Zmarł bohaterski lotnik

26 września w wieku 92 lat zmarł w Zielonej Górze ppłk Edward Jaworski, lotnik, Honorowy Obywatel Trzebini. W czasie II wojny światowej był oficerem Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie.

Urodził się 18 maja 1920 r. w Trzebini. – Był wychowankiem legendarnego ks. harcmistrza Mariana Luzara, katechety prowadzącego trzebińskie harcerstwo. Harcerzem został w 1930 r. W 1935 r. zaczął rozwijać swoje pasje lotnicze w trzebińskim Harcerskim Ośrodku Lotniczym. Latał na szybowcach, m.in. w słynnej Ustianowej. Jednocześnie był uczniem chrzanowskiego Gimnazjum im. Staszica, gdzie w 1938 r. zdał maturę – mówi 81-letni red. Wiesław Molik z Krakowa, nestor trzebińskiego harcerstwa. -Po wojnie prowadził w Trzebini zajęcia lotnicze z harcerzami. Dzięki niemu zrobiłem w latach 1947-48 kurs szybowcowy - dodaje.

W styczniu 1939 r. Jaworski wstępuje do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, słynnej „Szkoły Orląt”. Tu przechodzi pełne przeszkolenie lotnicze. Po wybuchu wojny zostaje wraz z innymi podchorążymi ewakuowany na Wschód i w nocy z 17 na 18 września przechodzi granicę z Rumunią. Po krótkim internowaniu przedostaje się do Francji.

– Był niepokorny. Gdy w lutym 1940 r. skierowano go do Wielkiej Brytanii, do jednej ze stacji RAF, gdzie miał służyć pod komendą brytyjską, odmówił przysięgi na wierność królowi Anglii. Odesłano go karnie do Francji, gdzie trafił do jednego z obozów zbornych piechoty. Dopiero interwencja delegacji podchorążych lotnictwa u szefa sztabu Naczelnego Wodza wyrwała go z tej „niewoli" – mówi Adam Wojnar, fotoreporter, pasjonat historii lotnictwa polskiego.

Ewakuowany po klęsce Francji w czerwcu 1940 r. do Wielkiej Brytanii, rozpoczyna służbę w Polskich Silach Powietrznych wchodzących w skład RAF. Walczy w  polskich dywizjonach myśliwskich: 315, 317, 302 i 308. Lata na słynnych samolotach spitfire, m.in. nad Francją, wspiera z powietrza żołnierzy I Dywizji Pancernej gen. Maczka w trakcie inwazji w Normandii w 1944 r. Za odwagę udekorowano go m.in. srebrnym krzyżem Virtuti Militari, trzykrotnie Krzyżem Walecznych oraz brytyjskim Distinguished Flying Cross.

„Od 1 września 1945 r. dowodzi Eskadrą A w 308 Dywizjonie Myśliwskim „Krakowskim” aż do jego rozwiązania w 1946 r., z dorobkiem 300 lotów bojowych. 22 lipca 1947 r. powrócił w stopniu kapitana do kraju, podobnie, jak jego dowódca mjr pil. Karol Pniak i wielu innych żołnierzy walczących o niepodległość Polski. Od 1948 r. działał w Aeroklubie Krakowskim, ale tu odebrano mu licencję pilota, był też represjonowany przez UB. Dopiero po 1956 r. mógł nieco odetchnąć. W 1957 r. odzyskał licencję pilota i znalazł od 1 października pracę w Zielonej Górze w lotnictwie sanitarnym. W 1976 r. przeszkala się na śmigłowiec Mi-2. Na emeryturę odchodzi 31 maja 1981 r.” – informuje Stowarzyszenie Lotników Polski Południowej im. mjr. pilota Karola Pniaka. Płk Jaworski był honorowym wiceprezesem ds. weteranów tego stowarzyszenia.

W 1995 r. wydał wspomnienia „Zranione skrzydło”. W 1997 r. Rada Miasta Trzebinia, „w uznaniu zasług w walce o ideały wolności i niepodległości Polski oraz rozsławiania dobrego imienia Polaka i trzebinianina”, przyznała mu tytuł Honorowego Obywatela rodzinnego miasta. Podobnym tytułem obdarzyła go również Zielona Góra. Do końca spotykał się z szacunkiem i oddawaniem honorów.

– Znana jest historia pobytu ppłk. Jaworskiego w 1999 r. na wycieczce w Walii. Spotkał tam księcia Karola, następcę brytyjskiego tronu. Gdy ten dowiedział się, że ma do czynienia z bohaterskim lotnikiem, kawalerem Distinguished Flying Cross, oddał mu honory wojskowe i podziękował, ubolewając, że nie może tego uczynić po polsku – mówi A. Wojnar.

Pogrzeb ppłk. Edwarda Jaworskiego odbędzie się 3 października w Zielonej Górze.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..