Bilet za 4 złote? Krakowski magistrat testuje wytrzymałość naszych portfeli czy urabia radnych?
W tej chwili bilet jednorazowy MPK kosztuje 3,20 zł. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu proponuje, by od stycznia 2013 kosztował... 4 zł. Byłby to rekord Polski, nigdzie bowiem nie płaci się tyle za jazdę tramwajem lub autobusem. Jak zawsze w takich przypadkach, miasto chce uderzyć w pasażerów okazjonalnych. ZIKiT zapewnia bowiem, że nie zmieni cen biletów okresowych. Mało tego, bilet na dwie linie ma potanieć... o 1 zł.
Podwyżka ma przynieść do budżetu dodatkowe 40 mln zł. To szacunki, bo przy tak drastycznym wzroście cen na pewno spadną popyt i frekwencja. Paradoksalnie mogą zacząć opłacać się grupowe jazdy taksówką. A warto przypomnieć, że jedną z najważniejszych misji samorządu jest promowanie transportu zbiorowego i ograniczenie tym samym korków w mieście.
Pieniądze z podwyżek w założeniu mają poprawić jakość komunikacji miejskiej. Na razie (od połowy listopada) planowana jest likwidacja pięciu linii, a mieszkańcy os. Ruczaj przeżywają prawdziwy horror na skutek zawieszenia tam kursów tramwajowych. Jedynym pozytywem dla pasażerów jest pojawienie się na trasach nowych „bombardierów” (tramwajów niskopodłogowych z nowoczesnym wyposażeniem).
Radni wszystkich klubów byli w czasie środowej sesji zszokowani skalą proponowanej podwyżki. Jednym głosem deklarowali, że się na nią nie zgodzą. Można zatem domniemywać, że urzędnicy zastosowali standardową praktykę negocjacyjną. Zalicytowali bardzo wysoko, by potem zejść niżej (3,50 zł?). Radni będą mieli wówczas poczucie sukcesu, bo „się postawili”, a krakowianie odetchną z ulgą: mogło być gorzej.
O ile faktycznie podrożeją bilety MPK, dowiemy się niebawem. Bo że podrożeją, to pewne.