Mieszkańcy podkrakowskiej Chrosnej chcą upamiętnić kpt. Mieczysława Medweckiego – pierwszego polskiego lotnika, który zginął podczas II wojny światowej.
Zdarzyło się to rankiem 1 września 1939 r., a myśliwiec P11C został zestrzelony przez niemieckie bombowce tuż po starcie z krakowskich Balic w nieustalonym do tej pory miejscu w okolicach Chrosnej.
Jak poinformowała "Kronika" Telewizji Kraków, żyją jeszcze świadkowie, którzy na własne oczy widzieli śmierć kpt. Medweckiego, dowódcy 3. Dywizjonu Myśliwskiego.
– Samoloty od Balic już strzelały. Byliśmy młodymi chłopakami, przylecieliśmy tutaj i zobaczyliśmy, jak pilot wisi w samolocie na drzewie. Już, niestety, nie żył – opowiedział "Kronice" Paweł Bator, jeden ze świadków.
Takie relacje z pierwszej ręki nie są jednak dla historyków znaczącym dowodem, bo żaden podręcznik nie podaje dokładnego miejsca, w którym spadł P11C. Jego śmigło umieszczono na grobie kpt. Medweckiego na cmentarzu w pobliskiej Morawicy, a na domniemanym miejscu śmierci pilota chrośniczanie na własną rękę usypali symboliczny kopiec. Teraz marzy im się obelisk lub inny monument w miejscu upadku samolotu, o ile uda się je w miarę precyzyjnie ustalić.