Trwają przepychanki w związku z akcją wobec krakowskich licealistów. O sprawie pisaliśmy już na naszym portalu.
Po fałszywym anonimowym doniesieniu, że licealiści, członkowie legalnej grupy Młodzi Narodowych Sił Zbrojnych Małopolska, byli związani z „bomberem” Brunonem K. i posiadali ładunki wybuchowe oraz plan wysadzenia dworca PKS w Krakowie, służby specjalne miały nagabywać uczniów. Rozmawiano z nimi w szkole, potem przewieziono na przesłuchanie policyjne, przeszukano wreszcie mieszkania ich rodziców. Mieli w tym – według świadków – brać udział funkcjonariusze policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Straży Granicznej.
Sprawa przesłuchań i przeszukań u licealistów, którzy są związani z organizacją kombatancką zrzeszającą byłych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, nabrała rozgłosu medialnego. „Rzecznik prasowy ABW ppłk Maciej Karczyński oświadczył w niedzielę, że Agencja nie była zaangażowana w operację przeciwko licealistom” – poinformował 4 grudnia „Nasz Dziennik” piórem Macieja Walaszczyka.
Rozmówcy gazety obstają jednak przy swoim. Nawet rzecznik policji małopolskiej wypowiada się dyplomatycznie, a nie kategorycznie. „– Czy może pan powiedzieć wprost, że była to czysto policyjna akcja i innych służb na miejscu nie było? – dopytuje podinspektora Nowaka »Nasz Dziennik«. – Odpowiadam w imieniu policji i mogę panu powiedzieć, że policja na miejscu była. Za inne instytucje odpowiadać po prostu nie mogę – tłumaczy policjant. Podobne zapewnienia na pytanie o obecność ABW w szkole słyszymy od jednego z nauczycieli zobowiązanego do zachowania dyskrecji. »Nie potwierdzam, nie zaprzeczam« – mówi dyplomatycznie mężczyzna” – informuje gazeta.
„Michał Cieślawski, dowódca grupy Młodzi NSZ Małopolska, potwierdza raz jeszcze: »ABW tam była«. – Mówili nam to świadkowie: nauczyciele ze szkoły oraz rodzice, zarówno moi, jak i mojego kolegi, u którego przeprowadzono rewizję – relacjonuje. Świadkiem przeszukania w domu była jego mama. – Wszystkie te relacje były zbieżne co do obecności Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mogą to po prostu potwierdzić osoby, które pracują w szkole – dodaje” – relacjonuje „ND”.
Policja potwierdza, że w trakcie przeszukań nie znaleziono niczego, co byłoby zabronione. Członkowie grupy ćwiczyli umiejętności paramilitarne, podobnie, jak czyni to Związek Strzelecki "Strzelec".