Kiedyś cała Polska budowała Warszawę, dziś wszyscy chcą w Krakowie zimowej olimpiady
Pomysł zorganizowania igrzysk najpierw pojawił się – co zrozumiałe - pod Tatrami. Bo Zakopane świetnie się sprawdziło w organizacji zawodów Pucharu Świata w skokach. Ale wysuwanych w ubiegłych latach propozycji nikt (łącznie z polskim rządem) nie traktował poważnie, nawet, gdy Zakopane chciało grać wspólnie ze słowackim Popradem.
I oto propozycja olimpiady zimowej 2022 w Krakowie dosłownie z dnia na dzień staje się jednym z narodowych priorytetów. Najpierw powstaje w tej sprawie polityczne porozumienie wszystkich sił na poziomie samorządów, potem głos zabiera sam premier, zapowiadając gotowość udzielenia rządowych gwarancji dla polsko słowackiego projektu, który ma firmować Kraków.
Sprawa wydaje się dla wszystkich naturalna i oczywista. Głosów krytycznych praktycznie nie słychać. Wątpiącym usta zamyka się sukcesem Euro 2012. Gdy w 2007 roku Polska (wraz z Ukrainą) dostała mistrzostwa piłkarskie nie mieliśmy ani jednego stadionu. Teraz mamy. A ile inwestycji udało się dzięki mistrzostwom … zacząć (bo już niekoniecznie ukończyć)? Dlatego fakt, że jesteśmy pustynią jeśli chodzi o bazę sportów zimowych nie powinien mieć tu żadnego znaczenia – przekonują entuzjaści projektu.
Proponuję spokojnie usiąść, potem wziąć zimny prysznic i zejść z obłoków na ziemię. Każde dziecko wie, że jeśli chodzi o sporty zimowe Kraków może się kojarzyć co najwyżej z podbieganiem do tramwaju przy 20 stopniowym mrozie. Nie mamy nawet ślizgawek dla amatorów, chyba że za taką uznamy lodowisko przy ul. Siedleckiego, gdzie grywa mistrz Polski w hokeju. Sam pomysł, by tę dyscyplinę rozgrywać na… stadionie Wisły pokazuje w jakich oparach absurdu się poruszamy.
Nie chodzi tylko o bazę, którą faktycznie można wybudować od zera, ale o tradycję uprawiania dyscyplin zimowych, której tu nie ma. O klimat, który im nie sprzyja. Ten atmosferyczny i ten społeczny. Można oczywiście olimpiadę potraktować z wyrachowaniem, jedynie jako pretekst do uruchomienia dużych inwestycji, które potem będą służyły ludziom. Nikt zresztą nie ukrywa, że tak właśnie jest z projektem „Kraków 2022”. Ale to właśnie jest totalne nieporozumienie.
Można i trzeba stawiać sobie ambitne cele. Ludzie dorastają w wyzwaniach. Ale szukajmy ich tam, gdzie ma to jakiś głębszy sens. Kraków jest marką rozpoznawalną w świecie nie jako stolica sportów zimowych, ale jako stolica kultury, miasto historyczne, światowe centrum kultu religijnego, prężny ośrodek naukowy… Na tym należy bazować, stąd czerpać naturalne siły do podejmowania ambitnych zadań. Olimpiada pod Wawelem to kompletna abstrakcja.