiankę nie przynosi żadnych efektów.

18 marca tego roku po raz pierwszy droga została zablokowana na 15 minut przez ok. 350 mieszkańców. –  Zapowiedzieliśmy wtedy, że jeśli nasz protest nie przyniesie skutku, będziemy podejmować kolejne blokady. Każda następna będzie bardziej dotkliwa – mówi Sylwester Szefer, przewodniczący Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany. – Zostaliśmy zignorowani. Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad nawet nie podjęła z nami rozmów. 7 października blokada potrwa więc dwa razy dłużej – dodaje.

Co ciekawe, w marcu blokadę mieszkańców "zaszczycili" parlamentarzyści praktycznie wszystkich ugrupowań. Solidarnie obiecywali pomoc, ale się z niej nie wywiązali. A sprawa nie jest bynajmniej partykularna. Jest wiele podobnych, niebezpiecznych miejsc na zakopiance. – Będziemy domagać się zbudowania bezpiecznych przejść i przejazdów także w innych miejscowościach naszej gminy: w Libertowie, Mogilanach i Włosani. Na całym odcinku zakopianki w gminie Mogilany brakuje koniecznych wiaduktów, kładek, bezpiecznych zjazdów, wjazdów, dróg serwisowych, a także ekranów akustycznych – wylicza Sylwester Szefer.

W niedzielę 7 października o godz. 14 mieszkańcy Mogilan, Głogoczowa i Gaja zapraszają wszystkich do wsparcia protestu pod hasłem: „CHCEMY PRZEJŚĆ BEZPIECZNIE!”. Przez pół godziny będą przechodzić przez przejście dla pieszych w Gaju (przy barze "Pokusa").