Jerzy Jarocki,wybitny polski reżyser teatralny, współtwórca świetności Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, zmarł 10 października, w wieku 83 lat, w Warszawie.
Zadebiutował w 1957 roku „Balem manekinów" Brunona Jasieńskiego w Teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach. Przygotowywał wielkie spektakle na wielu scenach (nie tylko w Polsce), ale jego nazwisko trwale związane jest z krakowskim Starym Teatrem, w którym zasłynął jako niezrównany inscenizator dzieł światowego i krajowego dramatu współczesnego. Zachwycał też widzów Teatrów Narodowego i Dramatycznego w Warszawie.
Przez długie lata realizował prapremiery kolejnych sztuk Tadeusza Różewicza ("Wyszedł z domu", "Moja córeczka", "Stara kobieta wysiaduje", "Na czworakach", "Pułapka"), z ogromnymi sukcesami wystawiał sztuki Witkacego ("Matka" i "Szewcy") i Sławomira Mrożka ("Tango", "Rzeźnia", "Garbus", "Pieszo", "Miłość na Krymie"), w annałach polskiego teatru pozostanie "Ślub" Witolda Gombrowicza w jego reżyserii. Niezapomniany był złożony przezeń z fragmentów wielu utworów polskich pisarzy "Sen o Bezgrzesznej". W orbicie zainteresowań Jarockiego znajdowali się również Eugene O'Neill, Arthur Miller, Friedrich Durrenmatt, Antoni Czechow (zjawiskowy "Wiśniowy sad") czy Włodzimierz Majakowski (wspaniała "Łaźnia").
Miałem okazję z bliska obserwować tego wielkiego maga polskiego teatru przy pracy przez kilka lat. Jako 9-letni chłopak dostałem dużą rolę Beniamina w “Wyszedł z domu” (moimi scenicznymi rodzicami byli Ewa Lassek i Marek Walczewski), a potem mniejsze w "Mojej córeczce" i w "Zmierzchu" Izaaka Babla w Starym Teatrze. Byłem zafascynowany jego precyzją i perfekcyjnym traktowaniem każdego szczegółu przygotowywanego przezeń spektaklu – od gry aktorskiej poprzez scenografię, tło muzyczne i ustawienie świateł. Widziałem, z jakim respektem i zaufaniem przyjmowali jego polecenia aktorzy, którym sam często sugestywnie pokazywał, w jaki sposób powinni zagrać daną scenę i od których żądał twórczego, ale całkowitego podporządkowania się jego wizji. Był jednocześnie pozytywistycznie powściągliwy i romantycznie pełen entuzjazmu.
„Przedstawienia Jarockiego charakteryzują się realizmem, dogłębną, matematyczną wręcz analizą teksu i wyjątkowo pieczołowitym jego odczytaniem. Jarocki wydobywa uniwersalny aspekt inscenizowanych przez siebie utworów, ściśle komponuje wszystkie elementy spektaklu” – tak napisano o nim na portalu Instytutu Adama Mickiewicza Culture.pl.
W latach 60. i 70. ub. wieku stanowił – obok Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy i Jerzego Grzegorzewskiego – jeden z filarów Starego Teatru, uważanego wówczas za najlepszą scenę w Polsce. Ceniono go jako wykładowcę Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.
Był surowym, ale uwielbianym przez studentów pedagogiem, rzetelnym tłumaczem, próbował też swoich sił w dramaturgii. W 2007 roku został uhonorowany złotym medalem "Zasłużony kulturze Gloria Artis", m.in „za perfekcyjną naukę kilku pokoleń artystów, za kształcenie publiczności".
Pogrzeb Jerzego Jarockiego odbędzie się we czwartek 18 października na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Spocznie w Alei Zasłużonych.