Przed najważniejszym meczem jesieni Wisła ma trenera, ale nie ma drużyny.
W poniedziałek dymisja, we wtorek rozwiązanie umowy. Michał Probierz po rozmowie z zarządem "Wisły" podtrzymał swoją decyzję o rezygnacji z prowadzenia drużyny. Ostatecznie umowę rozwiązano za porozumieniem stron. Czy wiąże się to z brakiem sowitej odprawy, z jaką zazwyczaj odchodzą zwalniani trenerzy - nie wiadomo. Prezes Bednarz na konferencji prezentującej nowego trenera dał do zrozumienia, że odprawy nie było.
Jasne jest natomiast, że trener uchodzący za jednego z bardziej utalentowanych w Polsce (zdążył już nawet pracować za granicą) zostawia przy Reymonta spaloną ziemię. I to tuż przed meczem z "Legią" Warszawa. W "epoce Cupiała" było już 19 trenerów, ale chyba jeszcze nigdy piłkarze nie grali tak słabo. Nie chodzi o indywidualne umiejętności, brak ambicji czy wydolności. Po prostu nie ma drużyny, jest grupa zawodników, zachowujących się na boisku, jakby pierwszy raz spotkali się w szatni przed meczem.
To zadziwiające, bo w tym roku mieliśmy (za sprawą Euro) najdłuższą w III RP przerwę w rozgrywkach. Probierz nie miał pieniędzy na transfery, ale miał nie najgorszych przecież w Polsce piłkarzy i baaaardzo dużo czasu, by nauczyć ich gry zespołowej. Efekt jest więcej niż mizerny, dlatego dymisja nie dziwi.
Tomasz Kulawik jest od lat związany z klubem, to jego zaleta - tak twierdzi Bednarz. Ale i wada. Może mieć bowiem problem z autorytetem w drużynie, która - jak twierdzą dobrze poinformowani - była mocno skonfliktowana z trenerem Probierzem. I nie brak w niej gwiazd. Nie w sensie umiejętności, ale zadzierania nosa.